Na blogu prof. Jerzego Vetulaniego "Piękno neurobiologii" znalazłam kapitalną anegdotę.
Rzecz dzieje się w Holandii u schyłku XX wieku. Światowej sławy neurobiolog Dick Swaab prowadzi wykłady ze swojej dziedziny na Uniwersytecie Medycznym w Amsterdamie. Siedzące w pierwszym rzędzie studentki medycyny dzielą uwagę pomiędzy wykład profesora, a robótki, które z zapałem dziergają. Poirytowany takim zachowaniem Swaab zmienia tryb prowadzenia zajęć. Prowadzi wykłady w formie prezentacji wspierając się rzutnikiem slajdów. Aby obraz na ekranie był dobrze widoczny, światło w sali wykładowej zastaje przygaszone. Półmrok utrudnia studentkom szydełkowanie. Oburzone dziewczyny składają skargę na profesora i domagają się zmiany wykładowcy na mniej "szowinistycznego". Niestety (albo na szczęście) władzom uczelni nie udaje się znaleźć dobrego zastępcy.
Czy wyobrażacie sobie podobną sytuację na jakiejś uczelni w Polsce?
Wielokrotnie podczas wszelakich "posiedzeń" przychodziło mi do głowy, jak to byłoby cudownie słowo w jakiś czyn zamienić, czyli popleść nici zamiast słów. Nigdy się nie odważyłam, a dla Holenderek to oczywiste, że mają do tego prawo.
Jako ilustrację do posta wybrałam obraz Chaima Soutine'a cudownie rozedrgany, choć namalowany pewnymi pociągnięciami pędzla.
Starsza pani w surowej, czarnej jak noc sukni z bufiastymi rękawami i w czarnym nieco znoszonym kapeluszu dzierga coś na szydełku. Z pewnością nigdy nie była pięknością, choć trudno odmówić jej uroku nawet teraz.
Wyraz twarzy damy kontrastuje ze skromnym żałobnym strojem. Kobieta wygląda na szczęśliwą. Na twarzy ma wypisaną radość, optymizm i coś, co nazwałabym psotą. Spójrzcie na uniesione brwi i na oczy. Jedno wydaje się przymknięte, a może nawet go nie ma, w drugim migocą ogniki.
Postać siedzi wyprostowana. Uwagę zwracają jej ręce widoczne spod rękawów zakasanych do łokci. Kobieta ma nieproporcjonalne masywne przedramiona, duże dłonie i palce sprawne, ruchliwe i dziwnie wygięte. Te ręce także zdają się wyrażać szczęście. Czy to szydełkowanie wprawiło tę pewną siebie, silną i sympatyczną kobietę w euforyczny nastrój?
Soutine genialnie odmalował uczucia.
źródło:
Piękno neurobiologii >>
Rzecz dzieje się w Holandii u schyłku XX wieku. Światowej sławy neurobiolog Dick Swaab prowadzi wykłady ze swojej dziedziny na Uniwersytecie Medycznym w Amsterdamie. Siedzące w pierwszym rzędzie studentki medycyny dzielą uwagę pomiędzy wykład profesora, a robótki, które z zapałem dziergają. Poirytowany takim zachowaniem Swaab zmienia tryb prowadzenia zajęć. Prowadzi wykłady w formie prezentacji wspierając się rzutnikiem slajdów. Aby obraz na ekranie był dobrze widoczny, światło w sali wykładowej zastaje przygaszone. Półmrok utrudnia studentkom szydełkowanie. Oburzone dziewczyny składają skargę na profesora i domagają się zmiany wykładowcy na mniej "szowinistycznego". Niestety (albo na szczęście) władzom uczelni nie udaje się znaleźć dobrego zastępcy.
Czy wyobrażacie sobie podobną sytuację na jakiejś uczelni w Polsce?
Wielokrotnie podczas wszelakich "posiedzeń" przychodziło mi do głowy, jak to byłoby cudownie słowo w jakiś czyn zamienić, czyli popleść nici zamiast słów. Nigdy się nie odważyłam, a dla Holenderek to oczywiste, że mają do tego prawo.
Jako ilustrację do posta wybrałam obraz Chaima Soutine'a cudownie rozedrgany, choć namalowany pewnymi pociągnięciami pędzla.
Chaim Soutine, Starsza kobieta szydełkuje, 1924-25 |
Starsza pani w surowej, czarnej jak noc sukni z bufiastymi rękawami i w czarnym nieco znoszonym kapeluszu dzierga coś na szydełku. Z pewnością nigdy nie była pięknością, choć trudno odmówić jej uroku nawet teraz.
Wyraz twarzy damy kontrastuje ze skromnym żałobnym strojem. Kobieta wygląda na szczęśliwą. Na twarzy ma wypisaną radość, optymizm i coś, co nazwałabym psotą. Spójrzcie na uniesione brwi i na oczy. Jedno wydaje się przymknięte, a może nawet go nie ma, w drugim migocą ogniki.
Postać siedzi wyprostowana. Uwagę zwracają jej ręce widoczne spod rękawów zakasanych do łokci. Kobieta ma nieproporcjonalne masywne przedramiona, duże dłonie i palce sprawne, ruchliwe i dziwnie wygięte. Te ręce także zdają się wyrażać szczęście. Czy to szydełkowanie wprawiło tę pewną siebie, silną i sympatyczną kobietę w euforyczny nastrój?
Soutine genialnie odmalował uczucia.
źródło:
Piękno neurobiologii >>
Holenderki dały czadu :) Fajne!
OdpowiedzUsuńLu.