Obraz Wlastimila Hofmana jest drastycznie niepoprawny i szokujący. Ma jednak w sobie niebywale pociągającą subtelną ironię uzewnętrznioną z nieco bezczelną artystyczną emfazą. Do brawurowych artystycznych szarży mam atawistyczną kobiecą słabość, a ta skłania mnie po poświęcenia chwili temu dziełu.
Wlastimil Hofman, Żołnierz polski i Polonia, 1920, źródło, www.altius.com.pl |
W dzień lekko zasnuty mgłą, wśród "rozmokłych płaskich pól" stoi, oparte o niebieski oszczep (?) z miniaturą obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, nieśmiałe dziewczę o delikatnych rysach twarzy, złotych włosach i alabastrowej skórze. Wzrok ma wbity w ziemię, na wzór starożytnych boginek łono wstydliwie przysłonięte skąpą tkaniną przytrzymywaną przez złoty kunsztowny pasek.
Na płótnach wybitnych, a także mniej utalentowanych, malarzy przez stulecia zatrzymało się dziesiątki takich kobiet wyniesionych na alegoryczny tron. Skromna i nieco zbyt poważna Polonia Wlastimila Hofmana z pewnością nie byłaby bardziej godna uwagi niż jej francuskie, niemieckie czy włoskie koleżanki, gdyby nie jej towarzysz.
Po prawicy dziewczyny stoi odziany jedynie w hełm, odwrócony tyłem młodzian o boskich kształtach. W prawej ręce trzyma złote jabłko - berło ozdobione figurą orła szykującego się do lotu, dłoń lewej ręki oparł na biodrze eksponując mięśnie ramion i kształtne pośladki. Głowę lekko odwrócił w stronę kobiety i mimo że nie widać twarzy mężczyzny, nie ma najmniejszych wątpliwości, że patrzy śmiało. Na co czeka?
Moim zdaniem, czeka aż nieśmiałe dziewczę spojrzy mu wreszcie w oczy, wypowie jakieś słowa uznania, a może nawet zachwytu i wymieni oszczep na atrybut, który się jej należy, czyli jabłko - berło z orłem.
Antonio Canova, Mars i Wenus, źródło: Biblioteka Nacional de Espana |
Wprowadzenie wizerunku Matki Boskiej zakłóca jednak tę mitologiczną konwencję i jest zwyczajnie niestosowne, a w jakiś sposób nawet obrazoburcze.
Nagi Mars w gustownym nakryciu głowy, z dumą prezentujący swoje muskularne zaprawione w bojach ciało od wieków budzi aplauz doprawiony szczyptą zazdrości. Polski żołnierz bez odzienia, choćby nie wiem jak wyidealizowany przez artystę, jest jednak przedstawieniem skandalizującym, a nawet skandalicznym. Niechby sobie był Marsem, proszę bardzo, ale powinien być w zbroi ;-)
Najbardziej szokuje jednak wymowa tego obrazu w kontekście polityczno-historycznym, w który jednak nie zamierzam się zagłębiać na moim, z zasady przyjemnym, blogu.
"Żołnierz polski i Polonia" kilkanaście lat temu został sprzedany w Domu Aukcyjnym Altius za 90 000 zł. Jestem pewna, że dzisiaj wartość tego obrazu jest wielokrotnie większa. Swoją drogą nabywca musi być odważnym w opiniach i intrygującym człowiekiem.
Bardzo interesujący ten obraz. Bardzo.
OdpowiedzUsuń