piątek, 30 grudnia 2016

Miłościwie nam panujący sikają na bar

Podzielam wątpliwości osób, które krytykują Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego za zakup kolekcji Fundacji Książąt Czartoryskich. Wydanie lekką ręką pół miliarda złotych na kupno obiektów, które nie mogą być wywiezione z kraju, a zgodnie ze statutem fundacji zarządzającej zbiorami, muszą być udostępniane publiczności i które przez kilkadziesiąt lat były utrzymywane z pieniędzy polskich podatników, uważam za iście magnacką fanaberię. Rządzący mogliby ewentualnie zrealizować ją z własnej kieszeni, gdyby było ich na to stać. Zachodzę też w głowę, w jaki sposób Czartoryscy mogli np. wejść w prawa materialne i prawa własności do spisanego "Aktu Hołdu Pruskiego" z roku 1525 i strasznie niepochlebne rzeczy o "Familii" przychodzą mi na myśl.

Pan książę Adam Karol Jezus Maria Czartoryski mówiąc, iż "od 1991 r. z sukcesem starał się zaprezentować na świecie Damę z gronostajem w ten sposób promując polską sztukę..." jedzie ostro po bandzie, co doświadczonemu kierowcy formuły III zwyczajnie nie przystoi, a już ta patriotyczna gadka o kontynuowaniu zasług przodków na chwilę przed przytuleniem przez zarząd fundacji (z byłym zięciem "najbogatszego Polaka" w składzie) pięciuset milionów złotych, jest zwyczajnie nieznośna i co bardziej złośliwych kusi, by przypomnieć księciu panu plotki o pochodzeniu pradziadka i jego zasługach... dla imperium.

Właściwie nie miałam ochoty pisać o tej transakcji, ale obejrzałam dzisiaj "Wiadomości", a tam jakaś pobudzona starsza dzierlatka, entuzjastycznym głosem oznajmiła, że Polacy uważają mijający rok za udany, a chwilę potem wyemitowano materiał na temat dobrodziejstw, jakich naród doświadczył dzięki programowi 500+. Wyglądało to zupełnie jak żart z "Desperado" Quentina Tarantino.




----------------------------------------------------------------

Szampańskiej sylwestrowej zabawy, szczęścia i uśmiechu w nowym 2017 roku, Wszystkim szczerze życzę!

9 komentarzy:

  1. na forum.rebelya.pl przeczytałem:

    >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    Po 1990 r. przywrócono prawo własności zborów rodzinie Czartoryskich. Ale ponieważ nie zwrócono im dóbr Ordynacji Sieniawskiej które do 1939 r. zapewniały finansowe podstawy działalności Muzeum i Biblioteki Czartoryskich, książe Czartoryski uznał że państwo, przejmując w oparciu o reformę rolną te dobra, wzięło także na siebie obowiązek utrzymywania zbiorów. W efekcie formalnie zbiorami zarządzała Fundacja Czartoryskich, ale nadzór nad jej działaniami sprawował minister kultury. W jego imieniu pełnił tą funkcję dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, a zarówno Muzeum jak i Biblioteka Czartoryskich stanowiły formalnie część MN w Krakowie. Wszystkie koszty (przechowywanie i konserwacja zbiorów, utrzymanie budynków, etaty pracowników) pokrywało państwo, nie będąc właścicielem zbiorów. Brak prawa własności powodował jednakże, iż ta część MN była traktowana po macoszemu, co odbijało się zarówno na ochronie zbiorów, inwestycjach w remonty budynków jak i w zarobkach zatrudnionych tam osób. Ta dziwna sytuacja powodowała też idiotyczne komplikacje w codziennym funkcjonowaniu placówek. Np. jeśli ktoś zamówił odpłatne wykonanie jakichś fotografii (lub innego typu reprodukcji graficznych) ze zbiorów Biblioteki Czartoryskich, to nie wykonywani ich w istniejącej tak od dziesięcioleci Sekcji Foto, tylko przychodził z zewnątrz fotograf współpracujący z Fundacją Czartoryskich i wykonywał zlecenie, a pieniądze trafiały na konto Fundacji. To wszystko powodowało wytwarzanie się swoistej schizofrenii. Bardzo dobrze że zostało to przerwane, a sprawy własnościowe uporządkowane.
    >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

    Po drugie zwrócę uwagę na taką okoliczność: razem z kolekcją zostały także przekazane roszczenia wobec tych ruchomych dóbr kultury wchodzących w skład kolekcji, które zostały utracone podczas II wojny światowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wspaniałomyślnie postąpił książę pan odsprzedając roszczenia do dóbr, które mu skradziono i po których ślad zaginął :DDD.

      Bardzo wspaniałomyślnie postąpił rząd Bieleckiego przywracając Czartoryskim prawo własności m.in. do spisanego Aktu Hołdu Pruskiego z 1525 r. Ciekawam tylko na jakiej podstawie. I czy ten rozsławiony transakcją dokument nie należał aby zawsze do Polaków.

      Wszyscy tacy wspaniałomyślni, kiedy podatnik płaci.
      Na marginesie, chętnie bym zerknęła na listę zakupionych dzieł i dokumentów, wie Pan może, gdzie została opublikowana?

      Usuń
  2. Są dwie kwestie:
    czy prawidłowo zwrócono kolekcję Czartoryskim, oraz czy należało obecnie odzyskać ją (zresztą za 5% jej wartości rykowej).

    Pierwsze - nie wiem, ale wątpię znając z grubsza polską restytucję mienia w III RP (vide przekręty gruntowe w Warszawie) byli przy tym równi i równiejsi)
    Drugie - jestem za - nawet jeżeli dzieła nie są wprost związane z historią PL to należą do dziedzictwa kultury zachodniej, której w odróżnieniu od państw tzw. starej Europy chciałbym bronić. Słyszałem o wielu przypadkach, gdy zabytki chronione przecież prawem (!), ale zajdujące się w zbiorach prywatnych próbowano wywozić za granicę.

    Z powodu dramatycznej historii Polski w XX w. Adam Czartoryski wychowywał się poza Polską (i pod opieką matki, z Burbonów, ojciec Polak, zmarł wcześnie) i możliwe, że nie będzie się on kompletnie czuł związany lojalnością z PL. Wolę by posiadał to Skarb Państwa.


    To pisałem ja: człowiek z chłopów i robotników. Bez wiadomych mi szlacheckich przodków :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja słyszałam historię, jak to jeden z byłych premierów, próbował sprezentować Niemcom w ramach dobrosąsiedzkich relacji pewien unikalny starodruk będący w posiadaniu Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego i tylko bohaterska (tak!) postawa pracowników tejże i rektora uczelni powstrzymała go przed taką hojnością.

      Jakiś czas temu głośno było o "Gęsiarce" i XVI/XVII-wiecznym, znacznie cenniejszym, obrazie "Bydło na pastwisku" zdobiących biura prezydenckie. Ten ostatni przepadł bez śladu. Nie opublikowano nawet zdjęcia zaginionego dzieła (jeszcze ktoś gdzieś zauważyłby zgubę).

      Nie wiem doprawdy, dlaczego Pan uważa, że Skarb Państwa zaopiekuje się tymi obiektami lepiej niż czynił to dotychczas molestowany głośno i medialnie przez przedstawicieli Fundacji.
      Podobno muzealne magazyny kryją tysiące obiektów, na renowację których nie ma pieniędzy.

      Z tą lojalnością przedstawicieli arystokratycznych rodów wobec Polski zażartował Pan okrutnie ;). Zamiast wystawić armię w XVIII wieku gotową bronić kraju, urządzali sobie pałacyki, świątynie dumania, a wieczorami rechotali w teatrze. Sądzi Pan, że daleko padły jabłka od jabłoni.
      Gdzie bawili synowie Czartoryskich, kiedy chłopi na boso zdobywali rosyjskie armaty pod Racławicami?

      Czekam teraz na faktury od Branickich, Potockich i innych.

      Usuń
    2. Hojności polskich władz nikt nie powstrzyma. Ma Pani niedokładne informacje. Gerhard był zachwycony prezentem.

      Usuń
    3. Dziękuję za korektę. Pamięć mnie zawiodła.

      Usuń
    4. Nie kłopoty z pamięcią a klasyczne wyparcie. Po traumatycznych przeżyciach tak bywa ;) Lu

      Usuń
  3. PS
    https://rebelya.pl/forum/watek/86317/

    Nie mam możliwości tego zweryfikować: ale pod wskazanym linkiem znajduje się informacja:

    Na rzecz Skarbu Państwa przechodzi całość kolekcji wraz z budynkami muzeum. Zbiory będące własnością Fundacji Książąt Czartoryskich liczą około 86 tysięcy obiektów muzealnych a także 250 tysięcy książek, rękopisów i starodruków. Najbardziej znane dzieła to "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci oraz "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę chciałbym zobaczyć dokumenty potwierdzające prawa własności do tych wszystkich obiektów :)

      Usuń