tag:blogger.com,1999:blog-19472039547480952232024-03-13T16:41:04.117+01:00Blog o lekturach, sztuce i innych przyjemnościachSCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.comBlogger476125tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-27498692527796542272021-07-05T10:17:00.000+02:002021-07-05T10:17:46.707+02:00Uczeń czarnoksiężnika<p>Ballada "Uczeń czarnoksiężnika" J. W Goethego niezmiernie popularna na Zachodzie, w Polsce nie zdobyła popularności na jaką zasługuje i funkcjonuje gdzieś na obrzeżach kultury, nie inspiruje twórców, nie budzi językowych skojarzeń, nie popycha do znajdowania analogii, nie rozpala dyskusji. Ta życzliwa ignorancja wiele mówi o tutejszych zainteresowaniach, choć trudno określić, co dokładnie. Nie wiadomo, czy jest wyrazem wrodzonej ostrożności wobec tego, co zakazane, czy raczej rezygnacji z przekraczania poznawczych barier, a może zadufanej głupoty i niechęci do wzięcia odpowiedzialności za swe czyny.<br>Przez chwilę sądziłam, że ten brak zainteresowania wynika z nie najlepszego przekładu ballady. Po przeczytaniu trzech wersji tłumaczenia dokonanych w przeciągu dwustu lat, doszłam jednak do wniosku, że nie talenty tłumaczy stanęły na przeszkodzie, a rezerwa czytelników. <br>Poniżej tłumaczenie (chyba pierwsze) Kazimierza Brodzińskiego, które wydobyłam z czeluści Internetu.<br><br></p><span></span><a href="http://edusens.blogspot.com/2021/07/uczen-czarnoksieznika.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-78523785776216683812020-12-29T08:40:00.008+01:002020-12-30T10:50:10.823+01:00Dziadersi atakują język, czyli o feminatywach<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-CtvKRUCkT7w/X-xMuQaxtTI/AAAAAAAAQDY/_exmu6wJ-K8UH0LlzuahrQn1C_X5h8osgCLcBGAsYHQ/s221/AGAD_Herb_Warszawy_1652.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Herb Starej Warszawy, 1652, źródło: wikipedia.org" border="0" data-original-height="221" data-original-width="200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-CtvKRUCkT7w/X-xMuQaxtTI/AAAAAAAAQDY/_exmu6wJ-K8UH0LlzuahrQn1C_X5h8osgCLcBGAsYHQ/w181-h200/AGAD_Herb_Warszawy_1652.png" title="Herb Starej Warszawy, 1652, źródło: wikipedia.org" width="181"></a></div>Przyznam zupełnie szczerze, że bardzo długo byłam sceptyczna wobec tworzenia żeńskich form nazw zawodowych. Zwyczajnie, podkreślanie płci profesjonalisty wydawało mi się niepotrzebne, do niczego i na dodatek jakoś tak brzydko brzmiące. Zdanie zmieniłam, kiedy uświadomiłam sobie bogactwo i piękno żeńskich form istniejących w staropolszczyźnie. <p></p><p><span></span></p><a href="http://edusens.blogspot.com/2020/12/dziadersi-atakuja-jezyk-czyli-o.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-18434715192253064112020-08-30T17:10:00.008+02:002020-09-02T08:15:54.605+02:00Gdzie odszedł murzyn, który zrobił swoje? <p></p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-1tvxhyD5DNo/X0vU_gp7ieI/AAAAAAAAP_8/6FWe0xxoyCo6eEZ0DXt3zjVsaKQUOisrQCLcBGAsYHQ/s400/schiller_ritratto.jpg" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Portret Fryderyka Schillera" border="0" data-original-height="400" data-original-width="300" height="256" src="https://1.bp.blogspot.com/-1tvxhyD5DNo/X0vU_gp7ieI/AAAAAAAAP_8/6FWe0xxoyCo6eEZ0DXt3zjVsaKQUOisrQCLcBGAsYHQ/w192-h256/schiller_ritratto.jpg" title="Portret Fryderyka Schillera" width="192"></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Portret Fryderyka Schillera<br></td></tr></tbody></table>Przy okazji ogólnonarodowego dyskursu o tym, czy słowo "murzyn" jest obraźliwe i czy powinno być używane przez ludzi tzw. kulturalnych, sięgnęłam po tragedię Fryderyka Schillera "Sprzysiężenie Fieska w Genui", skąd pochodzi słynna fraza "Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść". Z dzisiejszej perspektywy twórca hymnu Unii Europejskiej napisał utwór niepoprawny politycznie z wielu względów, wśród których rasizm nie jest grzechem największym.<p></p><p>Schiller cudownie przedstawił mechanizm wszelkich politycznych przewrotów, kiedy buta i głupota rządzących miesza się z osobistymi animozjami, chorymi ambicjami i brakiem skrupułów pretendentów i aspirujących do pełni władzy oraz dobroduszną naiwnością ludu gotowego poprzeć byle łajdaka, jeśli rokuje jako zwycięzca.</p><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em;"><tbody><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr></tbody></table>Urzekła mnie perswazyjna rozmowa hrabiego Lawania Jana Ludwika Fieska łaskawie przyjmującego dowództwo nad rebelią, do której z pobudek osobistych i bynajmniej szlachetnych skrycie podburzał genueńskich notabli i pospólstwo z pomocą owego przysłowiowego Murzyna. Otóż hrabia postawił był udających mu ludzi prz<span>ed następującym dylematem:</span><span><br></span><a href="http://edusens.blogspot.com/2020/08/gdzie-odszed-murzyn-ktory-zrobi-swoje.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-67071502254577406662020-01-28T17:47:00.000+01:002020-01-28T20:07:35.245+01:00Jak odróżnić artystę od błazna<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Co jakiś czas w uznanych przybytkach kultury organizowane są wystawy bez eksponatów. Rozentuzjazmowana publiczność, za kwotę kilkunastu euro, może przechadzać się wówczas, poglądając na bezwstydnie nagie ściany. Sama nigdy nie uczestniczyłam w takiej estetycznej orgii pierwotnych doznań wizualnych, ale czytając impresje tych, którym dane było doświadczyć fundamentalnego minimalizmu w sztuce, odczuwałam coś na kształt zazdrości. Cudownie musi być tak wysublimować oczekiwania, by zachwycić się niczym.<br>
<br>
Kilkanaście lat temu paryskie Centrum Pompidou, w 50 rocznicę zorganizowania pierwszej wystawy bez eksponatów, przygotowało reprospektywę takich wydarzeń prezentując dokonania (😂) 9 artystów minimalistów, począwszy od Ivesa Kleina, który miał jako pierwszy wpaść na genialny pomysł pokazania niczego w Galerie Iris Clert w Paryżu w 1958 r., poprzez Roberta Barrry'ego, Stanleya Brouwna, Marii Eichborn, Bethan Huws, Roberta Irwina, Romana Ondaka i Laurie Persons eksponujących się wcześniej w najmodniejszych światowych przybytkach sztuki. Przedsięwzięcie było karkołomne, trudno bowiem odtworzyć nic pokazywane pierwotnie w unikalnej przestrzeni. Na potrzeby wystawy przeznaczono pięć sal na cztwartym piętrze Centrum Pompidou. Pomieszczenia były puste, ściany białe, podłogi nagie, oświetlenie standardowe dla czasowych ekspozycji. Porządku pilnowali strażnicy jak to zwykle w muzeach. Przedsięwzięcie udokumentowane zostało na pięciuset stronach specjalnego katalogu wystawy "Voids, a Retrospective" dostępnego za jedyne 39 euro.<br>
<br>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://static.independent.co.uk/s3fs-public/thumbnails/image/2009/02/26/22/140300.bin?w968h681" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="426" height="400" src="https://static.independent.co.uk/s3fs-public/thumbnails/image/2009/02/26/22/140300.bin?w968h681" width="340"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Centrum Pompidou, Sztuka niczego, źródło: Independent</td></tr>
</tbody></table>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2020/01/jak-odroznic-artyste-od-bazna.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-10904594836830081572019-10-07T19:55:00.001+02:002019-10-17T19:47:12.082+02:00Spoza gór i rzek, czyli Ważyk<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Znudzona jesienną aurą, bylejakością repertuaru kinowo-teatralno-koncertowego i patriotyczno-martyrologicznego, namówiłam miłość mojego życia do odwiedzenia Muzeum Narodowego i obejrzenia dzieł wydobytych z przepastnych magazynów tegoż przybytku kultury. Zależało mi, by zabijając czas, poemocjonować się trochę, zachwycić się, zadziwić, popaść w zadumę, irytację, alboli uśmiechnąć się tylko, choćby złośliwie. Idziemy więc we dwoje przez kolejne sale podziwiając góry, rzeki i inne cudowności pięknie (albo i nie) odmalowane, a tu nagle na wprost Adam Ważyk "brzydki twarzyk".<br>
<br>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-P_osql1Afoo/XZt1Xcy6IaI/AAAAAAAAP4Q/UkyiegSOligblelOIxDMldFpsAfkU_nhgCLcBGAsYHQ/s1600/Resized_20190922_161056.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="432" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-P_osql1Afoo/XZt1Xcy6IaI/AAAAAAAAP4Q/UkyiegSOligblelOIxDMldFpsAfkU_nhgCLcBGAsYHQ/s400/Resized_20190922_161056.jpg" width="225"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">L. Bielska-Tworkowska,<br>
Portret A. Ważyka, 1932</td></tr>
</tbody></table>
No i ścisnęło mi serce. Któż dzisiaj czyta Ważyka. Twórca należy do wcale licznego grona wielce utalentowanych literatów, którzy napisali więcej niż o jeden wiersz za dużo i zgrzeszyli bezmierną zachłannością socjalistycznych zaszczytów i proletariackich splendorów. Wreszcie w jednym jedynym odruchu przyzwoitości popełnił genialny "Poemat dla dorosłych", dając dowód pełnej politowania pogardy dla pracujących mas.<br>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/10/spoza-gor-i-rzek-czyli-wazyk.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-25600824867131109632019-09-05T14:42:00.000+02:002019-09-05T20:56:27.784+02:00Serotonina, czyli śmierć ze smutku<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-9Bwi5AL-Q7I/XXEBIWGflFI/AAAAAAAAP3E/JBGYf8UgYncpI_5_rbghcKEy-QfBzPXWwCLcBGAs/s1600/20190905_135210.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-9Bwi5AL-Q7I/XXEBIWGflFI/AAAAAAAAP3E/JBGYf8UgYncpI_5_rbghcKEy-QfBzPXWwCLcBGAs/s400/20190905_135210.jpg" width="300"></a></div>
Przeczytałam jednym tchem. Nowy Houellebecq jest bezlitosny, brutalny i do bólu prawdziwy.<br>
<br>
Obowiązkowa lektura dla wszystkich ludzi sukcesu po 40tce wpadających w popłoch, gdy zauważą, że zapas antydepresantów się kończy, a psychiatra akurat wyjechał na wakacje😂. Dla młodszych ku przestrodze. Nie zachłyśnijcie się wolnością bez żadnych granic, seksem bez miłości i zawodowymi możliwościami w pracy bez sensu.<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/09/serotonina-czyli-smierc-ze-smutku.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-58300012538391704792019-07-22T21:10:00.001+02:002019-07-23T10:45:11.788+02:00Love is love 😉<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Jestem wielbicielką serialu "Narcos". Kolejne sezony produkcji oglądałam z wypiekami na twarzy podziwiając sprawność twórców w przedstawianiu postaci i wątków. Byli wyjątkowo przekonujący. Śmiem twierdzić, że w pierwszym odcinku trzeciego sezonu, poświęconego losom członków kartelu z Cali, znalazła się najbardziej romantyczna filmowa scena taneczna ostatniego dwudziestolecia.<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/07/love-is-love.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-9665086697254764072019-07-19T21:58:00.000+02:002019-07-23T10:46:38.542+02:00Po drodze - Motovun<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-XpAxeo4dvmY/XTIa1sPlxMI/AAAAAAAAPzo/IFUr7B5YUzU4SlNmScG1RxH4ZViQKMrNACLcBGAs/s1600/20190719_202138.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-XpAxeo4dvmY/XTIa1sPlxMI/AAAAAAAAPzo/IFUr7B5YUzU4SlNmScG1RxH4ZViQKMrNACLcBGAs/s400/20190719_202138.jpg" width="400"></a></div>
<br>
Motovun jest uroczym średniowiecznym miasteczkiem, które najpiękniej wygląda z daleka, oglądane np. z okna samochodu.<br>
Z bliska nieco traci na malowniczości. Odwiedziłam je w średnio udany pogodowo dzień, kiedy miało padać, ale na szczęście nie padało. Skończyłoby się to z pewnością potłuczeniem na tamtejszych stromych, wygładzonych przez wieki kamiennych ulicach.<br>
Od niedawna Motovun słynie z trufli, które można zbierać w pobliskich lasach. Rosną w liczbie 9 gatunków. Restauracje w miasteczku proponują wymyślne potrawy ze wspomnianym specjałem w odbierających apetyt cenach. Warto jednak skusić się chodźby na małą przekąskę. Dania z truflami są przepyszne, delikatne, subtelnym smakiem pieszczą podniebienie. Jak to się mówi, niebo w gębie 😋😇<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/07/po-drodze-motovun.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-69483244708475379752019-05-21T22:48:00.002+02:002019-05-21T23:46:26.858+02:00W kwestii ostatecznej<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-8Bwv0XzJNK4/XORetwjy77I/AAAAAAAAPyE/6gz8qMGl-Lsw9DhuBww4EGH_KyXmAJRdgCLcBGAs/s1600/levy.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="552" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-8Bwv0XzJNK4/XORetwjy77I/AAAAAAAAPyE/6gz8qMGl-Lsw9DhuBww4EGH_KyXmAJRdgCLcBGAs/s320/levy.jpg" width="220"></a>Podążając tropem Mickiewicza, postanowiłam nabyć drogą kupna biografię jego sekretarza i przyjaciela Armanda Levy'ego, czyli książkę "Sekretarz Adama Mickiewicza" Jerzego W. Borejszy. Skłamałabym pisząc, że kierowała mną sympatia do towarzysza ostatnich lat i chwil poety. Ciekawa byłam raczej, co też skłoniło dosyć zamożnego, niespokojnego intelektualnie, bardzo racjonalnego młodzieńca do asystowania Mickiewiczowi w jego, z wiekiem, coraz bardziej kuriozalnych działaniach.<br>
<br>
Książka napisana jest ze swadą, wypełniona wieloma dygresjami i ciekawostkami dotyczącymi burzliwych dziejów Francji w połowie XIX wieku i uwikłania Mickiewicza i jego sekretarza w ówczesne wypadki. Kolejne strony wywołują zdumienie, ciarki na plecach i mrożą krew w żyłach. Okazuje się bowiem np., że Armand Levy czuwał nie tylko przy łożu umierającego Mickiewicza, ale kilka lat wcześniej towarzyszył w ostatnich chwilch Hugesowi-Felicite'owi-Robertowi de Lamennaisowi, jednemu z bardziej kontrowersyjnych "proroków" XIX wieku, który swe najsławniejsze dzieło "Wieszcze słowa" wzorował na mickiewiczowskich "Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego".<br>
Levy w liście do Julesa Micheleta, francuskiego historyka, profesora College de France, kolegi Mickiewicza, tak relacjonował ostatnie chwile Lamennaisa:<br>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/05/w-kwestii-ostatecznej.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-16039177208190431862019-04-30T08:23:00.000+02:002019-04-30T08:48:53.673+02:00Bananowe zadupie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Od kilku dni przypatruję się "bananowej" wojnie o wolność w polskiej sztuce i po raz kolejny nabieram podejrzeń, że tutejsi współcześni artyści mają gust przaśny i prowincjonalny, a na dodatek są intelektualnie leniwi i nie nadążają za światem - 50 lat za gorylami.😂<br />
Niżej kilka, sprawdzonych przez walczące artystki-feministki, pomysłów zza oceanu, jak można kreatywnie "ograć" banana 😅.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-WEnYXvQ54II/XMdwBqJO83I/AAAAAAAAPxg/QyMFfa-61BUvoJm7b49KBQZ1vBGG0kLMACLcBGAs/s1600/20190429_232502.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="400" src="https://3.bp.blogspot.com/-WEnYXvQ54II/XMdwBqJO83I/AAAAAAAAPxg/QyMFfa-61BUvoJm7b49KBQZ1vBGG0kLMACLcBGAs/s400/20190429_232502.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-9434125949138425602019-03-21T22:07:00.000+01:002019-05-09T17:25:55.299+02:00Arszenik i stare pończochy<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-SCfHl8Bdqpw/XJP5GQsQrXI/AAAAAAAAPu8/EHtHF9hYqCYGfJWN-Iswv9Vdd6whN-sAQCLcBGAs/s1600/ksiazka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="353" data-original-width="250" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-SCfHl8Bdqpw/XJP5GQsQrXI/AAAAAAAAPu8/EHtHF9hYqCYGfJWN-Iswv9Vdd6whN-sAQCLcBGAs/s320/ksiazka.jpg" width="226"></a></div>
Bohdan Urbankowski w książce "Adam Mickiewicz. Tajemnice wiary, miłości i śmierci" w bardzo interesujący sposób zestawia ustalenia, hipotezy, domysły i plotki dotyczące życia wieszcza i sposobu, w jaki opuścił nasz romantyczny padół łez. Detale, którymi inni badacze nie zawracali sobie głowy, podane przez Urbankowskiego, skłaniają, zgodnie z życzeniem pisarza, do stawiania kolejnych pytań i hipotez.<br>
<br>
Otóż powszechnie przyjmuje się, że Mickiewicz udał się w swą ostatnią podróż, by zbudować Legiony (polski i żydowski) do walki z Carską Rosją. Jest to tzw. oczywista oczywistość i nikt raczej nie zawraca sobie głowy tym, że Mickiewicz nie miał najmniejszych kompetencji, by podjąć się takich działań, czego dobitnie dowiodła żałosna historia Legionów z 1848. Tego celu wyprawy poety do Konstantynopola nie podważa także Urbankowski. Chwała mu jednak za to, że podaje, iż był to cel ukryty. O oficjalnym pisze:<br>
<br>
"Misja Mickiewicza oficjalnie miała być misją naukową. Poeta miał zbadać możliwość - mówiąc językiem bardziej nowoczesnym - infiltracji Słowian bałkańskich przez literaturę i naukę Zachodu. Miał zebrać dane na temat zakładów naukowych i literackich (uczelnie, biblioteki, drukarnie itp.) chrześcijan zamieszkujących Turcję, sprawdzić, co z czego i na jakie języki zostało przetłumaczone, a przede wszystkim, jakie metody wpływu stosowane są przez Rosję. Poeta miał zbadać pod tym kątem przede wszystkim Serbię, zwłaszcza Belgrad; w miastach nad granicą Bośni miał zebrać wieści na temat tego kraju, następnie udać się do Mołdawii i na Wołoszczyznę. Misja sama w sobie ciekawa, miała jednak stanowić przykrywkę misji znacznie ważniejszej: budowy Legionów do walki przeciw carskiemu imperium. Jedną z ukrytych przesłanek była chęć przerzucenia ciężaru walk na żywioł słowiański, zwłaszcza polski. Pomysł użycia jeńców z armii rosyjskiej przeciwko Rosji podpowiedział francuskim politykom sam Mickiewicz, był to zresztą przetworzony pomysł z czasów walk Legionu przeciw Austrii." <br>
<br>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-3JDQw45auJA/XJP4qX597cI/AAAAAAAAPu0/THa__6AIDCEp5jJj-KufDXJEn5RWG6LdQCLcBGAs/s1600/mic.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="387" data-original-width="535" height="231" src="https://1.bp.blogspot.com/-3JDQw45auJA/XJP4qX597cI/AAAAAAAAPu0/THa__6AIDCEp5jJj-KufDXJEn5RWG6LdQCLcBGAs/s320/mic.jpg" width="320"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mickiewicz na łożu śmierci</td></tr>
</tbody></table>
<br>
I powiedzmy sobie szczerze, do tego, by ocenić lokalny rynek treści i idei, Adam Mickiewicz nadawał się jak nikt inny. Był doskonale zorientowany w prądach filozoficznych ówczesnej Europy i w modach kulturowych, a szczególnie literackich. Posiadał naturalne predyspozycje do wyczuwania nastrojów odbiorców i ich emocjonalnych potrzeb, a przede wszystkich wiedział, z jaki sposób zaspokoić oczekiwania swoich sponsorów i zleceniodawców. Mówiąc krótko i wprost - Mickiewicz był pozbawionym skrupułów, genialnym propagandystą, czego również dowiódł pisząc swego czasu utwory tak zręcznie wykorzystane za czasów wileńskich i podczas powstania listopadowego 1830 r.<br>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/03/arszenik-i-stare-ponczochy.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-2620620662162574572019-03-07T20:10:00.003+01:002019-03-09T17:35:18.212+01:00Angielskie poczucie humoru<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
</div>
Wspominałam już kiedyś, że jestem (byłam?) wielbicielką cyklu filmów o Jamesie Bondzie. Szczególnie ceniłam sobie te z Danielem Craigiem, a moją ulubioną częścią było "Casino Royal". Kolejne Bondy lubiłam ze względu na ich wyrafinowany humor, swobodne żonglowanie obecnymi w kulturze motywami, toposami, itp. i żartobliwe przedstawianie ich na opak.<br>
<br>
<center>
<iframe allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="275" src="https://www.youtube.com/embed/qaOZjjmjd7w" width="450"></iframe></center>
<br>
🤓<br>
Przy powyższym fragmencie umierałam ze śmiechu. James wyłaniał się z morskich głębin niczym Wenus rodząca się z morskiej piany, gdzieś u wybrzeży Cypru, albo co najmniej jakaś wodna nimfa zachęcająco pluskająca się w wodzie.<br>
<br>
<center>
<img border="0" data-original-height="207" data-original-width="500" height="165" src="https://2.bp.blogspot.com/-H9w-xnNWWO0/XIFqk04KmxI/AAAAAAAAPt8/Ff2w-Y1-uuQU9XnLlZ5vxHqhCV7-ezQAQCLcBGAs/s400/tumblr_inline_nxaqwefqQP1sgm97w_500.gif" style="color: #0000ee; text-align: center;" width="400"><br>
</center>
<br>
Dla odmiany, pół nagą piękność na galopującym białym koniu odbierałam jako parodię rycerza wybawiciela, podążającego z pomocą dziewicy zagrożonej utratą cnoty, a może i życia (w<span style="text-align: center;"> tym momencie dla zabawy trzymającą chwilowo z czarnym charakterem).</span><br>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-mYSKoTLMks0/XIFpbvrZBgI/AAAAAAAAPtw/fQX7dlt5jhwpi7ifWJ_vHom9lKd-lTRhQCLcBGAs/s1600/Casino-Royale-0360.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="424" data-original-width="1005" height="168" src="https://3.bp.blogspot.com/-mYSKoTLMks0/XIFpbvrZBgI/AAAAAAAAPtw/fQX7dlt5jhwpi7ifWJ_vHom9lKd-lTRhQCLcBGAs/s400/Casino-Royale-0360.jpg" width="400"></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/03/angielskie-poczucie-humoru.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-63965574510136259952019-02-23T18:16:00.000+01:002019-02-23T20:33:20.856+01:00Czy Adam M. zawiódł Marylę W.<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-FaPKvnqumuc/XHBtlv_yufI/AAAAAAAAPtE/dN6E5Y9GJloqHOGfxkVdmfuhKDPkMuH-QCLcBGAs/s1600/250px-KauffmannKruedener.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="314" data-original-width="250" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-FaPKvnqumuc/XHBtlv_yufI/AAAAAAAAPtE/dN6E5Y9GJloqHOGfxkVdmfuhKDPkMuH-QCLcBGAs/s320/250px-KauffmannKruedener.jpg" width="254"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Angelica Kauffmann, Pani de Krudener <br>
z synem, 1786</td></tr>
</tbody></table>
Portret obok przedstawia jedną z najinteligentniejszych, najbardziej czarujących, najlepiej wykształconych i bardzo, bardzo wpływowych kobiet przełomu XVIII i XIX w., baronową Barbarę Julianę de Krudener. Namalowany został przez Angelikę Kauffmann ciesząca się niebywałą popularnością i sympatią wśród europejskich arystokratek, podczas pobytu Barbary w Rzymie. Dama udała się do słonecznej Italii wraz z mężem baronem Bernhardtem de Krudener, który był rosyjskim dyplomatą i właśnie ambasadorował w Wenecji.<br>
<br>
Barbara uwielbiała swojego starszego o 16 lat męża z umiarkowaną wzajemnością z jego strony. Religijność i wysokie morale nie pozwalały jej jednak szukać pocieszenia w ramionach innego mężczyzny, mimo że z takowym mieszkała w Wenecji pod jednym dachem. Młody sekretarz pana de Krudener, Aleksander Stachiew, kochał żonę swego pracodawcy, opiekuna i przyjaciela szczerym i nieodwzajemnionym uczuciem. Opierając się rodzącej się występnej namiętności, zdecydował jednak opuścić przyjaciół, przedkładając cnotę ponad egoistyczne szczęście.<br>
<br>
Kilka lat później baronowa przejawiająca literackie ambicje, czerpała pełnymi garściami z doświadczeń miłosnych nieszczęśliwego sekretarza, pisząc powieść epistolarną "Waleria, czyli listy Gustawa de Linar do Ernesta de G...". Utwór zdobył olbrzymią popularność, choć zdania na jego temat były podzielone. Taki Napoleon Bonaparte, któremu dumna pani de Krudener przesłała swe dzieło, uważał tę prozę "za połączenie patosu, paplaniny i dziwactwa". J. Goethe zaś czuł się urażony, kiedy porównywano ją do "Cierpień młodego Wertera". Warto wspomnieć, że pani de Krudener pisała swe dzieło niejako w opozycji do niemieckiego romansu, podejmując polemikę z jego występną i grzeszną wymową, a dokładając wszelkich starań, by opowiedziana historia była przykładem dla cnotliwych, nauką dla moralnych i wzorem dla ceniących piękno.<br>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/02/czy-adam-m-zawiod-maryle-w.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-4615842733814190782019-02-02T16:20:00.001+01:002019-02-11T10:57:24.115+01:00W kwestii pochodzenia "kurdupla"<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Blisko dekadę temu opinią publiczną wstrząsnął pewien menel (w pierwotnym znaczeniu tego słowa <a href="http://www.edusens.pl/edusensownik/z-polityka-menel" target="_blank"><span style="font-size: xx-small;">>></span></a>), który swych przeciwników politycznych nazwał "kurduplami". Sprawą znieważenia głowy państwa zajęła się prokuratura, a następnie sądy. Relacjonowaniem zaś sporu, zawodne jak zwykle, media. I oto na przełomie roku 2009/2010 czytelnicy papierowych i internetowych wiadomości dowiedzieli się, że biegły językoznawca, powołany przez wspomniane instytucje do oceny sprawy, orzekł, że wyraz "kurdupel", o pogardliwym współcześnie znaczeniu, ma szlachetne pochodzenie. Wprawił tym publikę w szok😲, bynajmniej w niedowierzanie.<br>
<div>
<div style="background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; line-height: 18px; margin-bottom: 3px; margin-top: 8px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-gX_2IzJMBco/XFWw1LM5-JI/AAAAAAAAPgg/o96ESzDju4c8d2IvkGX61q5eWTQ59byJgCLcBGAs/s1600/Eastlake_-_Napoleon_on_the_Bellerophon.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1124" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-gX_2IzJMBco/XFWw1LM5-JI/AAAAAAAAPgg/o96ESzDju4c8d2IvkGX61q5eWTQ59byJgCLcBGAs/s320/Eastlake_-_Napoleon_on_the_Bellerophon.jpg" width="224"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Charles Lock Eastlake, <br>
Napoleon na pokładzie statku, 1815</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: inherit;">Wspomniany wyraz zapożyczony miał zostać z języka francuskiego, gdzie "coeur du peuple" znaczy "serce ludu" i było przydomkiem cesarza Napoleona Bonapartego uwielbianego przez swych poddanych. Cesarz</span><span style="font-family: inherit;"> mierzył 168 centymetrów. W jego czasach był to wzrost przeciętny. Pokazywał się jednak publicznie w otoczeniu gwardzistów. Zołnierze chroniący władcę charakteryzowali się doskonałymi warunkami fizycznymi. Każdy z nich miał co najmniej 180 centymetrów. W takim sąsiedztwie Napoleon wyglądał na niższego niż był rzeczywiście. Wśród osób niemających pojęcia o języku francuskim i niechętnych Bonapartemu uroczy przydomek "coeur de peuple" sprowadzony miał zostać do ordynarnego "kurdupla".</span><br>
<br>
Przyznam szczerze, że urzekła mnie ta szlachetna etymologia wyrazu znieważającego niewysokich i pozwoliłam sobie rozpropagować ją trochę w Internecie. Nie byłam w tym działaniu samotna. O eleganckim pochodzeniu słowa rozpisywały się osoby znacznie bardziej ode mnie uznane i poważane.</div>
<div style="background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; line-height: 18px; margin-bottom: 3px; margin-top: 8px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">
Trochę lat minęło i kilka dni temu przedstawicielka wielce szacownej placówki naukowej napisała do mnie wiadomość z prośbą, abym się z tej etymologii wytłumaczyła, podając źródło. Zaznaczyła, że wielce zasłużony dla kultury polskiej prof. Aleksander Bruckner w swym pomnikowym dziele "Słownik etymologiczny języka polskiego", przeprowadził inny wywód.<br>
Muszę się przyznać, że takie wiadomości niezwykle mnie dowartościowują, a zarazem sprawiają, że czuję się jakoś zobowiązana do działania. Stąd ten dzisiejszy wpis.<br>
<span style="font-family: inherit;"></span><br>
</div></div></div></div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/02/w-kwestii-pochodzenia-kurdupla.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-23699807667451801192019-01-12T17:39:00.002+01:002019-01-13T13:01:02.929+01:00Chabry jak pawie czuby<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Swiatowe media doniosły dzisiaj, że oto nowo powstałe ugrupowanie na niemieckiej scenie politycznej odwołuje się do sekretnego nazistowskiego symbolu, jakim jest ponoć chaber. Łąkowy kwiat został umieszczony w logo tej organizacji. Przyznam szczerze, że jakkolwiek żywo interesuję się symboliką, wiadomość o chabrze była dla mnie sensacyjną nowością.<br>
Oczywiście trafiłam kiedyś na informację, że był to ulubiony kwiat Wilhelma II Hohenzollerna i odeń miał wywodzić się słynny pruski błękit, sądziłam jednak, że bławatek jest symbolem pruskiej skromności, która z nazizmem nie ma wiele wspólnego, a tu... taki zonk.<br>
<br>
Przy okazji przypomniała mi się popularna w latach 80-tych ubiegłego stulecia (jak ten czas szybko leci) piosenka żołnerska zatytułowana "Chabry z poligonu".<br>
<br>
Szła tak: <span style="font-family: inherit;"><br><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Jadę do ciebie, dziewczyno,<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-i4LfM5fmtJA/XDoVrpIPIoI/AAAAAAAAPfw/ePM1Xr2u5iMcNFtsL0M9q-RkOIDe0JLtACLcBGAs/s1600/chaber.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="585" data-original-width="465" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-i4LfM5fmtJA/XDoVrpIPIoI/AAAAAAAAPfw/ePM1Xr2u5iMcNFtsL0M9q-RkOIDe0JLtACLcBGAs/s320/chaber.jpg" width="254"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Gerard Leslie Brockhurst, <br>
Portret chłopca z chabrem, 1946</td></tr>
</tbody></table>
</span><span style="background-color: white; line-height: 15px;"><br>Szybciej niech płynie już czas.</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Jadę do ciebie równiną,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Jadę do ciebie przez las.</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Jadę do ciebie z daleka,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Tyle minęło już dni,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Odkąd na chwilę tę czekam,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">I w darze przynoszę ci...</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Chabry z poligonu, chabry z poligonu,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Gdzie żołnierski trud.</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Chabry z poligonu niosę ci do domu,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Bo w nich szczęścia łut.</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Chabry z poligonu tobie dziś przywożę,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">I aromat ziół.</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Chabry, polne kwiaty, kwitną o tej porze,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Niech ozdobią stół.</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Chabry z poligonu wiozę ci do domu,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Ten od serca dar,</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Chabry z poligonu, chabry z poligonu -</span><br style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="background-color: white; line-height: 15px;">Mój żołnierski skarb.</span></span><br>
<span style="background-color: white; font-family: inherit; line-height: 15px;">.....</span><br>
<span style="background-color: white; font-family: inherit; line-height: 15px;">Całość tutaj<a href="https://www.youtube.com/watch?v=G0G7gBwI3mA" target="_blank">>></a></span><br>
<span style="background-color: white; line-height: 15px;"><span style="font-family: inherit;"><br></span></span>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/01/chabry-jak-pawie-czuby.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-35311641422915579812019-01-04T21:03:00.000+01:002019-01-06T15:39:50.873+01:00Z ziemi włoskiej ...<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Pojęcia nie mam, dlaczego w minionym roku miłościwie nam panujący zdecydowali się szczególnie promować postać i dzieła Stefana Żeromskiego, ale wiedziona ich entuzjazmem dla pisarza i "Przedwiośnia", zdecydowałam się siegnąć po "Popioły"😉. I zaprawdę powiadam Wam, że warto przeczytać książkę, mimo że jest śmiertelnie nudna. <br>
<br>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-PXXDwI6MtLg/XC-7SZN7tJI/AAAAAAAAPdQ/jooKJhEjtMs2UU3yvVbnamEeTnVn3ORSgCLcBGAs/s1600/canaletto-horses-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="375" data-original-width="500" height="300" src="https://1.bp.blogspot.com/-PXXDwI6MtLg/XC-7SZN7tJI/AAAAAAAAPdQ/jooKJhEjtMs2UU3yvVbnamEeTnVn3ORSgCLcBGAs/s400/canaletto-horses-1.jpg" width="400"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Canaletto i Capriccio, Konie na placu św. Marka, 1743</td></tr>
</tbody></table>
<br>
Kiedy prezydent po raz kolejny 11.11 odśpiewał cztery zwrotki pieśni narodowej o marszu z ziemi włoskiej, o tym, że Bonaparte dał nam przykład, jak zwyciężać mamy i co odbierzemy szablą, by następnie patetycznym głosem nazywać Żeromskiego "sumieniem narodu" i przyznać mu pośmiertnie order, ja jednym okiem poglądałam nań ( na prezydenta) w telewizji, drugim zaś zagłębiałam się w lekturę. Oczyma księcia Gintułta widziałam, jak to dzielnie polskie Legiony pod dowództwem Henryka Dąbrowskiego radziły sobie w ziemi włoskiej, jak oddział prowadzony przez Józefa Sułkowskigo zdobywszy Wenecję, łupił miasto z zapałem. Powołując się na francuskie rozkazy, Polacy nie zawahali się ściągnąć z postumentów przed Bazyliką świętego Marka słynnych Rumaków Lizypa, by następnie wraz z innymi skarbami Wenecji przekazać je cesarzowi. <br>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2019/01/z-ziemi-woskiej.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-21154360488601669632018-10-05T23:57:00.000+02:002019-01-08T20:38:42.227+01:00Poprawiona "Wieczerza w Emaus" Pontorma <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-ECqK8S_mdEo/W7fXJ9jzArI/AAAAAAAAPcE/7TDM_cU86I4HIUDMbdNE-qhc7_lesqGYACLcBGAs/s1600/uffizzi.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://4.bp.blogspot.com/-ECqK8S_mdEo/W7fXJ9jzArI/AAAAAAAAPcE/7TDM_cU86I4HIUDMbdNE-qhc7_lesqGYACLcBGAs/s400/uffizzi.JPG" width="400"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Piazza della Signoria, przed Galerią Uffizi</td></tr>
</tbody></table>
<br>
Galeria Uffizi urzekła mnie od wejścia. Otóż w przedsionku, między bramką a toaletą, uwagę przykuwał portret nobliwego, mimo młodego wieku, mężczyzny pędzla Velazqueza. Nadmienię, że prace hiszpańskiego artysty należą do jednych z największych rozczarowań mojego życia (takie zgrubne pociągnięcia pędzlem, mistrzowi po prostu nie przystoją). Ekspozycję obrazu w takim miejscu uznałam za dowód wysublimowanego dowcipu i zadziornego gustu decydentów galerii i od razu polubiłam to miejsce.<br>
Zwiedzałam w tłumie, co i rusz przekonując się, że arcydzieła malarstwa "na żywo" i w sąsiedztwie innych wspaniałości wyglądają:<br>
- dokładnie tak samo jak na reprodukcjach, <br>
- znacznie mniej spektakularnie, a nawet wcale nieinteresująco (zwłaszcza Leonardo, mimo desperackiego wysiłku kuratorów ekspozycji),<br>
- znakomicie i ponad wszelkie oczekiwania, szczególnie i zachwycająco (absolutnie "Wiosna" Botticelliego),<br>
- dziwnie i jakoś nieodpowiednio.<br>
<br>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-s2_4J3At0Vo/W7fYN3omV6I/AAAAAAAAPcM/QKWjVIbME2YbixKTYPPsS76a2fSKYNL7QCLcBGAs/s1600/primavera.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="980" data-original-width="1600" height="242" src="https://4.bp.blogspot.com/-s2_4J3At0Vo/W7fYN3omV6I/AAAAAAAAPcM/QKWjVIbME2YbixKTYPPsS76a2fSKYNL7QCLcBGAs/s400/primavera.JPG" width="400"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jedna z sal Botticelliego w Uffizi</td></tr>
</tbody></table>
<br>
W tej ostatniej kategorii znalazła się "Wieczerza w Emaus" Pontorma. Na pierwszy rzut, nomen omen, oka obraz wydał mi się kuriozalny. Dzieła Pontorma były odbierane jak dziwaczne i w pewien sposób przesadzone już przez Giorgia Vasariego, ze zgoła jednak innych powodów niż moje powody.<br>
<br>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-CQ-wDoTe8NU/W6vOXpmi8wI/AAAAAAAAPac/Y-hMFUJKLiwm82KSgjmne5oqaH06e6RRQCLcBGAs/s1600/Pontormo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="599" data-original-width="443" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-CQ-wDoTe8NU/W6vOXpmi8wI/AAAAAAAAPac/Y-hMFUJKLiwm82KSgjmne5oqaH06e6RRQCLcBGAs/s400/Pontormo.jpg" width="295"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jacopo Carucci, Wieczerza w Emaus, 1525</td></tr>
</tbody></table>
<br>
Artysta namalował biblijną scenę. Św. Łukasz opisuje w swojej "Ewangelii", jak po drodze z Jerozolimy do Emaus dwaj uczniowie Jezusa, spotkali swego Nauczyciela, nie rozpoznając Go wszakże. Idąc, opowiedzieli Mu o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa i dziwili się, że nic o tych wypadkach nie słyszał. On zaś wysłuchawszy tej opowieści, przypomniał im, że dawni prorocy zapowiadali dokładnie takie wydarzenia. Apostołowie nalegali, by Nieznajomy zjadł z nimi kolację. Weszli więc do gospody. Podróżny zasiadł do stołu, wziął chleb, pobłogosławił go, połamał i podał im, i wtedy został rozpoznany. Pontormo zobrazował moment błogosławieństwa, odbiegając jednak od ewangelicznego opisu.<br>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2018/10/poprawiona-wieczerza-w-emaus-pontorma.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-69246341212801891372018-09-10T20:09:00.002+02:002018-09-10T20:47:06.941+02:00Rydwan z kosami<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-jFZW3lE0occ/W5Z_vhtuNTI/AAAAAAAAPZ4/5LKOlzWuKNYxlVNuxDIqn23aTdWqh1rnACLcBGAs/s1600/leonardo.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://3.bp.blogspot.com/-jFZW3lE0occ/W5Z_vhtuNTI/AAAAAAAAPZ4/5LKOlzWuKNYxlVNuxDIqn23aTdWqh1rnACLcBGAs/s400/leonardo.JPG" width="400"></a></div>
<br>
Powyższą fotę zrobiłam kilka miesięcy temu w Muzeum Leonarda da Vinci we Florencji. Od razu przyznam się, że będąc nieco zainteresowaną artystyczną działalnością najwybitniejszego przedstawiciela renesansu, z obojętnością pomijałam jego fascynacje mechaniką. Do muzeum, gdzie oglądać można machiny wykonane na podstawie notatek mistrza, zaciągnęli mnie synowie, którym dokonania Leonarda w tej dziedzinie wydały się godniejsze uwagi niż jego obrazy eksponowane w Uffizi.<br>
<br>
Chodziliśmy więc sobie popatrując i dotykając (bo charakter placówki na to pozwola) niektóre z urządzeń i maszyn oraz wymienialiśmy na ich temat uwagi:<br>
- ja raczej życzliwe mistrzowi, <br>
- moje kilkunastoletnie dzieciaki opinie zawierające charakterystyczne dla tego wieku lekceważenie, <br>
- sponsorujący wycieczkę ojciec-inżynier czuł się zaś w obowiązku pouczyć nas wg jakichże to praw i zasad mechaniki oglądane urządzenia pracują.<br>
<br>
I kiedy już mineliśmy urządzenia czerpakowate, różnorakie machiny wojenne z praczołgami i prawozami bojowymi, armatą sprężynową oraz machiny latające, zauważyłam pojazd konny widoczny wyżej. W swej dobroduszności pomyślałam, że genialny Leonardo wymyślił prażniwiarkę albo inny prakombajn, czyli coś co mogło być pożyteczne i ułatwiać pracę zwykłym ludziom.<br>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2018/09/rydwan-z-kosami.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-26904790201400643132018-03-05T20:36:00.003+01:002018-03-06T14:37:08.933+01:00Językowe zuchwalstwo i nachalność albo o walorach umiarkowania<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-XPXnftTrXHU/Wp2cGdE8IzI/AAAAAAAAPPY/2xfr9skV8eY77ONgjD9K0HWmvfffLs05ACLcBGAs/s1600/szwejk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="427" data-original-width="551" height="308" src="https://4.bp.blogspot.com/-XPXnftTrXHU/Wp2cGdE8IzI/AAAAAAAAPPY/2xfr9skV8eY77ONgjD9K0HWmvfffLs05ACLcBGAs/s400/szwejk.jpg" width="400"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: 12.8px;">Josef Lada, ilustracja do "Przygód dobrego wojaka Szwejka..."</span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: inherit;"><br></span>
<span style="font-family: inherit;">Mimo iż "Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej" Jarosława Haska okres największej czytelniczej popularności wydają się mieć dawno za sobą, pewien wyimek dzieła, dzięki niewątpliwemu talentowi i brawurowej językowej zręczności polskiego tłumacza Pawła Hulki-Laskowskiego, zdobył wieczne miejsce w polszczyźnie. Mowa oczywiście o frazie "Nachalne są te k* i zuchwałe". Mam wrażenie, że częstotliwość jej używania jest odwrotnie propocjonalna do liczby czytelników powieści. Osoby nieśmiałe, odczuwające dyskomfort podczas wypowiadania słów powszechnie uważanych za wulgarne, sięgają po cytat, by uderzenie obelgą złagodzić i usprawiedliwić pozorną erudycją.</span><br>
<span style="font-family: inherit;">Wszystkich, których korci, a którym nie dane było przeczytać "Przygód...", przestrzegam przed intuicyjnym użyciem frazeologizmu. Jego znaczenie jest diametralnie różne się od tego, co się większości wydaje.</span><br>
<div>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br></span>
<br>
</div></div></div><a href="http://edusens.blogspot.com/2018/03/jezykowe-zuchwalstwo-i-nachalnosc-albo.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-88186992464208508822018-01-16T23:07:00.004+01:002020-08-31T14:28:13.558+02:00Straszny hrabia Ugolino, założyciel polskiej szkoły malarstwa Emil Boratyński i jego tajemnicza angielska żona, czyli znowu o Mickiewiczu<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-r_l4aGgINKw/Wl5yyORNZ3I/AAAAAAAAPG4/TryBzVY9fbAASTAavZl17ayLWebR5aSNgCLcBGAs/s1600/E-E-K-BORATYNSKI-AUTORITRATTO-CON-CARRI-DI-TEATRANTI-1841_thumb.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1027" data-original-width="894" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-r_l4aGgINKw/Wl5yyORNZ3I/AAAAAAAAPG4/TryBzVY9fbAASTAavZl17ayLWebR5aSNgCLcBGAs/s400/E-E-K-BORATYNSKI-AUTORITRATTO-CON-CARRI-DI-TEATRANTI-1841_thumb.jpg" width="347"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Emil Korczak Boratyński, Autoportret z zaprzęgiem, 1841</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: inherit;"><br></span>
<span style="font-family: inherit;">Gdzieś w przepastnych magazynach Muzeum Narodowego w Poznaniu znajduje się, ponoć, karton do obrazu "Pojmanie Ugolina w Pizie, 1288" Emila Boratyńskiego, niestety nie wiem, gdzie jest samo dzieło, ani czy w ogóle przetrwało do naszych czasów. Chętnie spojrzałabym na nie, albo chociaż na ten karton, bo obraz wydaje mi się interesujący z kilku powodów: <br>- ze względu na szokujący temat popularny w sztuce europejskiej XIX wieku, a przez polskich twórców dziwnie pomijany,<br>- ze względu na malarza, którego życiorys jest delikatnie mówiąc niezwykły, a towarzyskie koneksje zaskakujące,</span><br>
<span style="font-family: inherit;">- ze wyględu na miejsce i czas (Florencja 1848) powstania dzieła oraz doniosłe wydarzenia historyczne, które równolegle się rozgrywały.</span><br>
<span style="font-family: inherit;">Idźmy po kolei.</span><br>
<span style="font-family: inherit;"><br></span>
<span style="font-family: inherit;"></span><br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2018/01/straszny-hrabia-ugolino-zaozyciel.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-14185493587811592552017-12-31T01:24:00.000+01:002017-12-31T01:34:16.109+01:00Szampańskiej zabawy przez cały rok!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Fajerwerków dobrego humoru,<br>
<div>
szalonego, roztańczonego sylwestra, </div>
<div>
szczęścia, nie tylko w miłości,</div>
<div>
w nowym 2018 roku! </div>
<div>
<div>
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/--jqxYu8rqEQ/WkgsyPC3AEI/AAAAAAAAPFM/_x8tVARjy5M55OAFkunegKU5h8TRx_ysQCLcBGAs/s1600/20171231_010457.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/--jqxYu8rqEQ/WkgsyPC3AEI/AAAAAAAAPFM/_x8tVARjy5M55OAFkunegKU5h8TRx_ysQCLcBGAs/s400/20171231_010457.jpg" width="400"></a></div>
<div>
<br></div>
<div>
</div></div></div><a href="http://edusens.blogspot.com/2017/12/szampanskiej-zabawy-przez-cay-rok.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-35524733078895860242017-12-22T22:24:00.003+01:002018-01-07T23:19:34.843+01:00Przybieżeli na obrazie Dolabelli<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
W Krakowie bywam sporadycznie, co kilka lat. Za każdym razem, jak tam jestem, strasznie się denerwuję. Irytuję mnie, że w restauracjach na Starówce, gdzie sądząc po wystroju wnętrz i cenach w menu, można by oczekiwać czegoś pysznego, serwowane są potrawy, które dadzą się ledwo zjeść. Mnie w każdym razie takie podano.<br>
<br>
Złości mnie, że to miasto sypie się. Dosłownie. Tyle strzępienia języka o szacunku dla historii, dziedzictwie narodowym i jego ochronie, etc., a tynk leci z zabytkowych ścian w Krakowie tak samo, jak leciał wcześniej, a nawet bardziej intensywnie. Najważniejsi w kraju oficjele i realnie dzierżący władzę pielgrzymujący do Krakowa co miesiąc, albo tego nie widzą, albo co bardziej prawdopodobne, zupełnie im ta ruina nie przeszkadza. Gdyby wszak przeszkadzała, zamiast wydawać wydarte polskim podatnikom pieniądze na projekty upamiętniające jakieś egzotyczne mniejszości, przeznaczyliby środki na ratowanie polskich zabytków.<br>
<br>
W prawdziwy szał wpadam na Wawelu. Siedziba polskich królów robi przygnębiające wrażenie. Stare, złupione, opuszczone zamczysko. Syn, kiedyś po wizycie na zamku, obejrzawszy puste, niedoświetlone komnaty, nie mógł uwierzyć, że "polscy królowie żyli w takiej biedzie." Zaciągnęłam wtedy rodzinę na wzgórze w konkretnym celu, przy okazji weekendowego wypadu w góry. Mimo że nie umiem robić zdjęć, chciałam pstryknąć fotę ""Bitwy pod Lepanto" Tomasza Dolabelli. Dzieło prezentowane jest w jednej z zamkowych komnat. Wyobraźcie sobie, że w Internecie nie ma zdjęcia tego obrazu w całości. W swej wielkiej naiwności myślałam, że po prostu nikt nie wpadł na to, że płótno może być bardziej interesujące niż się powszechnie sądzi i warto przyjrzeć się detalom. Na miejscu okazało się, że obraz owszem wisi, ale w komnacie jest tak mroczno, że nie sposób zrobić mu dyskretnie zdjęcia. Poza tym wiekowy werniks tak ściemniał, że jest niemal nieczytelny. Nie ma mowy też o tym, by przyjrzeć się "Bitwie" z bliska. Dostępu doń broni bowiem ustawiona na więcej niż półtora metra bariera. Na takie płoty w pustych muzeach i obiektach historycznych natknąć się można chyba tylko w Polsce.<br>
<br>
Dlaczego o tym teraz piszę? Metodą luźnych skojarzeń. Otóż poszukując intrygującego obrazu o tematyce bożonarodzeniowej, trafiłam na "Pokłon pasterzy" Tomasza Dolabelli. Obraz umieszczony w głównej części ołtarza w Kościele Bożego Ciała w Krakowie i jest absolutnie niezwykły.<br>
<br>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-Oa5gbWqWGQg/WjpbVQZWqiI/AAAAAAAAPDQ/dgbLJ4yWzA0ThmA8I80y15-jPBD4MsL5gCLcBGAs/s1600/dolabella_oltarz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="578" height="400" src="https://3.bp.blogspot.com/-Oa5gbWqWGQg/WjpbVQZWqiI/AAAAAAAAPDQ/dgbLJ4yWzA0ThmA8I80y15-jPBD4MsL5gCLcBGAs/s400/dolabella_oltarz.jpg" width="240"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tomasz Dolabella, Pokłon pasterzy<br>
źródło: bozecialo.net</td></tr>
</tbody></table>
W górnej, niebiańskiej części dzieła artysta umieścił sędziwego Boga Ojca wspartego na niebieskiej planecie, z zainteresowaniem spoglądającego na ziemski padół. Boga otaczają poruszone cherubiny o słodkich twarzach i roztrzepotanych skrzydełkach. Niżej zebrały się anioły w dwóch grupach. Jedne żywo deliberują nad Księgą, inne myzykują i wyśpiewują pod niebiosy.<br>
Gdzieś między niebem a ziemią, w chmurze światła pod postacią gołębicy odbiorca widzi Ducha Świętego.<br>
<br>
Niespodzianki potwierdzające, że Tommaso Dolabella fascynującym artystą był, czekają na odbiorcę niżej. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z typową sceną bożonarodzeniową. Oto śliczna i przejęta Maryja w licznym towarzystwie pochyla się z czułością nad ułożonym na sianku Dzieciątkiem. Spójrzmy jednak na szczegóły i przyjrzyjmy się otoczeniu oraz temu towarzystwu.<br>
<br>
Uboga ewangeliczna stajenka okazuje się być imponującym gmachem, ozdobionym marmurowymi kolumnami, schodami i spektakularnymi oknami. Budynek nadal wygląda imponująco, szczególnie na tle widzianych na zewnątrz drewnianych konstrukcji, choć czas, jak widać, nie był dlań łaskawy, a pałac czy też może bardziej świątynia sprawia wrażenie zaniedbanej i, do niedawna, opuszczonej. Popękane mury, wdzierająca się z zewnątrz zieleń byłyby przygnębiające, gdyby nie gwar w środku.<br>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2017/12/przybiezeli-na-obrazie-dolabelli.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-14451923665544738542017-12-11T20:55:00.000+01:002017-12-12T08:23:37.722+01:00Szydełkiem w obronie pana AM<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Czytam broszurę Michała Borejki-Chodźki (z tych Chodźków; poety, publicysty, bojownika o wolność głównie "waszą") pt. "Adam Mickiewicz i legion polski we Włoszech; czterdziestego ósmego lata wspomnienie." Chodźko był zagorzałym wyznawcą Andrzeja Towiańskiego, wielbicielem wieszcza i w roku 1848 jednym z trzynastu (a może dwunastu, jak twierdzą inne źródła) założycieli słynnego legionu (liczącego chwilami, w przypływach kasy, nawet dwustu żołnierzy). Oddział zasłużył się szczególnie broniąc Rzymu przed papieżem Piusem IX. We wspomnianym wyżej tekście, Chodźko zamieścił laudację na cześć Adama Mickiewicza, rozprawiając się przy okazji z Aleksandrem Jełowickim (pisarzem, poetą, wydawcą, uczestnikiem powstania listopadowego, zakonnikiem) sceptycznym wobec boskiego posłannictwa autora "Dziadów". Urzekły mnie i rozczuliły użyte przez rozemocjowanego Chodźkę sformułowania i frazy, dlatego pozwalam sobie zacytować fragment tego tekstu na blogu. Rzadko się zdarza czytać wypowiedź zawierającą tyle wysmakowanych inwektyw świadczących o kreatywności i wysokiej kulturze autora. Sądzę, że tekst mógłby stanowić inspirację dla sfrustrowanej armii publicystów i komentatorów stręczącej nam "uzdrowicieli gospodarki", "ewangelistów rynku", "orędowników dobrej zmiany", którymi nie tylko ostatnio nad miarę obrodziła nasza biedna ojczyzna. Lekko uwspółcześniłam ortografię, pogrubienia i tekst w nawiasie są moje.<br>
<br>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-Cl8obvk4nPE/Wi7iRZMKgbI/AAAAAAAAPCw/2JeBj6IKJi4NxJnX2m_XsvlFDjOBHpxQgCLcBGAs/s1600/mickiewicz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="508" data-original-width="359" height="400" src="https://3.bp.blogspot.com/-Cl8obvk4nPE/Wi7iRZMKgbI/AAAAAAAAPCw/2JeBj6IKJi4NxJnX2m_XsvlFDjOBHpxQgCLcBGAs/s400/mickiewicz.jpg" width="282"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Adam Mickiewicz, ok. roku 1840</td></tr>
</tbody></table>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2017/12/szydekiem-w-obronie-pana-am.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-30709244069557719322017-11-25T19:38:00.000+01:002017-11-27T12:35:08.852+01:00W wielkim mieście przed biurem leśnika, rota strzelców stanęła zielona....<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<span style="vertical-align: inherit;"><span style="vertical-align: inherit;">Przed chwilą obejrzałam filmową relację z wiecu poparcia dla jednego z ministrów i łzy cisnęły mi się do oczu równocześnie z trzech powodów: ze wzruszenia, z zażenowania i ze śmiechu. Otóż, wyobraźcie sobie, że pewien mówca, zwracając się do swego szefa, zamiast swojsko brzmiącego, barejowskiego łubudubu, łubudubu, niech żyje nam itd., co byłoby obecnie bardzo na miejscu i nie wywoływało w obserwatorach większych emocji, postanowił sięgnąć po tekst z tzw. wyższej literackiej półki, znacznie bardziej osobisty, intymny wręcz i trawestując najwybitniejszego polskiego przedstawiciela młodopolskiej poezji erotycznej, rzekł zachowując pełną powagę:</span></span><br>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="vertical-align: inherit;"><span style="vertical-align: inherit;"><br></span></span>
<span style="vertical-align: inherit;"><span style="vertical-align: inherit;">"Panie profesorze, <br>mów do nas jeszcze, mów do nas jeszcze! <br>Za taką mową tęskniliśmy lata. <br>Każde twoje słowo budzi w nas dreszcze. <br>Mów do nas jeszcze, mów do nas jeszcze...."</span></span><br>
<span style="vertical-align: inherit;"><span style="vertical-align: inherit;"><br>Całość tutaj <span style="font-size: xx-small;"><a href="https://www.facebook.com/wideowyborcza/videos/379528295808747/" target="_blank">>></a></span></span></span><br>
<br>
Niezmiennie wzrusza mnie takie nieporadne, naiwne odwoływanie się do popularnych tekstów poetyckich i próby publicznego, nieskrępowanego zasadami przyzwoitości, wykorzystania ich bez względu na kontekst sytuacyjny, a nawet wbrew kontekstowi. Od tej chwili słowa utworu Tetmajera brzmią stokroć bardziej przejmująco, perwersyjnie i dekadencko, a na dodatek zabawnie.<br>
<br>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-w8uRjbflCOI/Whm2Tr2ZETI/AAAAAAAAPCQ/6_m_beUyn_4YvJP5Y_mFPiA_YBxl7O5dwCLcBGAs/s1600/mehoffer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="450" data-original-width="766" height="233" src="https://1.bp.blogspot.com/-w8uRjbflCOI/Whm2Tr2ZETI/AAAAAAAAPCQ/6_m_beUyn_4YvJP5Y_mFPiA_YBxl7O5dwCLcBGAs/s400/mehoffer.jpg" width="400"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Józef Mehoffer, Cynie, 1911</td></tr>
</tbody></table>
<br>
Przy okazji pomyślałam sobie, że ku przestrodze wielbicielom erotyków młodopolskiego poety, przypomnę za Adamem Grzymałą-Siedleckim pewną anegdotę.<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2017/11/w-wielkim-miescie-przed-biurem-lesnika.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1947203954748095223.post-19752333532515356202017-11-03T15:20:00.001+01:002017-11-15T12:03:05.885+01:00Kwity na Jana Kochanowskiego<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-jfZwTHVEPCg/Wfxu3cDngkI/AAAAAAAAPAQ/1d6r2bOQCqIC-RLajnzWNwawlHXUpSllACLcBGAs/s1600/kochanowski.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1236" data-original-width="980" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-jfZwTHVEPCg/Wfxu3cDngkI/AAAAAAAAPAQ/1d6r2bOQCqIC-RLajnzWNwawlHXUpSllACLcBGAs/s400/kochanowski.jpg" width="316"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jan Kochanowski</td></tr>
</tbody></table>
<br>
Kilka dni temu prezydent Andrzej Duda świętując na Zamku Królewskim w Warszawie 500-lecie reformacji, powiedział m.in.:<br>
"...Społeczność luterańska położyła również wielkie zasługi dla rozwoju
nauki i kultury polskiej. Do najwybitniejszych postaci nie tylko wśród
polskich ewangelików, lecz wśród Polaków w ogóle, zalicza się uczonych –
ojca leksykografii polskiej Samuela Bogumiła Lindego oraz historyka
sztuki i muzealnika prof. Stanisława Lorentza. Polskimi luteranami byli
sławni wydawcy – Gebethner i Wolff, a także znakomici artyści, jak
malarz Wojciech Gerson, czy ‒ wcześniej ‒ wielcy polscy literaci, poeci,
jak Jan Kochanowski czy Mikołaj Rej, którzy przecież uważani są dzisiaj
za twórców polszczyzny. Wreszcie ewangelicy walnie przyczynili się
również do rozwoju ekonomicznego Polski. W historii gospodarki narodowej
chlubnie zapisali się fabrykanci czekolady z rodziny Wedlów i znani
browarnicy – Haberbusch i Schiele...."<br>
<br>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-FjT2X1GkuxM/WftEIyUW4_I/AAAAAAAAPAA/5svrJ-6-JcU5ocf5i8jp2vaAAInL4lGLQCLcBGAs/s1600/duda1.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="445" data-original-width="1123" height="156" src="https://3.bp.blogspot.com/-FjT2X1GkuxM/WftEIyUW4_I/AAAAAAAAPAA/5svrJ-6-JcU5ocf5i8jp2vaAAInL4lGLQCLcBGAs/s400/duda1.png" width="400"></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zrzut ze strony prezydent.pl, kliknij, aby powiększyć.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
O ojcach leksykografii polskiej i Samuelu Bogumile Lindem, który niezbyt sprawnie władając polszczyzną, stworzył "Słownik języka polskiego", napiszę przy innej okazji, bo temat jest i fascynujący, i sensacyjny. Nie zamierzam też zajmować się religijnymi preferencjami Mikołaja Reja. Ten zmęczony zawiłościami i finezją "gęsiego języka" przedstawiciel renesansu, będąc człowiekiem poczciwym, praktycznym a światopoglądowo niewybrednym, mógłby widnieć na sztandarach przedstawicieli kilku wyznań religijnych.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Myli się jednak nasz Książę Niezłomny 😚, zaliczając do grona luteranów Jana Kochanowskiego. W świetle znanych faktów i dokumentów, Jan z Czarnolasu był wiernym synem Kościoła Katolickiego. Badacze twórczości i biografowie poety od dziesięcioleci próbowali potwierdzić związki Kochanowskiego z luteranizmem. Im jednak bardziej ich szukali, tym mniej je znajdowali.</div>
<br>
</div><a href="http://edusens.blogspot.com/2017/11/kwity-na-jana-kochanowskiego.html#more">Read more »</a><div class="blogger-post-footer">Sensownie, subiektywnie, emocjonalnie o tym, co przyjemne i zajmujące.</div>SCDhttp://www.blogger.com/profile/11800770113000730840noreply@blogger.com3