Przez lata zastanawiałam się, na czym polega przyjemność takiego wielogodzinnego, melancholijnego przesiadywania nad szklaneczką. Olśniło mnie pewnego majowego popołudnia w kawiarni Slavia w czeskiej Pradze. Na ścianie tego kultowego miejsca wisi ogromny obraz. Przedstawia mężczyznę siedzącego przy kawiarnianym stoliku w postawie i z wyrazem twarzy, które doskonale znałam ze wspomnianej "Kawiarni".
![]() |
Viktor Oliva, Pijak absyntu, 1901 |
Niemal pusta, typowa czeska kawiarnia, drewniane panele na ścianie z wieszakami na płaszcze i kapelusze, gięte drewniane krzesła w lekkim nieładzie, stoliki z okrągłymi blatami. Przy jednym z nich, w głębi sali, w półmroku siedzi starannie ubrany mężczyzna w sile wieku, zgaszony, w refleksyjnym nastroju. Jedną ręką podpiera brodę, drugą głowę. Obok jakaś porzucona beczułka z trunkiem, przed nim na stoliku leży rozpostarta gazeta, na małym platerowym talerzyku szklaneczka z absyntem. Mężczyzna patrzy na zjawę, marę, wytwór swojej fantazji. Na stoliku majaczy mu się postać młodej kobiety. Przysiadła bokiem do niego, tyłem do widza, jest młoda, piękna i zupełnie naga. Spięte z tyłu włosy odsłaniają jej plecy i szyję. Spogląda na mężczyznę z góry i pochyla się lekko w jego stronę. On zapatrzony, zahipnotyzowany, pogrążony w marzeniu. Z dalszej części kawiarni w stronę stolika, niezdarnym krokiem zmierza stary, zasuszony, łysawy kelner, natrętny symbol ułomnego świata. Obraz utrzymany jest w tonacji zgniłej zieleni. Nadzieja zbrukana brunatnym upływem czasu. Tylko postać kobiety jest świeża, wiosenna.
W tym miejscu powinnam napisać coś o absyncie, ulubionym trunku artystycznej bohemy przełomu XIX i XX wieku, zwanym zieloną wróżką, o estymie jaką cieszył się wśród wszystkich warstw społecznych, a blisko stuletnim zakazie jego produkcji, o prostym Szwajcarze, który wypił go za wiele i po powrocie do domu zamordował żonę i dzieci, bo nie mógł znieść prozy życia. Absynt miał czynić ze zwykłego śmiertelnika twórcę, artystę, poetę. Napisali o tym inni...
I kiedy wydawało mi się, że dzięki "Pijakowi absyntu" Viktora Olivy odkryłam sekret, jak uszczęśliwić mężczyznę, przypomniało mi się inne kawiarniane dzieło, namalowane przez Polaka, Wojciecha Weissa.
![]() |
Wojciech Weiss, Demon (W kawiarni), 1904 |
Niemal puste wnętrze kawiarni. Kilkanaście okrągłych stolików, przy nich krzesła. Przy stoliku na pierwszym planie siedzi para: mężczyzna, a naprzeciwko niego kobieta. Mężczyzna o fizjonomii starego satyra, gnoma, odchyla się do tyłu. Wygląda na zrelaksowanego, napawa się sytuacją. Wyciągnięte pod stolikiem nogi, zsunięty do tyłu kapelusz, ruda, kozia broda oparta o pierś, uśmiech półgębkiem, zapalony papieros w prawej ręce czynią zeń postać cyniczną i obleśną. Mężczyzna bawi się krzesłem, ponad kieliszkiem z koniakiem (niektórzy twierdzą, że to absynt, ale absynt jest zielony, nie "koniakowy") patrzy z góry na kobietę. Ta ubrana w czerń, płacze. Głowę położyła na stoliku, zakryła ręką. Do oczu przyciska chusteczkę. Jej sylwetka wyraża zrezygnowanie i rozpacz. Krzesło, na którym siedzi, jest przechylone. Patrzymy na kobietę, którą za chwilę upadnie (!).
Obraz utrzymany jest w optymistycznych, słonecznych brązach, co sprawia, że jego wymowa jest
bardziej przewrotna, dekadencka i jakoś tam perwersyjna. Zestawione w tle krzesła i stoliki z brązowo-czerwoną poświatą, przypominają mi ognie piekielne. Podobno Weissa zainspirował do namalowania obrazu Stanisław Przybyszewski, młodopolski skandalista, demon myśli, pogromca niewieścich serc.
Jaką prawdę może odnaleźć kobieta w zestawieniu tych dwóch dzieł?
Unikaj mężczyzny, który w kawiarni nie zdejmuje kapelusza i nie przeszkadzaj swojemu mężczyźnie pomarzyć o kobiecie przysiadającej się do jego stolika w kawiarni?
PS. Zachęcona obrazem Viktora Olivy nabyłam butelkę absyntu czeskiej produkcji w sklepie o nazwie nomen omen "Museum". Zaopatrzywszy się w odpowiedni kieliszek i łyżeczkę, przyrządziłam drink. Cóż, tylko artyści i poeci o niezwykle wysublimowanym smaku, mogli w czymś takim zagustować...
Absynt nie musi być zielony. Tzn. nie wiem jak to bywało dawniej, ale dziś bywa czerwony, czarny, brudnozielony i zdaje się że niebieski też :)
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno - polecam nalewkę na absyncie sprzedawaną w Pradze w bardzo podobnych butelkach (tylko ma ok. 30% alkoholu). W przeciwieństwie do absyntu ma smak :P
OdpowiedzUsuńDzięki. Ten post pisałam dawno i od tego czasu przekonałam się do tego trunku. Doskonale smakuje także z gęstym sokiem z czarnej porzeczki.
UsuńZdarzyło mi się kilka razy zamawiać absynt w kawiarni w Polsce. Za każdym razem barman upewniał się, że wiem, co zamawiam, a raz nawet zapytał, czy jestem przygotowana na powrót taksówką, co jakoś tam mnie nawet rozczuliło ;)