piątek, 6 lutego 2015

O lutowych zajęciach rolników i o sierpniowym łonie przyrody

Peter Brueghel, Powrót z karczmy, przełom XV/XVI w.

Luty
Wskazówki dla rolników

Praca rolnika jest tylko pozornie łatwa i beztroska. Rolnik musi dokładnie pamiętać o porach roku i zmianach atmosferycznych. Metoda kopania ziemi w miesiącach parzystych, a orania w nieparzystych jest śmiesznym przesądem, którego rozsądny rolnik wstydzić się powinien. Sądzimy, że zabobon ten ma się już na wymarciu. W styczniu należy kopać. Chowanie kur coraz bardziej się u nas przyjmuje. Ten szary, niewielki ptak uprzyjemnia rolnikowi życie swym miłym świergotem. Przysłowie "ślepa jak kura" nie jest prawdziwe. Kury widzą świetnie, szczególnie w nocy, a napadnięte przez wroga (jemioła, wiewiórka itd.) bronią się, gryząc nieprzyjaciela w kark i łamiąc mu w ten sposób tzw. pierwszą krzyżową.

"Pracowita pszczółka. Kalendarzyk encyklopedyczno-informacyjny na rok 1921" pod redakcją Antoniego Słonimskiego i Juliana Tuwima.

Powyższy fragment był  do niedawna moim ulubionym żartem z serii "profesjonaliści profesjonalistom", ale przeczytałam coś śmieszniejszego, choć napisanego wczoraj zupełnie poważnie prawdopodobnie pod nieuświadomionym i niezatartym wpływem wyjątkowego zabytku literatury polskiej, "Satyry na leniwych chłopów".




Pseudonim autorki ode mnie


Ten błyskotliwy wpis z troską przypominający o konieczności "skopania pola w lutym", przypomniał mi romantyczną historię bez happy endu, którą wiele lat temu opowiedział mi dobry znajomy.

Chłopak pochodził z niewielkiej wsi, gdzie jego rodzice mieli całkiem duże gospodarstwo rolne. Na studia wybrał się jednak do Warszawy. By nie obciążać domowego budżetu, popołudniami pracował. Egzaminy zdawał w możliwie najwcześniejszych terminach i w połowie maja wyjeżdżał do pracy w Niemczech. W ciągu kilku tygodni pracując fizycznie, zarabiał tyle, że spokojnie mógł się z tych pieniędzy utrzymać do ferii semestralnych. Wracał w połowie sierpnia, by pomóc rodzicom przy żniwach. Wstawał skoro świt, siadał na kombajn i kosił zboże. W południe, kiedy robiło się nieznośnie gorąco, przerywał pracę, bo w owych czasach w Polsce nie używano kombajnów z klimatyzowanymi kabinami. Po południu wracał do pracy i kosił do wieczora, a potem przygotowywał maszynę na kolejny dzień naprawiając to, co wymagało naprawy.

Po jednym z takich pracowitych dni otrzymał wiadomość od pozostawionej w stolicy sympatii. Dziewczę pisało, że tęskni bardzo, a w Warszawie jest strasznie gorąco, żar leje się z nieba, w powietrzu unosi się swąd spalin i trudno wytrzymać. I że ona mu bardzo zazdrości, iż ten trudny czas spędza na wsi, na łonie przyrody. Zapewne siedzi sobie pod jabłonią i czyta poezję...

Znajomy nie odpisał na tę wiadomość, ani na kolejne. Obiecał sobie wybierać mniej poetyczne łona w przyszłości. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz