niedziela, 29 września 2013

Post nieprzyzwoity o ptaszkach na drzewie

Gabriele Galeotti, radny Massa Marittima we włoskiej prowincji Grosseto, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Oto w toku prac konserwatorskich średniowiecznego fresku odkrytego w 1999 r. usunięte zostały pewne elementy dzieła. Tym samym straciło ono swój pierwotny charakter, a jego wymowa została zafałszowana. Galeotti nie wahał się ani chwili i o sprawie poinformował prokuraturę i dziennikarzy. W połowie roku 2008 pisały o niej światowe media rozsławiając miejscowość i fresk.

Fresk w Massa Marittina, źródło:thehistoryblog.com

Mural odkryto w Fonte dell'Abbondanza pod warstwą białego tynku. Budynek z 1265 roku był jednym ze spichlerzy republiki. Mieszkańcy gromadzili w nim część zbiorów na wypadek nieurodzajów, klęsk, wojen. W podziemiach znajdowało się źródło wody przydatne szczególnie podczas oblężenia miasta. To właśnie w tej części budynku zwanej Fonta Nova powstał fresk na pierwszy rzut oka przypominający malowidła, jakich wiele w toskańskich starych miasteczkach. Ten wszakże, kto poświęcił oglądaniu dzieła więcej niż sekundę ze zdziwieniem odkrywał na nim elementy szokujące dla ludzi żyjących w XX wieku, a więc nowoczesnych, wyzwolonych i pozbawionych pruderii.


Fresk w Massa Marittina, źródło:thehistoryblog.com

Pośrodku malowidła stoi rozłożyste i bardzo symetryczne drzewo. Wokół niego latają olbrzymie czarne ptaki. Pod drzewem stoi osiem kobiet zaangażowanych w skomplikowane interakcje.

Wprawne oko wypatrzy wśród liści kształty przypominające części ciała właściwe mężczyznom. Zwisają z gałęzi fantazyjnie skierowane we wszystkich kierunkach. Jest ich 25.

Fresk w Massa Marittina, detal

Kobiety stojące pod drzewem po lewej stronie wyglądają i zachowują się dziwnie.

Fresk w Massa Marittina, detal

Dama w czerwonej sukni stojąca najbardziej na lewo atakowana jest z tyłu przez penisa. Kobieta wygląda na zadowoloną i może nawet przytrzymuje go ręką z tyłu.


Fresk w Massa Marittina, detal


 Jej koleżanka w żółci próbuje strącić owoc dla siebie. Wyciąga w górę rękę. Pomaga sobie drągiem.


Fresk w Massa Marittina, detal

Dwie kobiety obok walczą zaciekle o czerwony wazon z wystającym fallusem w środku. Ciągną się za włosy bezlitośnie.

Fresk w Massa Marittina, detal


Po drugiej stronie drzewa fresk jest bardzo zniszczony. Badacze przyjmują, że przedstawia jakiś obiekt, być może studnię i cztery rozmawiające kobiety. Są jednak i tacy, którzy szczególną uwagę zwracają na układ rąk pań. Ich zdaniem nie jest on zupełnie niewinny i wskazuje na pewną nieskromność w zachowaniu.

Nie możemy pominąć ptaszysk wielkich, czarnych, złowróżebnych.

Fresk w Massa Marittina, detal
Herb Gibelinów


Natychmiast zauważono, że przypominają one ptaka z herbu Gibelinów, jednego z najpotężniejszych rodów włoskich w XII i XIII wieku.

Badacze stanęli przed dylematem, jak zinterpretować to szokujące dzieło. Domyślano się, że w XIII-XIV wieku fresk znajdujący się w publicznym budynku był powszechnie dostępny dla kobiet i mężczyzn, dzieci i starców. Nie mógł więc przedstawiać treści sprośnych i wywołujących zgorszenie.

Proponowano, by uznać go za:

1. Alegorię płodności/ życia/ pomyślności. Za taką interpretacją miałoby przemawiać
- umieszczenie fresku u źródła wody, bez której nie ma życia,
- fallusy jako symbole życiowych sił i mocy, amulety szczęścia,
- kształt drzewa przypominający drzewo figowe, a figi uznawane były od czasów starożytnych za afrodyzjaki,
- kobiety walczące o fallusa.
2. Procesję czarownic - kobiety na fresku miałyby oddawać się potępianym praktykom z męskimi demonami. Na poparcie tej tezy przytaczano historię opisaną w "Młocie na czarownice". Niewiasty wchodzące w komitywę z nieczystymi siłami miały podstępem pozbawiać mężczyzn części ciała kluczowych dla ich męskości i umieszczać je w ptasich gniazdach, albo zamykać w pudełkach i tam dokarmiać kukurydzą i ziarnami zbóż.
3. Jedną z alegorycznych, popularnych opowieści o szlachetnej, idealnej miłości, utrwaloną później w słynnym "Roman de la Rose".

Roman de la Rose, Francja XIV w.
(Paris, Bibliothèque nationale de France, Français 25526, fols. 106v, 160r)

Klerożerców informuję, że powyższe ilustracje przedstawiają mniszkę, która prawością, skromnością i pobożnością zasłużyła sobie na frukty wielokroć cenniejsze od tych, które dostępne są zwykłym niewiastom. A przedstawione na minaturach owoce odczytywać należy wyłącznie symbolicznie (taki sprytny sposób na przyciągnięcie do religii osób ceniących cielesne przyjemności).


4. Pierwszy polityczny plakat w Europie. Fresk powstał na zlecenie rodu Gwelfów popierającego papieża Innocentego IV w walce z cesarzem Fryderykiem II wspieranym przez wspomnianych Gibelinów. Przedstawiał świat pełen zepsucia i rozpusty, los niewinnych dziewic pod panowaniem wrogów. Czarne orły krążące na kobietami przepowiadają im los. "Nie pozwólcie, by coś takiego przydarzyło się waszym córkom i siostrom, chrońcie je przed hańbą i heretykami Gibelinami" - taki komunikat otrzymywać mieli mieszkańcy Massa Marittima odwiedzający Fonte dell'Abbondanza. Tę interpretację przedstawił George Ferzoco, dyrektor Centrum Studiów Toskańskich na Uniwersytecie w Leicester .


Jaka była prawdziwa intencja artysty? Nie wiadomo.

Wracając do współczesności. Cóż tak wstrząsnęło Gabrielem Galeotti, że zdecydował poruszyć opinię publiczną? Otóż w toku prac konserwatorskich zniknęła z drzewa część owoców. Galeotti zarzucił specjalistom, że celowo je zamalowali. Ci jednak bronili się tłumacząc, że straty to działanie soli i wapnia, a utracone fragmenty zostaną przywrócone podczas kolejnych etapów prac.

Post o fresku z Massa Marittina napisałam dlatego, by w umysłach osób potępiających w czambuł średniowieczny światopogląd zaszczepić ziarnko niepewności. Tyle wiemy o tych czasach, ile chcemy przeczytać i usłyszeć i tylko to, co chcemy zapamiętać. Tymczasem odwagi, poczucia humoru, a przede wszystkim rozsądku ludzie średniowiecza z pewnością mieli nie mniej niż współcześni.

Na marginesie, czy wyobrażacie sobie, że taki mural powstaje w publicznym miejscu w wyzwolonym z przesądów i pruderii XXI wieku?

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdobyłam Deschnera, ale z braku czasu na razie przekartkowałam tylko. Książka zapowiada się interesująco a nawet powiedziałabym, że ekstremalnie.

      Usuń
    2. Ho, ho! Ale chyba sprowadziłem koleżankę na manowce moralne... Moje gratulacje i uznanie.

      Usuń
  2. Fajny post. Szkoda, że u nas nie ma takich drzew, tylko lipa i lipa...

    OdpowiedzUsuń