piątek, 2 maja 2014

Oświeceni przy pracy na obrazie Jana Matejki

Oświecenie sprawia na mnie wrażenie epoki, w której życie publiczne i kulturalne zdominowane zostało przez wszelkiej maści oszustów, kanalie i cyników. Nie  twierdzę, że nie było wówczas ludzi utalentowanych, inteligentnych, pracowitych i prawych. Po prostu w tłumie szubrawców trudno ich dostrzec. Na kartach podręczników królują ciołki, birbanci, lafiryndy i bufony. Trzeba mieć dużo determinacji, by dotrzeć do źródeł, potem poświęcić sporo czasu na ich przejrzenie, aby w końcu znaleźć "sprawiedliwych".

Obraz Jana Matejki zupełnie mnie nie zdziwił. Tak, mniej więcej, wyobrażałam sobie pracę polskiej elity doby oświecenia.

Jan Matejko, Konstytucja Trzeciego Maja - Sejm Czteroletni -
Komisya Edukacyjna - Rozbiór Rzeczpospolitej Polskiej 1795, 
z cyklu Dzieje cywilizacji w Polsce

Okazało się, że nie jestem odosobniona w wątpliwościach dotyczących oceny tej epoki. Matejko, bez wątpienia człowiek uczciwy (nie tylko artystycznie) i życzliwy innym, namalował obraz, który eleganckim szyderstwem bije na głowę wszystkie razem wzięte satyry i poematy heroikomiczne Ignacego Krasickiego. Dokładny opis dzieła i pojawiających się w nim postaci sporządzony przez artystę, nie zostawia złudzeń, że mistrz nie był przychylny wielu oświeceniowym osobistościom.

Atmosfera namalowanego przez Matejkę spotkania niewiele ma wspólnego z powszechnym wyobrażeniem ciężkiej pracy. Przypomina raczej "krajobraz po imprezie" suto zakrapianej alkoholem, bo jak inaczej wytłumaczyć poprzewracane meble, swobodne stroje i pozycje bohaterów scenki.

Stanisław August Poniatowski, Elżbieta Grabowska
Ignacy Krasicki

Leżący na szezlongu mężczyzna w złocistym szlafroczku, białych pończoszkach na kształtnych łydkach i czarnych pantofelkach z klamerką, trzymający na stoliczku dokumenty, a w ręku złotą tabakierę to król Polski, Stanisław August Poniatowski, dla zwolenników król Staś, dla oponentów Ciołek. Matejko uwiecznił go w pozie, w której wyglądał ponoć najkorzystniej i dzięki której zrobił oszałamiającą karierę w sypialni carycy Katarzyny. Król poleguje.


Obok Poniatowskiego siedzi Elżbieta z Szydłowskich Grabowska, kobieta "ospowata i pomalowana" jak kiedyś zanotował rosyjski ambasador Jan Jakub Sievers. Jak ona musiała wyglądać, skoro nawet Rosjanin zauważył jej makijaż? Dama przez lata usługiwała w alkowie braciom Poniatowskiego, a potem samemu królowi i to za zgodą swego męża Jana Jerzego, a gdy ten umarł jako wdowa. Niektórzy (idealiści i marzyciele) przypuszczają, że była morganatyczną żoną władcy.

Grabowska prowadzi rozmowę z dwoma błyskotliwymi literatami. Ten grubszy na krześle przez wykwintnych przyjaciół nazywany "Le Minet" (wtedy określenie nie brzmiało tak szyderczo jak dzisiaj), przez złośliwych "gładyszem nad gładysze", a przez licznych i zdesperowanych wierzycieli, którzy prosili króla o pomoc w odzyskaniu pieniędzy,  ... pik....pik... to biskup warmiński, z woli Stanisława Augusta Poniatowskiego książę oraz kawaler Orderu św. Stanisława i Orderu Orła Białego, a z woli cesarza Fryderyka II kawaler Czerwonego Orła, czyli Ignacy Krasicki, zwany z pewną przesadą także księciem polskich poetów.

O krzesło opiera się nieco nachalnie znany z awantur,  rozrzutności, zamiłowania do hazardu i łatwych kobiet, sprzedawczyk i zdrajca konfederatów barskich, a także kawaler Orderu św. Stanisława, sekretarz i rzeczywisty szambelan królewski, Stanisław Trembecki.

W lekturze pogrążył się  drugi znamienity przedstawiciela stanu duchownego, literacki stypendysta carycy Katarzyny i ambasady rosyjskiej, redaktor modnego pisma "Zabawy przyjemne i pożyteczne", biskup smoleński, biskup łucki, senator, a także polski Horacy, spadkobierca Jana Kochanowskiego, wreszcie ojciec polskiego klasycyzmu, czyli Adam Naruszewicz.

Król odwrócił głowę, od tej grupy prowadzącej, jak się wydaje, lekką towarzyską konwersację, w stronę artystów. "Protektor nauk i znawca wszelkich sztuk wyzwolonych", jak w opisie z pewną emfazą zaznaczył Matejko, zajmuje się tym, co jako tako mu wychodziło poza leżeniem.

Stanisław August Poniatowski, Bacciarelli, Smuglewicz,
Canaletto, Norblin, Czechowicz, Chodowiecki


Nobliwy mężczyzna, który skłonił głowę przed królem to uszlachcony przez niego Marcello Bacciarelli, nadworny malarz a także generalny zarządca królewskich pałaców i zbiorów sztuki. Na obrazie Matejki prezentuje władcy postawiony na sztaludze obraz Franciszka Smuglewicza. Artysta także w czerni, pochylił głowę i wyraźnie nie śmie podnieść oczu na Stanisława Augusta, co mnie w sumie nie dziwi, gdyż obrazy olejne nie zawsze mu "wychodziły".
Pracy przypatruje się stojący na tle obrazów zdobiących ściany komnaty inny Włoch, także nadworny malarz na królewskim dworze, Bernardo Bellotto zwany Canalettem. Nieprzypadkowo Matejko uwiecznił go ze szkłami przyłożonymi do oczu. Wenecjanin słynący z niezwykłej dbałości o szczegóły ułatwiał sobie pracę nad obrazami korzystając ze szkieł powiększających i camery obscura.

Przy oknie stoją:
- niezwykle utalentowany Jan Piotr Norblin,
- malujący intrygujące dzieła o tematyce religijnej Szymon Czechowicz
- Daniel Chodowiecki, malarz i rysownik o polsko-niemieckich korzeniach. Już po I rozbiorze Chodowiecki podkreślał, że zawsze czuł się "Polakiem, potomkiem dzielnego narodu, który wkrótce przestanie istnieć".  Artystycznie został doceniony przez Prusaków. Ofiarowali mu stanowisko dyrektora Pruskiej Akademii Sztuki.

Jak widać, najzdolniejszych artystów Stanisław August trzymał na dystans, a może sami woleli miejsce, gdzie istniała większa szansa zaczerpnięcia świeżego powietrza.

W kącie komnaty siedzi Karol Stanisław Radziwiłł „Panie Kochanku", jedna z najbardziej groteskowych postaci w naszej historii. Idol pijącej na umór szlachty, której myśli nie sięgały poza ściany gospody. Nie widać go prawie na obrazie Matejki, także nie zamierzam poświęcać więcej miejsca na opisy politycznej głupoty magnata.

Mikołaj Repnin
Michał Poniatowski













Siwy mężczyzna z hiszpańską bródką, w rosyjskim mundurze udekorowanym wielkim orderem, siedzący na razie na uboczu to Mikołaj Repnin, rosyjski książę, generał i dyplomata. Jego dziełem było kilka konfederacji destabilizujących sytuację w Polsce, akt abdykacji podpisany przez Stanisława Augusta w 1795 roku w Grodnie, a niektórzy twierdzą, że także pewne książęce dziecię, Adam Jerzy Czartoryski. Chociaż inni z kolei mówią, że w tym ostatnim przypadku Repnin nie był skuteczny, a pomógł mu Armand Louis de Gontaut znany bawidamek i lektor markizy de Pompadour.

Na Rosjanina spogląda siedzący tyłem do odbiorcy prymas Polski, Michał Poniatowski, młodszy brat króla. Postać tragiczna, chyba pełna dobrej woli, ale niezdolna intelektualnie i emocjonalnie stawić czoła wydarzeniom i ludziom, z którymi połączył ją los. I jak mówią niektórzy stypendysta pruski.

Za otwartymi drzwiami kłębi się tłum poddanych czekających na audiencję u króla. W drzwiach majestatyczna postać duchownego z Orderem Orła Białego na piersi.

Hugo Kołłątaj, Adam Kazimierz Czartoryski,
Stanisław Staszic, Andrzej Zamoyski

Do królewskiej komnaty, oświecony blaskiem kandelabrów i  żyrandoli, z księgą reform pod pachą, wchodzi Hugo Kołłątaj, tytan myśli, współautor Konstytucji 3 Maja, reformy oświatowej, rektor Szkoły Głównej Koronnej, zwany "Robespierrem  w sutannie" (Matejko nazywał go "czarnym krukiem" - doskonałe prawda?). Największe sukcesy wraz z grupą  równie oświeconych publicystów, literatów i innych mocnych w tylko gębie, Kołłątaj odniósł w ośmieszaniu politycznych przeciwników. Spece od politycznego PR do dziś czerpią pełnymi garściami z kołłątajowskich pomysłów. "Liberte, egalite, ple, ple ple...".

Jeden z pomagierów Kołłątaja i przy okazji aferzysta wymyślił tak popularny obecnie "ciemnogród".

Mężczyzna obok, witający obecnych królewskim gestem dłoni i wysoko uniesionym podbródkiem to  marszałek Adam Kazimierz Czartoryski (ten, któremu Repnin przyprawiał rogi), kontrkandydat Poniatowskiego w walce o koronę. Człowiek orkiestra. Działał na tylu polach, z takim zapałem i z takimi efektami, zajmował tyle różnych stanowisk i rządowych posad, a ponadto otrzymał tyle orderów, że zbyt długo musiałabym je wymieniać, a przy tym zupełnie nie wiem, co mam o nim myśleć. Śliski jest jakiś i bezsprzecznie egoista.

I wreszcie dwaj skromni panowie siedzący na kanapce. Dyskutują nad otwartą księgą. Andrzej Zamoyski i Stanisław Staszic.
Zamoyski był pierwszym magnatem z Polsce, który w swoich dobrach pańszczyznę zamienił na czynsz (1760), a kilkanaście lat później, w opracowanym przez siebie kodeksie prawa ziemskiego, zaproponował systemowe rozwiązania poprawiające los chłopów (zostały one odrzucone m.in. na skutek działań Repnina).
Lista zasług Stanisława Staszica jest imponująca, choć większości z nich dokonał już pod zaborami. Założył Towarzystwo Rolnicze Chrubieszowskie i ufundował siedzibę Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Jako dyrektor Wydziału  Przemysłu i Kunsztów Królestwa Polskiego przygotował plan rozbudowy Staropolskiego Okręgu Przemysłowego, wznowił eksploatację węgla ze złoża Reden (dzisiaj Dąbrowa Górnicza), zainicjował budowę i uruchomienie wielu hut, wspierał wynalazców (m.in. Abrahama Sterna). Dzięki swym imponującym umiejętnością udało mu się osiągnąć w takich hutach 80% wydajności, którą osiągały one za czasów, gdy były zarządzane przez zakon cystersów. Na tle innych oświeceniowych polityków i działaczy wynik rzeczywiście imponujący :D.
Nad reformatorami pochyla się kolejna postać, które przypisać można pewne rzeczywiste zasługi.  Ignacy Wyssogota Zakrzewski, doskonały organizator, pracoholik,  prezydent Warszawy i człowiek honoru.

Z wysokości na komnatę dumnie spogląda, z portretu odbijającego się w lustrze, Jan III Sobieski, jeden z najwybitniejszych polskich władców. Artysta skierował jego wzrok w stronę trzech sprawiedliwych. Zwierciadło odbija również twarz i korpus pełnomocnika Habsburgów czekającego w komnacie obok. Po prawej stronie, ponad głową Repnina, uważny odbiorca dostrzeże popiersie carycy Katarzyny Wielkiej. Nie wiem czemu, ale skojarzyło mi się z rzeźbami maszkaronów.

Jan Matejko niechętnie rozpoczął prace nad tym obrazem. Jego sekretarz Marian Gorzkowski, zanotował wypowiedź artysty: „Wolałbym raczej malować każdy wiek inny, niżeli XVIII, a jednak malować go trzeba."

Osobiście jestem wdzięczna Matejce za to dzieło. Żałuję, że nie jest zamieszczane w szkolnych podręcznikach. Uczniom łatwiej byłoby zrozumieć to, co się stało.

Opis obrazu "Konstytucja Trzeciego Maja. Sejm Czteroletni. Komisya Edukacyjna. Rozbiór Rzeczpospolitej Polskiej 1795" napisany przez Matejkę oraz bardzo dobre i obiektywne :) objaśnie dzieła znajdziecie klikając w link Jana Matejki Dzieje cywilizacji w Polsce >> 

Wykorzystałam także informacje znalezione na stronach
historia.org.pl, Małżeństwa z lewej ręki. Związki morganatyczne w historii,
polskieradio.pl, Wokół Hugona Kołłątaja,
Wikipedia.org - noty biograficzne postaci,
książki Paula Cazina, "Książę biskup warmiński Ignacy Krasicki".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz