"Gdzie trzeba przysiąg, kończą się rozkosze." Aleksander Fredro
Niespełna trzydziestoletni Aleksander Fredro w iście ułańskim stylu napisał komedię "Mąż i żona". W 1823 roku sztuka została wystawiona we Lwowie i oficjalnie wywołała powszechne zgorszenie. Polecam ją znudzonym mężom, zaniedbywanym żonom, ambitnym przyjaciołom domu i aspirującym kochankom. Szczególnie tym ostatnim.
Niewyczerpane źródło inspiracji do zrzędzenia znajdą w utworze również zasadnicze dewotki i nieudaczni nudziarze.
Pomijając szczegóły, rzecz przedstawia się następująco. Elwira, będąca ucieleśnieniem wszelkich kobiecych cnót, zdradza swojego męża, Wacława, z jego najbliższym przyjacielem, Alfredem. Z tego powodu ma niebywałe wyrzuty sumienia i męczy się biedactwo bardzo, rozdarta pomiędzy cielesnymi uciechami, a obowiązkiem wierności. Wacław, przystojny, czarujący, szarmancki, pewny siebie, z pozoru wzór dla wszystkich mężczyzn, zdradza swoją żonę z jej powiernicą i pokojówką, Justysią. Umysł ma spokojny, a martwi się tylko tym, że żona za rzadko wychodzi z domu, a jeśli już jej się to zdarzy, to wraca za szybko, nie pozwalając mu cieszyć się do woli wdziękami pokojówki. Pod nieobecność Wacława, Alfred jego najlepszy przyjaciel i najzdolniejszy uczeń, w ramach treningu dopieszcza jego żonę i stara się dogodzić służącej. Niestety, nie dorównuje swojemu mistrzowi i Justysia zachęcona dodatkowo obietnicą otrzymania posagu od Wacława, postanawia pozbyć się Alfreda nie tylko ze swojego serca, ale i z domu państwa. Dziewczyna ma wiele wdzięku, urody i inteligencji. Niestety zabrakło jej szczęścia.
Gdy sprawa się wydaje, Wacław dowiaduje się, że był zdradzany przez Elwirę, Alfreda i samą Justysię.
Elwirę zdradzili Wacław, Alfred i Justysia.
Alfreda zdradziła Justysia.
Tylko Justysi nie zdradzał nikt, bo w gruncie rzeczy niewiele dla innych znaczyła.
Ktoś musi ponieść karę za tę rozpustę i brak zasad moralnych.
Wacław decyduje, że to Justysia pójdzie do klasztoru odpokutować winy.
Mężczyzna nie ma wątpliwości, że nie można narazić na szwank dobrego imienia jego żony. Elwira popełniła błąd, ale do błędu się przyznała i przeprosiła skruszona, przyjęła także przeprosiny męża.
Alfredowi zaś Wacław mówi:
Alfredzie, nie chcę wspominać urazy,
Którą-m za ufność odebrał od ciebie;
Wiem twą odpowiedź w podobnej potrzebie.
Ale znając cię dobrze, znanym będąc tobie,
Wszystko w chlubniejszym chcę skończyć sposobie,
Nadto pewny, że wiedząc, ile honor cenię,
Nie podlącej bojaźni dasz temu znaczenie.
Elwira sama błąd mi swój wyznała;
Nad moję zemstę droższa mi jej chwała,
Żalom jej wierzę, młodości przebaczam,
Tak ją szanuję, sobie nie uwłaczam.
Na co Alfred odpowiada:
Przeciw obojgu występny zbyt wiele,
Już się i przebaczenia błagać nie ośmielę;
Lecz chociaż nas w tej chwili konieczność rozdziela,
Znajdziecie we mnie na dal zawsze przyjaciela.
Takie zakończenie opowieści o małżeńskiej zdradzie, gdzie nikt się nie pojedynkuje, nikt nie popełnia samobójstwa, mąż i żona wspierają się w tej trudnej sytuacji, a konkurenci rozstają się niemalże w przyjaźni i wybaczają sobie wszystko, zaszokowało romantyczną publiczność żądną krwi i sprawiedliwości. Wszak od roku wiadomo było, że "kto przysięgę naruszy, ach biada jemu, za życia biada i biada jego złej duszy".
Aby ułagodzić obruszonych, Fredro przygotował alternatywne zakończenie sztuki. Jakie? Przeczytaj najlepszą komedię pisarza.
Odwrócenie uwagi, autor nieznany |
Niespełna trzydziestoletni Aleksander Fredro w iście ułańskim stylu napisał komedię "Mąż i żona". W 1823 roku sztuka została wystawiona we Lwowie i oficjalnie wywołała powszechne zgorszenie. Polecam ją znudzonym mężom, zaniedbywanym żonom, ambitnym przyjaciołom domu i aspirującym kochankom. Szczególnie tym ostatnim.
Niewyczerpane źródło inspiracji do zrzędzenia znajdą w utworze również zasadnicze dewotki i nieudaczni nudziarze.
Pomijając szczegóły, rzecz przedstawia się następująco. Elwira, będąca ucieleśnieniem wszelkich kobiecych cnót, zdradza swojego męża, Wacława, z jego najbliższym przyjacielem, Alfredem. Z tego powodu ma niebywałe wyrzuty sumienia i męczy się biedactwo bardzo, rozdarta pomiędzy cielesnymi uciechami, a obowiązkiem wierności. Wacław, przystojny, czarujący, szarmancki, pewny siebie, z pozoru wzór dla wszystkich mężczyzn, zdradza swoją żonę z jej powiernicą i pokojówką, Justysią. Umysł ma spokojny, a martwi się tylko tym, że żona za rzadko wychodzi z domu, a jeśli już jej się to zdarzy, to wraca za szybko, nie pozwalając mu cieszyć się do woli wdziękami pokojówki. Pod nieobecność Wacława, Alfred jego najlepszy przyjaciel i najzdolniejszy uczeń, w ramach treningu dopieszcza jego żonę i stara się dogodzić służącej. Niestety, nie dorównuje swojemu mistrzowi i Justysia zachęcona dodatkowo obietnicą otrzymania posagu od Wacława, postanawia pozbyć się Alfreda nie tylko ze swojego serca, ale i z domu państwa. Dziewczyna ma wiele wdzięku, urody i inteligencji. Niestety zabrakło jej szczęścia.
Gdy sprawa się wydaje, Wacław dowiaduje się, że był zdradzany przez Elwirę, Alfreda i samą Justysię.
Elwirę zdradzili Wacław, Alfred i Justysia.
Alfreda zdradziła Justysia.
Tylko Justysi nie zdradzał nikt, bo w gruncie rzeczy niewiele dla innych znaczyła.
Ktoś musi ponieść karę za tę rozpustę i brak zasad moralnych.
Wacław decyduje, że to Justysia pójdzie do klasztoru odpokutować winy.
Mężczyzna nie ma wątpliwości, że nie można narazić na szwank dobrego imienia jego żony. Elwira popełniła błąd, ale do błędu się przyznała i przeprosiła skruszona, przyjęła także przeprosiny męża.
Alfredowi zaś Wacław mówi:
Alfredzie, nie chcę wspominać urazy,
Którą-m za ufność odebrał od ciebie;
Wiem twą odpowiedź w podobnej potrzebie.
Ale znając cię dobrze, znanym będąc tobie,
Wszystko w chlubniejszym chcę skończyć sposobie,
Nadto pewny, że wiedząc, ile honor cenię,
Nie podlącej bojaźni dasz temu znaczenie.
Elwira sama błąd mi swój wyznała;
Nad moję zemstę droższa mi jej chwała,
Żalom jej wierzę, młodości przebaczam,
Tak ją szanuję, sobie nie uwłaczam.
Na co Alfred odpowiada:
Przeciw obojgu występny zbyt wiele,
Już się i przebaczenia błagać nie ośmielę;
Lecz chociaż nas w tej chwili konieczność rozdziela,
Znajdziecie we mnie na dal zawsze przyjaciela.
Takie zakończenie opowieści o małżeńskiej zdradzie, gdzie nikt się nie pojedynkuje, nikt nie popełnia samobójstwa, mąż i żona wspierają się w tej trudnej sytuacji, a konkurenci rozstają się niemalże w przyjaźni i wybaczają sobie wszystko, zaszokowało romantyczną publiczność żądną krwi i sprawiedliwości. Wszak od roku wiadomo było, że "kto przysięgę naruszy, ach biada jemu, za życia biada i biada jego złej duszy".
Aby ułagodzić obruszonych, Fredro przygotował alternatywne zakończenie sztuki. Jakie? Przeczytaj najlepszą komedię pisarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz