wtorek, 14 czerwca 2016

A gdybyście mieli szwagra...

A - osoba pracowita, prostolinijna i wielce naiwna nie mogła wyjść ze zdziwienia po przeczytaniu e-maila, w którym szef prosił ją o przygotowanie efektywnej kampanii promującej książkę poświęconą rzekomym aferom i rzekomym licznym przekrętom pana B. Podobizny pana B. od kilku tygodni zdobiły wszystkie gazety, opiniotwórcze tygodniki, a filmy z jego zatrzymania przez odpowiednie służby, pojawiały się na każdym kanale informacyjnym. Wydana właśnie książka odpowiadała na społeczne zainteresowanie i zapowiadała się na bestseller bez żadnej promocji. Zaskoczenie A wynikało z tego, że firma, w której pracowała, zarządzana była m.in. przez syna pana B. Biednej specjalistce od promocji w głowie się nie mieściło w związku z tym, że właśnie taka książka w takim miejscu będzie szczególnie reklamowana.

Powodowana prostodusznością i jakąś tam lojalnością wstała od swojego biurka i udała się do gabinetu wiceprezesa, by zapytać go, czy wie i co sądzi o pomyśle promowania kontrowersyjnej pozycji. Wysłuchano ją z troską, której niewątpliwie wymagała. Po czym rekin biznesu swym niskim aksamitnym głosem zadał pytanie z gatunku pytań retorycznych i silnie motywujących.
- Kto, jak nie my, pani zdaniem, bardziej zasługuje na to, by zarobić na zainteresowaniu tematem i na tej książce?

Adriaen Isenbrant, Człowiek ważący złoto, 1515

A gdybyście mieli szwagra... i gdyby ten szwagier był literatem i gdyby kiedyś przyszedł do was i powiedział:


- Ludzie tak źli jak i głupi ogłosili kolejny konkurs dla poetów, który wygra ten, kto bez żadnych metafor, prozą, dobitnie powie, że bardzo jest rozczarowany twoim postępowaniem i poglądami. Wypowiedź ta ma być opublikowana na łamach pisma, którego od lat żaden przyzwoity człowiek nie bierze do ręki. Nagroda wynosi 100 000 złotych. Chętnych do sięgnięcia po nią z pewnością nie zabraknie, bo pazernych grafomanów biedą przyciśniętych, co przed żadną podłością się nie cofną, są w "tenkraju" krocie. Pomyślałem jednak, że jeśli gdzieś te pieniądze mają trafić, to powinny do nas, a i rozczarowanie tobą wyrażę oględniej niż zupełnie obcy wierszokleta. Co o tym sądzisz?

A gdybyście mieli szwagra i gdyby ten szwagier był poetą i gdyby tak Wam powiedział, to na co przeznaczylibyście 100 000 zł?


Uwaga! Obie opisane sytuacje są wytworem mojej wyobraźni. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest zupełnie przypadkowe.

4 komentarze:

  1. bardzo lubię Cię czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rytualne "odcinanie się" od środowiska/rodziny jest niektórych krajach bardzo częste (oczywiście u nas nie ma to nigdy miejsca i przykład zapewne jest z zagranicy!?), a kojarzy się (oczywiście zachowując proporcje!) z "wyrzekaniem się zła" przed obrędem chrztu.
    Religijne skojarzenie nie jest takie zupełnie niedorzeczne, bowiem wiele środowisk, które takiego "odcinania się" wymagają działą jak sekty i mają swoje dogmaty/sakramenty/hierarchię.

    A zupełnie przypadkowo bez żadnego zwiazku z wpisem:
    przypomniał się pewien wywiad znanego redaktorka(*) z wdową po pewnym poecie - który to wywiad miał zniszczyć wizerunek poety i uderzyć w środowiska, które tego poetę cytowały.


    Przypis (*) - piszę "redaktorka", bo kiedyś o jednym naukowcu i późniejszym ministrze powiedział/napisał:

    "Chodząc po świecie z tytułem profesora opowiada różne głupstwa. Co się stało z tym tytułem? Prezydent nadaje tytuł profesorski, jest określona procedura, byle wielbłąd się tam nie przepycha. Tytułem tym posługują się także osoby, którym uczelnia nadała tytuł profesora. Jak odróżnić liderów środowisk akademickich od profesorków, którzy mają tytuliki przyznane od kolegów".

    Minister wiele miesiecy później udał się do programu redaktorka i po zacytowaniu tych słów odparował na wizji:

    "Tak pan i pana koledzy walczyli z profesorem X (czyli z mówiącym te słowa), który w tym czasie tytuł belwederski miał od 4 lat, a ani moja habilitacja ani mój „doktoracik”, ani moja „profesurka” nie była nadana przez kolegów, tylko była recenzowana przez takie osoby, jak prof. YZ".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kilku godzin zastanawiam się, co teraz powinnam napisać. Chciałam potraktować temat lekko i bardzo materialistycznie, ale obawiam się, że z tym rytuałem może mieć Pan rację. I to jest po prostu przerażające. Proponuję nie wnikać bardziej.

      Usuń