wtorek, 23 kwietnia 2013

Sonata Kreutzerowska Tołstoja

René François Xavier Prinet, Sonate à Kreutzer, 1901

Zawstydził mnie hrabia Lew Tołstoj odwagą myślenia i wyrażania poglądów, intelektualną uczciwością i erudycją. Przeczytałam wczoraj "Sonatę Kreutzerowską".

Jak to możliwe, że liczący ponad sto lat utwór szokuje śmiałością opowiadanej historii, a przede wszystkich brawurą przemyśleń, które towarzyszą relacjonowanym wydarzeniom.

Cóż to za odmiana po miałkich wypocinach współczesnych etyków i etyczek (wykoślawione to słowo, jak i cała ideologia, która stoi u źródeł jego powstania), piewców szalonej miłości, obrońców tradycji i entuzjastów postępu. Jednym akapitem rozprawia się Tołstoj z głupotą politycznej poprawności (chociaż w jego czasach termin ten nie był znany). Drwi z myślenia ograniczonego modnymi sloganami o uczuciu, obyczajowej tolerancji i wolności, podważa prawo do seksualnej rozpusty. Zadziwiające, że znane mu były argumenty dziś podnoszone i uważane za nowoczesne (cha, cha, cha). W jakimże nieuzasadnionym samozadowoleniu żyjemy, sądząc że w ciągu ostatnich stu dwudziestu lat nastąpił jakiś obyczajowy postęp? Utwór Tołstoja od niechcenia, przy okazji demaskuje współczesne zadufanie, brak intelektualnej ogłady, prymitywizm myśli.

"Sonata Kreutzerowska" to poruszające studium psychiki ludzkiej, piekła małżeńskich relacji, zakłamanej obyczajowości. Bohater utworu owładnięty skrajnymi uczuciami do żony: miłością, pożądaniem, zazdrością, gniewem, okrucieństwem i bezsilnością dąży do popełnienia zbrodni i w końcu zabija.  Swoją tragiczną historię opowiada przypadkowemu towarzyszowi podróży w pociągu.

Polecam tę opowieść każdemu, kto tęskni za wielką, mądrą literaturą.

Arcangelo Salvarani, On i ona

 Abstrahując od głównego tematu noweli, niezwykle odpowiada mi emocjonalny i bardzo intymny sposób słuchania muzyki opisany w utworze.
" Grali sonatę "Kreutzerowską" Beethovena. Czy zna pan pierwsze presto? Zna pan? - wykrzyknął. - O, co za straszna rzecz ta sonata. Właśnie ta część. [...] Podobno muzyka działa uszlachetniająco na duszę - to bzdury, nieprawda! [...] Czy można grać w salonie wśród wydekoltowanych pań to presto? Zagrać, potem poklaskać, a później zjeść lody i rozmawiać o najświeższej plotce? Takie rzeczy można grać tylko w pewnych ważnych, szczególnych okolicznościach i wtedy, gdy trzeba dokonać pewnych ważnych, odpowiednich do tej muzyki czynów. Zagrać - i zrobić to, do czego nastroiła nas muzyka. A takie nieodpowiednie ani do miejsca, ani do czasu pobudzanie energii, uczuć, nie mogących się w niczym przejawiać, musi działać zgubnie...."

Zatem, czy znacie sonatę "Kreutzerowską" Beethovena, czy znacie to rozedrgane przyprawiające o szaleństwo pierwsze presto?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz