Leon Chwistek, Szermierka, 1919 |
Doskonale rozrysowany ruch, perfekcyjne wyliczona perspektywa dla każdego elementu, kształty nieco uproszczone, ale przecież zachowujące właściwe proporcje, kolorystyka zredukowana, oszczędna... a może raczej zoptymalizowana. Wspaniały zestandaryzowany świat, wykreślony ekierką i cyrklem przez mechanika z aspiracjami, zgodnie z aktualnym stanem jego niemałej przecież wiedzy.
Artysta nie naśladuje, nie zniża się do odtwarzania, a tworzy. W proces ten zaprzęga nie siły intuicji (wbrew temu, co sam twierdzi), nie śmieszne uczucia czy jeszcze bardziej żałosną wyobraźnię, nie talent bynajmniej, ale całą potęgę umysłu wyćwiczonego w stosowaniu wzorów i sprowadzania rzeczywistości do wzoru. Co we wzorze się nie mieści, nie jest potrzebne. Szast-prast odcinamy nadmiar idealnie poprowadzonym ruchem ostrej szpady albo pędzla.
Obłok nieobjęty geometrycznym rygorem daje odbiorcy nadzieję tylko do czasu spojrzenia na kolejne Chwistkowe szermiercze dzieło.
Leon Chwistek, Szermierka, 1925 |
Prościej, a zamiast postępu regres. W geometrycznych wzorach i w wykresach ruchu sferycznie wypełnionych kolorem, piękno przejawia się z dużym umiarem i co najwyżej może być ilustracją do teoretycznych traktatów o równie teoretycznym pięknie.
Wielbiciele sztuki intelektualizującej o najwybitniejszym dziele Leona Chwistka (z 1919 r.) wypowiadają się z nieoczekiwaną powściągliwością, nieśmiali entuzjaści mimesis przywołują romantyczne wydarzenie, by jakoś swoją sympatię do dzieła uzasadnić.
Leon Chwistek był doskonałym szermierzem. Przez lata ćwiczył chętnie i z oddaniem. Gdy w 1914 Władysław Dunin-Borkowski znieważył publicznie narzeczoną Chwistka, Olgę Steinhausównę, która do Paryża udała się, by wypolerować swój francuski, Chwistek nie wahał się ani przez moment i wyzwał Dunin-Borkowskiego na szermierczy pojedynek.
Panowie spotkali się 6 kwietnia, kwadrans po jedenastej, w pobliżu l'École Militaire, na obrzeżach Pól Marsowych. Towarzyszyło im po dwóch sekundantów, dwóch chirurgów, kierownik pojedynku i dziennikarze.Tych ostatnich przyciągnęła "barbarzyńska" forma spotkania. Artyści bili się bowiem na szable, które we Francji uchodziły wówczas za broń nieelegancką. O 11.30 walczący skrzyżowali szable, a pięć minut później było już po wszystkim. Chwistek mistrzowskim ruchem drasnął Dunin-Borkowskiego w skroń i niemal odciął mu ucho. Pomściwszy w ten sposób znieważenie ukochanej kobiety, wyciągnął do przeciwnika rękę na zgodę. Ten ją uścisnął i pojedynek był zakończony.
Następnego dnia nazwiska obu polskich artystów i relacja z wydarzenia pojawiła się na stronach dziesięciu francuskich i angielskich gazet, w rubrykach sensacyjnych. Z niewielkim poślizgiem i zniekształconym nazwiskiem Chwistka wzmiankę o wydarzeniu zamieścił także polski tygodnik "Świat".
Niestety światowa prasa nie była równie zainteresowana malarskimi dokonaniami obu twórców. Niebanalni "Szermierze" są do dzisiaj przywoływani w kontekście sławnego pojedynku częściej niż wspomniany pojedynek w kontekście "Szermierzy".
Źródła:
Muzeum Narodowe w Krakowie
rempex.com.pl
O Leonie Chwistku usłyszałem po raz pierwszy dzięki Witkacemu, który często przywoływał tego twórcę na łamach swoich powieści. Nie sądziłem wówczas, że Chwistek to aż tak wszechstronny umysł - matematyk, malarz, teoretyk sztuki.
OdpowiedzUsuńA co do 2 prezentowanych "Szermierek" to mnie niezwykle do gustu przypadła wersja z 1919 roku - imponuje mi ta geometryczna precyzja, która jednocześnie magnetyzuje odbiorcę.