piątek, 3 listopada 2017

Kwity na Jana Kochanowskiego

Jan Kochanowski

Kilka dni temu prezydent Andrzej Duda świętując na Zamku Królewskim w Warszawie 500-lecie reformacji, powiedział m.in.:
"...Społeczność luterańska położyła również wielkie zasługi dla rozwoju nauki i kultury polskiej. Do najwybitniejszych postaci nie tylko wśród polskich ewangelików, lecz wśród Polaków w ogóle, zalicza się uczonych – ojca leksykografii polskiej Samuela Bogumiła Lindego oraz historyka sztuki i muzealnika prof. Stanisława Lorentza. Polskimi luteranami byli sławni wydawcy – Gebethner i Wolff, a także znakomici artyści, jak malarz Wojciech Gerson, czy ‒ wcześniej ‒ wielcy polscy literaci, poeci, jak Jan Kochanowski czy Mikołaj Rej, którzy przecież uważani są dzisiaj za twórców polszczyzny. Wreszcie ewangelicy walnie przyczynili się również do rozwoju ekonomicznego Polski. W historii gospodarki narodowej chlubnie zapisali się fabrykanci czekolady z rodziny Wedlów i znani browarnicy – Haberbusch i Schiele...."

Zrzut ze strony prezydent.pl, kliknij, aby powiększyć.

O ojcach leksykografii polskiej i Samuelu Bogumile Lindem, który niezbyt sprawnie władając polszczyzną, stworzył "Słownik języka polskiego", napiszę przy innej okazji, bo temat jest i fascynujący, i sensacyjny. Nie zamierzam też zajmować się religijnymi preferencjami Mikołaja Reja. Ten zmęczony zawiłościami i finezją "gęsiego języka" przedstawiciel  renesansu, będąc człowiekiem poczciwym, praktycznym a światopoglądowo niewybrednym, mógłby widnieć na sztandarach przedstawicieli kilku wyznań religijnych.

Myli się jednak nasz Książę Niezłomny 😚, zaliczając do grona luteranów Jana Kochanowskiego. W świetle znanych faktów i dokumentów, Jan z Czarnolasu był wiernym synem Kościoła Katolickiego. Badacze twórczości i biografowie poety od dziesięcioleci próbowali potwierdzić związki Kochanowskiego z luteranizmem. Im jednak bardziej ich szukali, tym mniej je znajdowali.


Domysły, że Kochanowski mógł był być luteraninem, opierają się na dwóch poszlakach (w tym jednej dotyczącej świata przedstawionego w utworze lirycznym), trzech kwitach natury finansowej i dwóch listach o chorobie oczu.

1. W twórczości Jana Kochanowskiego nie pojawia się postać Najświętszej Panny Marii, ani postacie świętych. Zdaniem zwolenników opcji luterańskiej, jest to dowód na reformacyjne sympatie poety.
Ci sami badacze nie twierdzą jednak, że licznie przywoływane przez Kochanowskiego postaci mitologiczne sytuowałyby go w gronie wyznawców antycznych kultów, uważając takie postawienie sprawy za zgoła absurdalne (to chyba ta słynna logika humanistów). 
Zdają się nie zauważać także wyrażonej wprost, choć bardzo elegancko, rezerwy Kochanowskiego do reformacji w utworze "Satyr albo dziki mąż":
... "Oho, znać papieżnika!" – Po czymże? – "Po mowie".
Mniemałem, by po rogach, co to mam na głowie.
Bracie, nie chcę się z tobą w rzecz wdawać o wierze,
Bo ja sam na się wyznam, żem prostak w tej mierze.
Lecz jesli ty inaczej o sobie rozumiesz,
Jedź do Trydentu, a tam ukażesz, co umiesz.
Dobrym chrześcijaninem nie tego ja zowę,
Co umie dysputować i ma gładką mowę,
Ale kto żywie według wolej Pana swego,
Tego ja barziej chwalę niźli wymownego.
Powiedz mi, w który sposób korda pomykali
Starzy Polacy, kiedy słów Pańskich słuchali?
Wierzysz ty, że się wtenczas miał ten wolą gadać?
Rogaty to sylogizm a trudno ji zbadać!
Tak on myślił: nie umiem wywodów szerokich,
Żebych mógł Pańskich dosiąc tajemnic głębokich,
Ale com raz obiecał na krzcie Panu swemu,
Nie służyć, póki we mnie dusza, jedno Jemu,
Stoję przy tym statecznie i znam Jego słowa;
Tych nie odstąpię, by mi tuż miała spaść głowa.
Mówże mu, że źle wierzy, ujźrzysz, czym cię potka,
Z takimi bych ja wołał przestawać – to krotka.
Nie uczyłem się w Lipsku ani w Pradze wiary
I nie wiem, jako każą w Jenewie u fary,
Wszytko mam z pustelników, co mieszkają z nami
Między lasy i między pustymi górami.
Ci mi naprzód prawego Boga ukazali
I wiarę dostateczną do serca podali....


Władysław Łuszczkiewicz, Kochanowski w Czarnolesie, 1865

2. Druga poszlaka dotyczy pobytów Jana Kochanowskiego w Królewcu. Miasto w połowie XVI stulecia było silnym ośrodkiem luterańskim. 
Dwudziestojednoletni Kochanowski przyjechał ponoć do Królewca latem (a może jednak późną jesienią - badacze nie są zgodni) 1551 roku i miał zabawić tam kilka miesięcy. Nie wiadomo, co młody poeta porabiał w mieście, gdzie bywał, jakie miał wówczas poglądy. O jego pobycie miałby świadczyć egzemplarz bazylejskiego wydania "Tragedii" Seneki z 1541 roku opatrzony wierszowaną dedykacją i podpisem I.K. podarowany Stanisławowi Grzepskiemu, który umieścił obok dedykacji słowa „Regiomonti 9 april 1552”, oznaczające miejsce i datę otrzymania prezentu. Grzepski wówczas studiował na królewieckim uniwersytecie, a później jako protegowany katolickiego biskupa Marcina Kromera jednego z przywódców kontrreformacji w Polsce, poświęcił się pracy naukowej i wydał pierwszy polski podręcznik geodezji i miernictwa. Zdaniem prof. Józefa Kallenbacha pod inicjałami I.K krył się Jan Kochanowski. Stuprocentowej pewności jednak nie ma.

Po raz drugi Kochanowski zawitał do Królewca w roku 1555. Ten pobyt potwierdzony został wpisem w księdze wydatków dworu pruskiego ("Ausgabe Bucher"). Widnieje tam informacja, że Jan Kochanowski ("Jahannes Kochanoffski") w ramach funduszu "na kolegium i uczonych z kraju i z zagranicy (Aufs Colegium und gelerte im Land und a us dem Landt") otrzymał ze skarbca książęcego 50 grzywien.  W księdze wydatków z roku 1556 znalazła się informacja, że Kochanowskiemu - bez imienia, niewykluczone więc, że mógłby to być to jeden z dwóch młodszych braci Jana, Jakub ("Jacobus Kochanouski, nobilus Polonus") albo Andrzej ("Andreas Kochanowski, Polonus")  tudzież brat stryjeczny Jan Kochanowski-Rej („Johannes Kochanouius Rey, Polonus”) wszyscy studiujący wówczas w Królewcu i w przeciwieństwie do poety widniejący w uniwersyteckich dokumentach -  burgrabia Albrechta Hohenzollerna wypłacił 50 grzywien, dodatkowe 50 grzywien "Hanns Kochanowsky" miał otrzymać jako dworzanin służący na pruskim dworze "we dwa konie". 

Lukas Cranach, portret Albrechta Hohenzollerna 1528

Zachowały się również oryginały listów Jana Kochanowskiego do księcia Albrechta Hohenzollerna z 6 kwietnia 1556 roku oraz odpowiedź władcy Prus do poety z 15 kwietnia tegoż roku. Jan Kochanowski nazywał Albrechta "liderem i promotorem swojej nauki/studiów/badań (studiorum meorum ducem atque fautorem") informował go o swojej chorobie oczu ("morbus ille oculorum"), która uniemożliwia mu studia i czyni bezużytecznym ciężarem dla władcy, na dworze którego Jan przebywa od przeszło roku („tum quod mea studia remoretur, tum quod me facit inutile pondus Illustrissimae Coelsitudini vestrae”).  Kochanowski prosił o zgodę na wyjazd na południe w celach leczniczych i wsparcie finansowe. Zapewniał Hohenzollerna o swej lojalności: "Obym tylko odznaczył się jakąś zrecznością umysłu, całą ją na Herkulesa, poświęcę wzmacnianiu godności i wypełnianiu rozkazów Waszej Najjaśniejszej Wysokości."
W odpowiedzi Albrecht pisał, iż z przykrością przyjmował decyzję Ko­chanowskiego o wyjeździe z Królewca. Wspomniał o przyjemności, jaką mu sprawiał „widok i obecność” poety na dworze („conspectu tuo praesentia que libenter fruimur”), jego życzliwe usposobienie i grzeczność oraz nakazał burgrabiemu wypłacenie Janowi wymienionych wyżej 50 grzywien w dowód książęcej łaski.

W żadnym ze wspomnianych listów nie znajduje się nic, co pozwalałoby nazywać Kochanowskiego luteraninem. Nie wiadomo, na czym polegała służba Kochanowskiego na dworze Hohenzollerna, jakie zadania powierzano poecie i jak się z nich wywiązywał.

Opuściwszy Królewiec mniej więcej w II kwartale 1556 roku, Kochanowski nigdy więcej tam nie wrócił, a żył jeszcze 28 lat. O Prusach i ich władcy wypowiadał się zawsze z szacunkiem,  dalsze swoje losy związał jednak z polskim dworem, a stabilizację finansową i życiową zyskał jako protegowany Piotra Myszkowskiego, biskupa płockiego i krakowskiego oraz podkanclerza koronnego, sekretarza wielkiego koronnego i królewskiego, z zaangażowaniem zwalczającego herezje.

Portret biskupa Piotra Myszkowskiego,
mecenasa Jana Kochanowskiego
Epitafium Jana Kochanowskiego
w kościele katolickim w Zwoleniu

























Wracając do współczesności, sądzę, że wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy powinny być staranniej przygotowywane, bo przykro słuchać grubo ociosanych farmazonów.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zainteresowanym tematem i spekulacjami wokół pobytu Jana Kochanowskiego w Królewcu gorąco polecam:
Józef Kallenbach, Książka ofiarowana Grzepskiemu przez Kochanowskiego. „Przegląd Polski” t. 3 (1884), s. 365—268;

Stanisław Kot, Jana Kochanowskiego podróże i studia zagraniczne. W zbiorze: Studia staropolskie. Księga pamiątkowa ku czci Aleksandra Brucknera. Kraków 1928, s. 393—399;
Janusz Pelc, Jan Kochanowski, Wrocław 1980;
Mirosław Korolko, Wacław Urban, Fakty i przypuszczenia w życiorysie Kochanowskiego. W zbiorze:Jan Kochanowski i epoka renesansu. W 450 rocznicę urodzin poety. 1530—1980. Warszawa 1984, s. 284—285;
 Władztwo Polski w Prusiech Zakon­nych i Książęcych (1454 -1657). Wybór źródeł. Opracował i wstępem poprzedził Adam Vetulani. Wrocław 1953, s. 116  - tu cały list J. Kochanowskiego do Albrechta Hohenzollerna; 
Jan Kochanowski. Zycie - twórczość - epoka. Materiały zebrał i wstępem opatrzył Bronisław Nadolski. Warszawa 1960;
Wacław Urban, Nie każdy Kochanowski był poetą. (Szesnastowieczni imien­nicy Jana Kochanowskiego). „Ruch Literacki” 1980, z. 2, s. 103;
Janusz Małłek, Jan Kochanowski w Królewcu , „Pamiętnik Literacki” LXXVII, 1966, z. 1, s. 177-187 >>
Bartosz Awianowicz, Jan Kochanowski a centra humanizmu europejskiego, >>

3 komentarze:

  1. Taki z niego luteranin, że probostwem czarnoleskim nie pogardził. Chociaż patrząc na to jak się z obowiązków wywiązywał to... :D

    Natomiast co do Reja to moim zdaniem sam fakt wzięcia w obronę kacerza, który sprofanował Najświętszy Sakrament jednak stawia go w gronie chrześcijan reformowanych. Ale których to szczerze mówiąc pojęcia nie mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znałam tego szczegółu życiorysu Reja, a i tak mojej sympatii nie budził.

      Usuń
  2. Ciekawa i w pewnym sensie zabawna historia :)

    OdpowiedzUsuń