wtorek, 19 lutego 2013

Niezachwiana wiara w perswazyjną moc sztuki

W katedrze w Sandomierzu znajduje się jeden z najbardziej kontrowersyjnych obrazów w polskich zbiorach. Od trzynastu lat trwają rozważania, czy dzieło powinno być eksponowane, czy może lepiej zamknąć je w magazynie i skazać na zapomnienie. Zacne międzynarodowe gremia debatują i wymieniają się oficjalnymi pismami. Jeśli obraz ma być dostępny dla publiczności, to powinien być odpowiednio podpisany. A podpisać go należy tak, by nikt nie uwierzył w to, co na nim zostało namalowane. Bo to, że namalowano wierutną bzdurę i kłamstwo, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, a jeśli jednak ktoś wątpi, że wymysł chorej wyobraźni i nienawiści ma przed oczyma, to grzeszy i myślą niepoprawną zaśmieca swój umysł.


Karol Gabriel de Prevot, Mord rytualny

Obraz powstał na początku XVIII wieku na zamówienie ówczesnego proboszcza Stefana Żuchowskiego jako jeden z cyklu upamiętniającego rzekome żydowskie zbrodnie w Sandomierzu.

Ksiądz Żuchowski dwa razy oskarżył Żydów sandomierskich o mord rytualny. W 1698 przed drzwiami kościoła znaleziono poranione zwłoki trzyletniej dziewczynki. Matka dziecka tłumaczyła, że jej córka zmarła naturalną śmiercią. Pozostawiła ciało przed drzwiami świątyni, bo nie miała pieniędzy na pochówek. Poddano ją torturom, a wtedy zmieniła zeznania. Oświadczyła, że sprzedała córkę starszemu synagogi sandomierskiej, Aleksandrowi Berkowi. Ksiądz Żukowski oskarżył Berka o mord rytualny przed Sądem Koronnym w Lublinie. Żyd nie przyznał się do winy, mimo to został stracony, podobnie jak matka dziewczynki.

Gdy w 1710 roku na progu świątyni znaleziono ciało ośmioletniego chłopca sieroty, przerażony rabin Jakub Herc wraz z synem Abrahamem uciekł z miasta. Schwytano ich jednak podobnie jak ośmiu innych Żydów i oskarżono o zbrodnię. Poddano torturom. 13-letni Abraham zeznawał przeciwko ojcu. Chłopca ochrzczono i oddano pod kuratelę Kościoła. Proces przeżyło trzech oskarżonych. Skazano ich na karę śmierci.

Obraz z katedry sandomierskiej odwołuje się do wspomnianych spraw. Odbiorca widzi więc matkę, która przyprowadziła kilkuletnią córkę Żydom w zamian za co otrzymuje pieniądze. Widzi fałszywie uśmiechniętego mężczyznę, który pochyla się nad dziewczynką. Obok  dwóch mężczyzn wyjmuje z beczki nabitej gwoździami poranione, krwawiące dziecko i zbiera do naczynia jego krew,  nieco dalej dwaj mężczyźni toczą krew z żył malca. Oskarżyciele wierzyli, że posłużyła do wypieku specjalnych świątecznych macew. Na podłodze leżą szczątki zabitych dzieci. Pastwi się nad nimi pies.

Mimo że Żydzi kategorycznie zaprzeczali rytualnym mordom, mimo że sam papież Innocenty IV bronił ich przed takimi pomówieniami w czterech bullach, podobne w wymowie dzieła pojawiały się w całej Europie. Dzisiaj historycy twierdzą zgodnie, że rytualne żydowskie mordy to baśnie.

Obraz w sandomierskiej katedrze nadal wywołuje jednak kontrowersje, podobnie jak kolejne propozycje podpisu pod nim. Rozmowy są tak trudne, bo wszystkie zaangażowane w sprawę strony prezentują niezachwianą niczym wiarę w perswazyjną moc sztuki i wagę opisu do niej. Od tego, jak dzieło zostanie podpisane, wiele zależy ich zdaniem. A gdyby tak umieścić obok obrazu kilka tabliczek tej samej wielkości, na których każda ze stron mogłaby zamieścić swój tekst?

Aktualizacja: styczeń 2014

Ostatecznie obok obrazu Prevota umieszczono następujący tekst:

"Posądzenie Żydów sandomierskich o mord rytualny w roku 1698 i 1710.
Obraz ten przedstawia rzekomy mord rytualny, który miałby być dokonany przez sandomierskich Żydów, w celu dodania krwi dziecka chrześcijańskiego do macy używanej w czasie Paschy. Wydarzenie to nie jest zgodne z prawdą historyczną, a co więcej nigdy nie mogło mieć miejsca, gdyż prawa judaizmu zabraniają spożywania krwi. Żydzi nie mogli dokonywać i nie dokonywali mordów rytualnych. Z powodu podobnych oskarżeń byli często prześladowani i mordowani, jak to się wydarzyło również w Sandomierzu. Począwszy od XIII wieku papieże zabraniali rozpowszechnianie tego typu fałszywych zarzutów i bronili Żydów przed nimi."

3 komentarze:

  1. A wiadomo, jak naprawdę zginęły te dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę zajrzeć do książki żydowskiego historyka Ariela Toaffa "Pasque di Sangue".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tę publikację. Mordowanie dzieci to nie jest kwestia narodowości tylko ideologii. W XXI wieku są ludzie, którzy uważają, że zamordowanie dziecka w łonie matki to prawo człowieka i nękają tych, którzy bronią ludzkiego życia.

      Usuń