Henryk Rodakowski, Portret matki, 1853 |
Na najpiękniejszym na świecie portrecie matki widnieje wizerunek Polki, Marii Rodakowskiej.
Z ciemnego tła na odbiorcę czule patrzy kobieta ciepła, troskliwa i mądra. Lekko przechyla głowę jakby gotowa wsłuchać się w słowa, jej delikatny uśmiech zdaje ośmielać do zwierzeń.
Złożone dłonie, nieco pulchne, sprawiają wrażenie, jakby czekały na właściwy moment, by kogoś delikatnie przytulić lub wesprzeć. Kobieta jest wyjątkowo empatyczna, emanuje z niej dobroć.
Artysta skupił się na oddaniu uczuć malujących się na twarzy i na rękach. Stworzył ornament dla tych elementów w postaci misternej koronki wykorzystanej jako kołnierzyk i mankiety. Reszta ginie w mroku. Oczarowany pięknem postaci odbiorca, dopiero po chwili dostrzega fryzurę damy skromną i starannie ułożoną i jej równie skromną, choć przecież elegancką suknię.
Henryk Rodakowski miał namalować portret podczas pobytu we Lwowie w 1853. Gdy wiosną tego roku zawiózł go do Paryża, wzbudził zachwyt żyjących tam artystów. Oszołomiony pięknem portretu Eugene Delacroix zanotował, "Widziałem prawdziwe arcydzieło: Rodakowskiego "Portret Matki". Komplementów nie szczędzili krytyczni na ogół Prosper Merimee i Theophile Gautier.
Gdy wiele lat później obraz zobaczył Jan Matejko, podobno zaniemówił z wrażenia.
Jestem przekonana, że gdyby twórcą dzieła był wspomniany Delacroix, dzisiaj moglibyśmy podziwiać "Portret matki" zza pancernej szyby w jednym z najwspanialszych muzeów świata, stojąc wcześniej w gigantycznej kolejce, a matka Rodakowskiego byłaby sławniejsza od matki Whistlera.
A tak "Portret matki" Henryka Rodakowskiego znalazł się w zbiorach Muzeum Narodowego w Łodzi.
Wielbicieli polskiego artysty od dawna fascynowało pewne podobieństwo namalowanego przezeń obrazu do portretów wykonanych ręką wielkiego Rembrandta.
Gdy więc z początkiem kwietnia br. w prasie pojawiła się informacja, iż podczas konserwacji odkryto, że Rodakowski przemalował obraz Holendra zostawiając nienaruszony nieznaczny, ale kluczowy fragment twarzy modelki, wiele osób uwierzyło, że mogło tak być w istocie. Eksperci byli ponoć pewni, że matka Rodakowskiego ma oczy matki Rembrandta, Neeltge Willemscdochter van Ziutbroeck.
Rembrandt, Portret matki, 1629 |
Rembrandt, Portret matki, 1631 |
Uderzające podobieństwo, prawda? ;-)
Maria Rodakowska rzeczywiście przypominała pewną kobietę z innego obrazu holenderskiego mistrza, ale równocześnie jej portret od wspomnianego dzieła wiele różniło.
Rembrandt, Portret starej kobiety |
Na żadnym z namalowanych przez Rembrandta portretów nie ma bowiem tyle ciepła i tyle czułości co na obrazie Rodakowskiego, nawet na wspaniałych skądinąd portretach Saskii. Warsztatowo dzieło polskiego artysty jest doskonałe.
Informacja o przemalowaniu obrazu okazała się jednak doskonałym primaaprilisowym żartem, na który sama się nabrałam, a błąd odkryłam tylko dzięki dociekliwości pani Doroty Chomko.
Dziękuję :)
Cudze chwalicie swego nie znacie. Lu
OdpowiedzUsuńno ok
OdpowiedzUsuń