Przewrotnie, w tym kontekście, przypomniała mi się pewna, zabawna moim zdaniem, historia dzieła zniszczonego... z miłości.
Lipiec 2007 r. W Centrum Sztuki Hotel de Caumont w Awinione swoje obrazy przedstawia niezwykle modny amerykański artysta, Cy Twombly. To ostatni wielki abstrakcyjny ekspresjonista. Wielbiciele jego talentu skłonni są zapłacić przeszło 2 000 000$ za obraz mistrza, a ci którym powodzi się naprawdę świetnie 15 000 000$, a nawet 17 000 000$. Nic zatem dziwnego, że korzystając z możliwości zobaczenia dzieł Twombly'ego za znacznie mniejszą kwotę, wystawę "Blooming and Scattering of Blossoms and other Things" (nie umiem tej nazwy zgrabnie przetłumaczyć) codziennie odwiedzają tłumy spragnione wielkich artystycznych przeżyć. W skupieniu oglądają, kontemplują, interpretują i wzruszają się.
Cy Twombly, Bez tytułu, 2005, źródło: Wikimedia |
19 lipca z okazji korzysta także Rindy Sam, trzydziestolatka z artystycznym zacięciem.
Jej entuzjazm dla malarza i jego twórczości rośnie z każdym dziełem mijanym w galerii. Gdy oszołomiona kobieta staje przed śnieżnobiałym płótnem, jest tak zachwycona, że w uniesieniu zbliża się do obrazu i składa na nim namiętny pocałunek dając "świadectwo chwili i potęgi sztuki". Na nieskazitelnej bieli pojawiają się ślady szminki.
Plama szminki na obrazie Cy Twombly'ego, źródło: nowpublic.com |
Sąd skazał kobietę na 100 godzin prac społecznych oraz grzywnę: 1465$ na rzecz właściciela obrazu, 750$ na rzecz galerii i 1,5$ na rzecz artysty.
Kilka tygodni później w Centrum Hotel de Caumont otwarta została wystawa zainspirowana dramatycznymi wydarzeniami. Zatytułowano ją "Nie całować!".
Fajne. Lubię takie poczucie humoru. Pls o więcej tekstów o tzw. sztuce określanej epitetem współczesnej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Eliza
Cieszę się, że post się podobał, ale nie obiecuję więcej postów o sztuce współczesnej, bo niespecjalnie mnie ona zajmuje ;) a mówiąc szczerze nudzi mnie, jak mało co na świecie.
Usuń