Paul Cezanne, Wieczna kobiecość, 1877 |
Klasyczna blond piękność, długowłosa, świetnie zbudowana i może nawet sama Wenus w pozie zachęcającej do kontemplowania jej wspaniałych krągłości. Leży otoczona wianuszkiem mężczyzn na wielkim łożu niczym bogini na ołtarzu, albo ofiara. Jest naga i na pierwszy rzut oka widać, że prawdziwa. Żadna z niej kobiecina, kobietka, ani babka, babina czy też babsztyl, nie mówiąc o babochłopie. Kobieta w pełnej krasie jasnobłękitnym spojrzeniem odbierająca męskie hołdy.
W gąszczu postaci dookoła m.in.: malarz uwieczniający nagie piękno, muzycy dmący w trąby na chwałę, strażnik gotowy kulinarnie rozpieszczać i wyostrzać zmysły, biskup wskazujący wyższość walorów duchowych ponad kuszącą cielesność, pisarz wyrażający w słowach to, co dotychczas zapisać się nie dawało, sędzia oceniający, siwowłosy uczony śmiało konfrontujący teorie z praktyką i zwykli ludzie zawstydzeni swoją nędzną kondycją.
W centrum, w samym środku, jako jądro i zarazem oś wszechświata ONA - spokojny, majestatyczny, przedmiot męskich myśli, pragnień, rozważań, spekulacji, inspiracji, odkryć, fascynacji, przyczyna i cel działania.
Wersja II z nieco dalszej perspektywy i w bardziej szlachetnej technice.
Paul Cezanne, Wieczna kobiecość, 1877 |
Na pierwszy rzut oka ;-) wszystko jest mniej więcej tak samo, tylko nieco wyraźniej. Łatwo rozpoznać dodatkowo sportowca - atletę prężącego muskularne ramiona i żołnierza dzielącego uwagę pomiędzy kobietę i tłum, który zdaje się nie wzbudzać zaufania wojaka.
Kobieta jest jakby mniejsza, mniej królewska. Artysta nie uznał za stosowne namalować jej ust. W miejscu błękitnego spojrzenia dwie czerwone plamy, krwawiące oczodoły.
A jeśli oczy są zwierciadłem duszy, to czy w tych oczach odbija się żądza krwi? A może to oślepienie z namiętnej miłości?
A jeśli oczy są przyczyną grzechu, to czy pozbyła ich się niczym św. Łucja z Syrakuz, by nie kusić natrętów?
A może ktoś te oczęta wydrapał kobiecie o rubensowskich kształtach, z nadzieją że oszpeci, obrzydzi ideał kobiecości, zrzuci z ołtarza? Albo przeciwnie, uznał, że wyniesienie tylko krwią można okupić...?
"Wieczna kobiecość" Paula Cezanne'a nie daje odpowiedzi na żadne pytanie, ale stawia ich wiele.
Więcej na temat tego dzieła znajdziesz w "Cezanne and the Eternal Feminine" Wayne'a Andersena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz