niedziela, 3 lutego 2013

Plutarch o pożądaniu, miłości, rozpaczy i karze

Założę się o makiatę z karmelem, że nie znacie "Pięciu tragicznych historii o miłości" Plutarcha. Ten fragment "Moraliów" nie został doceniony przez polskich znawców literatury klasycznej i nie ma go w zestawach lektur (chyba nawet nie został przetłumaczony na polski). Jak tu zresztą polecać tekst przejmujący, niepoprawny politycznie, pozwalający uzasadnić irracjonalne obawy i uprzedzenia wielu grup społecznych traktowanych przez oświeconych z pobłażliwym lekceważeniem.

Z mitami jest tak, że w jakiś zupełnie niepojęty sposób sięgają istoty ludzkich lęków i wydobywają je na światło dzienne. Z jednej strony przerażają, z drugiej dają nadzieję na sprawiedliwość. Nieuchronna, bezlitosna kara spada na tych, którzy pogwałcili boski porządek, nawet wtedy gdy działali nieświadomie i z boskiej inspiracji. Bać się powinni także ci, którzy zło widzieli, a nie zareagowali.

Fragment greckiej patery, około 470 p.n. e. 

Oto historia o miłości, która bardzo mnie poruszyła.

Melissus był bardzo dumny ze swojego syna. Akteon uważany był za najprzystojniejszego młodzieńca w bogatym Koryncie. Słynął także z licznych cnót i nadzwyczajnej skromności.  Uwielbiano go powszechnie. Wśród admiratorów Akteona był sam władca Koryntu Archias. Wielokrotnie namawiał młodzieńca, by ten przyłączył się do jego dworu i pozwalał obdarzyć królewskimi względami. Akteon odrzucał jednak zaloty Archiasa.


Opór młodzieńca tylko potęgował żądze władcy. Podczas jednej z uczt, baraszkując z przyjaciółmi, Archias zatęsknił nagle za Akteonem. Postanowił zdobyć młodzieńca siłą. Wkrótce do domu Melissusa zaczął dobijać się tłum pijanych jak bydlęta przyjaciół, dworaków i żołdaków Archiasa z zamiarem porwania młodzieńca. Melissus, któremu z pomocą pospieszyli sąsiedzi, bronił Akteona. Napastnikom udało się jednak dopaść chłopaka. Chwycili go mocno, by zaciągnąć do pałacu i rzucić do stóp władcy. Melissus wraz z rodziną ciągnął w drugą stronę, ze wszystkich sił.

Biedny Akteon został rozerwany na strzępy.

Napastnicy uciekli. Oszalały z bólu Melissos pozbierał szczątki swojego dziecka i poszedł z nimi na rynek. Uszy przechodzących Koryntian przeszył lament ojca domagającego się kary dla tych, którzy naruszyli spokój jego domu i zabili mu syna.Współczucie i żal ogarnęły serca dobrych ludzi. Nikt nie uczynił nic więcej, a sprawiedliwości nie stało się zadość. Widząc jak nieskuteczne są jego skargi Melissus wrócił do domu, czekał na festiwal ku czci Posejdona w Istmie.

Gdy tłumy Koryntian gotowe na sportowe emocje i dobrą zabawę zebrały się u stóp świątyni potężnego boga mórz i oceanów, Melissus wszedł na skałę i wykrzyczał swoje oskarżenia wobec Archiasa i całego rodu Bakchiadów. Wezwał Posejdona, by bóg pomścił jego krzywdę. Potem Melissus rzucił się ze skały i zginął w morskich odmętach. Rozpacz ojca, który nie mógł zapewnić swemu dziecku bezpieczeństwa i bezskutecznie domagał się kary dla występnych i rozpustnych, poruszyła potężnego boga.

Zesłał Posejdon na Koryntian klęskę suszy. Zesłał Posejdon na Koryntian klęskę głodu. Zesłał Posejdon na Koryntian zarazę.

Gdy ludzie i zwierzęta umierali od choroby i z wycieńczenia, Archias w towarzystwie najgodniejszych udał się do wyroczni, by dowiedzieć się, czym ułagodzić gniew Posejdona. Wyrocznia obwieściła, że bóg karze Koryntian za krzywdy wyrządzone Mellissusowi i śmierć Akteona, a gniew jego nie ustanie, dopóki Archias nie zostanie wypędzony z miasta.

Archias wszedł na okręt, ale nie powrócił już do Koryntu. Popłynął na Sycylię, gdzie założył Syrakuzy. Spłodził dwie córki Ortygię i Syrakusę. Zginął z rąk swojego żołnierza Telefusa, który w ten sposób zemścił na Archiasie za to, że rozpustnik uczynił go swym kochankiem, gdy Telefus był  jeszcze dzieckiem.

Cały tekst "Moraliów" Plutarcha jest dostępny tutaj>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz