piątek, 30 października 2015

Twarz świętego Krzysztofa, czyli holy wins

"Krzysztof był z pochodzenia Chananeńczykiem olbrzymiego wzrostu i groźnej twarzy, a na długość liczył sobie 12 łokci. W niektórych żywotach czytamy, że służąc u pewnego króla chananejskiego powziął myśl, aby poszukać sobie największego pana, jaki jest na świecie i do niego na stałe zaciągnąć się na służbę." - tak zaczyna się opowieść o świętym Krzysztofie w "Złotej Legendzie" - Jakuba de Voragine.

A dalej, włoski hagiograf opowiada czytelnikowi, że Krzysztof trafił do potężnego władcy, który usłyszawszy imię diabła, żegnał się za każdym razem. Przyszły święty uznał więc, że diabeł potężniejszy jest od króla i poszedł, by go odszukać i zaofiarować mu swe usługi. Diabła znalazł, ale zauważył, że złego trwożą krzyże ustawione przy drogach. Tak dowiedział się o Chrystusie i zaczął go szukać. Napotkany pustelnik oświecił Krzysztofa, że jeśli chce służyć Chrystusowi, powinien służyć ludziom i zasugerował, by pomagał pielgrzymom przeprawić się  przez Jordan. Gigantyczny wzrost i siła wprost predestynowały go do takiego zajęcia. Podczas pracy spotkał Chrystusa, który pod postacią dziecka poprosił Krzysztofa o przeniesienie na drugi brzeg.

Później Jakub de Voragine wspomina o kilku cudach, które uczynił Krzysztof dzięki Boskiej łasce i kłopotach, w jakie popadł, kiedy odmówił składania ofiar bożkom. Dowiadujemy się też, że udało mu się nawrócić 200 żołnierzy, których król Dagnus wysłał, by pojmali świętego. Przy okazji hagiograf opisując doprowadzenie mężczyzny przed oblicze władcy, wspomina, jakby od niechcenia: "Król zobaczywszy go przeraził się i w jednej chwili spadł ze swego tronu. Dopiero gdy go słudzy podnieśli, zapytał św. Krzysztofa o jego imię i kraj, skąd pochodzi. Ten zaś odparł: Przed chrztem nazywałem się Reprobus, teraz zaś noszę imię Krzysztofa."

I tu słowo wyjaśnienia. Reprobus to takie "mówiące" imię, które przetłumaczyć można jako "odrażający".

A dalej w tekście legendy znajduje się jeszcze takie zdanie wypowiedziane przez króla Dagosa do świętego:
"Chowałeś się między dzikimi zwierzętami i potrafisz mówić tylko na sposób zwierzęcy i niezrozumiały dla ludzi".

Przyznam się, że bardzo lubię czytać książki, w których każde słowo niesie ze sobą jakąś istotną treść i zachęca do poszukiwań. "Złota legenda" Jakuba de Voragine do takich dzieł należy.  Szukając odpowiedzi na pytanie, co odrażającego, przerażającego i zwierzęcego było w postaci świętego Krzysztofa, przejrzałam dziesiątki jego wizerunków, z których większość przedstawiała rosłego mężczyznę z umiarkowaną brodą i kosturem w ręku, aż wreszcie trafiłam na ikony. A na nich święty Krzysztof wygląda tak:


Święty Krzysztof Cynocephalus, XIII w.


Święty Krzysztof, XVIII w
Święty Stefan i Święty Krzysztof, XVII w.





















Zoomorficzne, hybrydalne postaci nie są w sztuce niczym nadzwyczajnym, sporadycznie pojawiają się nawet w sztuce sakralnej. Nie wiadomo, czy kiedyś istniały w naturze, czy też są formą metafory artystycznej.Czy święty Krzysztof cierpiał na jakiś genetyczny defekt i stąd w legendach znajdujemy zadziwiające informacje na temat jego wyglądu?

Źródła:
Jakub de Voragine, "Złota legenda"

2 komentarze:

  1. Bardzo to ciekawe. Szkoda, że ma założone buty i nie widać czy ma kopyta albo łapy.

    OdpowiedzUsuń
  2. W butach są stopy ;). Nie napisałam o tym, ale w niektórych przekazach wspomina się jakoby św. Krzysztof był psiogłowcem (Cynocefal).

    OdpowiedzUsuń