Ballada "Uczeń czarnoksiężnika" J. W Goethego niezmiernie popularna na Zachodzie, w Polsce nie zdobyła popularności na jaką zasługuje i funkcjonuje gdzieś na obrzeżach kultury, nie inspiruje twórców, nie budzi językowych skojarzeń, nie popycha do znajdowania analogii, nie rozpala dyskusji. Ta życzliwa ignorancja wiele mówi o tutejszych zainteresowaniach, choć trudno określić, co dokładnie. Nie wiadomo, czy jest wyrazem wrodzonej ostrożności wobec tego, co zakazane, czy raczej rezygnacji z przekraczania poznawczych barier, a może zadufanej głupoty i niechęci do wzięcia odpowiedzialności za swe czyny.
Przez chwilę sądziłam, że ten brak zainteresowania wynika z nie najlepszego przekładu ballady. Po przeczytaniu trzech wersji tłumaczenia dokonanych w przeciągu dwustu lat, doszłam jednak do wniosku, że nie talenty tłumaczy stanęły na przeszkodzie, a rezerwa czytelników.
Poniżej tłumaczenie (chyba pierwsze) Kazimierza Brodzińskiego, które wydobyłam z czeluści Internetu.
UCZEŃ CZARNOKSIĘŻNIKA
Poszedł przecie mistrz mój stary, F. Barth, Ilustracja do ballady
Żeby zrobić jakie czary,
Jego duchom dać robotę.
Znam ja jego cuda
Słowa i zwyczaje,
Przeto mi się zdaje,
Że i mnie się uda.
Dalej! dalej!
Żywo, skoro!Wody sporo !
Kąpiel nalej,
Do zamiaru w tej godzinie
Niech mi tutaj woda spłynie.
Teraz z kąta mój ożogu,
Odziej mi się tym susfałem,Dawno służył przy tym progu,
Teraz panem ja zostałem,
Słuchaj to chce pan!
Miej dwie nogi zdrowe.
A na wierzchu 'głowę,
A na głowie dzban.
Dalej, dalej!
Wody sporo!
Kąpiel nalej.
Do zamiaru, w tej godzinie!
Niech mi tutaj woda spłynie.
Otóż jużci jest u brzegu,
Ilustracja do ballady
Jako strzała w rzekę wpada,
Jako piorun szybki w biegu,
Raz drugi i trzeci
Odwrócił się tuż !Odleci, przyleci,
Pełno wody już
Ale dosyć,
Dosyć tego!
I do czego
Tyle nosić?
Otóż znowu! o ja głowa!
Wszak ja zapomniałem słowa.On posłuszny temu słowu,
Czem był dawniej, ma być znowu!
Znowu niesie, znowu leje
Co tu począć? Oszaleję!
Co chwila przybywa:
Tu już wody stek,
I zewsząd napływa
Jakby ze stu rzek.
Dłużej czekać
Nic nie nadaTrzeba siekać,
To jest zdrada.
Coraz więcej strach mię tłoczy,
Co za mina, co za oczy!
O przeklęty diable stary !
Wszak ja jestem jak w powodzi,Nie ma temu końca, miary,
Woda progi już przechodzi!
Drągu niegodziwy!
Pójdziesz przecie stąd?
Słuchaj, pókiś żywy,
Wróć mi zaraz w kąt!
Będziesz tedy
Koniec kiedy?Jak cię schwytam
I przywitam,
Hajdamaku! w sztuki setne,
Jako wiecheć szablą zetnę,
Otóż znowu! już się wlecze,
I z usługą swoją diablą,Czas już po łbie zmierzyć szablą,
Niech mu z wodą jucha ciecze.
Tęgo! wyśmienicie!Otóż z niego dwóch!
Teraz czuję życie
Wstąpił we mnie duch.
Boże drogi!
Co ja robię?Części obie
Mają nogi,
Co za wielkie, straszne gbury,
Rosną i rosną do góry!
Więc nowego draby kształtu,
Coraz więcej niosą wody;Już zalane ganki, schody.
Panie mistrzu ratuj! gwałtu!
Przyszedł — Jak się zbałem!
Pomóż -laską twą
Duchy wywołałem,
Ani odejść chcą.
— Hej! ożogu
W dawną postać!
Przy tym progu
W kącie zostać,
Aże znowu w swej potrzebie,
Mistrz twój stary wezwie ciebie.
I jeszcze link do doskonałego fragmentu "Fantazji" W. Disneya opartego na zainspirowanym balladą Goethego "Scherzo" P. Dukasa.
Nie znałam tej ballady - piękna!
OdpowiedzUsuń