czwartek, 21 lipca 2016

Naród o ugruntowanej pozycji w Europie poszukuje kandydatki na stanowisko pierwszej damy RP

forma zatrudnienia: umowa o pracę
czas zatrudnienia: 5 lat
obowiązki:
- towarzyszenie prezydentowi w czasie oficjalnych i nieoficjalnych spotkań zgodnie z protokołem dyplomatycznym i zasadami etykiety,
- wspieranie innych działań prezydenta RP w zakresie zleconym przez prezydenta

wymagania:
- znajomość protokołu dyplomatycznego i zasad savoir-vivre,
- gotowość uczestniczenia w licznych podróżach,
- gotowość do pracy w dni ustawowo wolne,
- dyskrecja,
- odporność na stres,
- umiejętności negocjacyjne mile widziane,
- znajomość angielskiego i innych języków obcych mile widziana

Poszukujemy osoby sympatycznej, życzliwej wobec świata i ludzi, skromnej.
Wynagrodzenie miesięczne: X000 złotych brutto + fundusz reprezentacyjny, mieszkanie w Pałacu Prezydenckim, pełen serwis 24/24 7/7 (kucharka, pokojówka, praczka, fryzjer, krawcowa, garderobiana, stylistka), pakiet medyczny premium, samochód służbowy z kierowcą, telefon, laptop, czterotygodniowe wakacje w dowolnie wybranym zakątku świata.

Tak, moim zdaniem, powinno wyglądać ogłoszenie o pracę na stanowisko pierwszej damy odzwierciedlające jej obecne obowiązki. Pani Agata Kornhauser-Duda mogłaby oczywiście w konkursie wystartować, gdyby była zainteresowana tą posadą. Decyzję podjąłby naród w drodze głosowania, skoro naród ma płacić (coś mi mówi, że miałaby wtedy większe szanse niż gdyby wyboru dokonywał jednoosobowo prezydent). Podobne konkursy można by (przezornie, gdyby ktoś zażyczył sobie w przyszłości wynagrodzenia za te funkcje) przeprowadzić na stanowiska dzieci prezydenta (uważam, że prezydent powinien być wzorem dla innych, więc gromadka pociech powinna być liczna), rodziców (choć tu państwo Dudowie wydają się bezkonkurencyjni), teściów a nawet szwagra (pan Jakub K., zupełnie się nie nadaje na tę posadę i powinien spełniać się raczej gdzie indziej; aspirujący poeta-dysydent junior wydaje się odpowiadać jego kompetencjom, talentom i doświadczeniu zawodowemu ... ;)


A teraz poważniej. Dotychczas wydawało mi się zupełnie naturalne, że żona, która wspiera karierę męża nie oczekuje od jego pracodawcy wynagrodzenia z tego powodu. Tak się złożyło, że pan Duda jest żonaty i zdecydował się pokazać żonę w kampanii. Wyborcy "wzięli ją w pakiecie", choć niektórzy pewnie bez entuzjazmu. Oczywiście wielu nie zagłosowałoby na AD, gdyby był rozwiedziony. Ale gdyby był singlem w typie Gotfryda z Bouillon to jego plakat wywiesiliby zapewne na balkonach.  Kampania była długa i pani AKD miała wiele okazji, by w jej trakcie powiedzieć o swoich finansowych oczekiwaniach. Szkoda, że tego nie zrobiła.

Swego czasu w konsternację wprawiło mnie wyznanie prezydenta, że kocha swą połówkę tak, że nawet opłaca jej ZUS. Potraktowałam je jako kokietowanie feministek, bo przecież każdy z małżonków może zgłosić drugiego do swojego ubezpieczenia bez ponoszenia dodatkowych kosztów. To jest właśnie jeden z tych przywilejów, dzięki którym żony mogą wspierać plany zawodowe mężów, a mężowie żony bez obaw o opiekę medyczną i emerytalną przyszłość. Wydaje się jednak, że to ubezpieczeniowe kuriozum skrywa pewien małżeński problem prezydenta... Znacie jeszcze kogoś, kto płaciłby zusowskie składki, gdyby nie musiał?

By oddać sprawiedliwość obecnej pierwszej damie, muszę napisać, że póki co doskonale prezentuje się publicznie. Imponuje przede wszystkim powściągliwą obecnością w mediach, wstrzemięźliwym wygłaszaniem opinii, taktem, serdecznością okazywaną dzieciom i wyborcom.
Nie zgodzę się natomiast z twierdzeniem, że AKD reprezentuje mnie jako wyborcę i Polkę. Z tej dwójki, to Andrzej Duda reprezentuje wyborców. Ręczę, że wielu z nich jest absolutnie obojętne, czy robi to sam czy w towarzystwie żony. Już widzę oczyma duszy te premierowe, ministrowe, ambasadorowe, sekretarzowe, wójtowe, referentowe i sołtysowe domagające się kasy tylko dlatego, że pojawiły się na gminnym festynie i przekąsiły grillowaną karkówką reprezentując w ten sposób wyborców męża :D

Niżej ilustracja z XIV wiecznego Kodeksu Jadwigi Śląskiej - wzoru do naśladowania dla wszystkich pierwszych dam. Wiecie, dlaczego ma gołe stopy, a buty trzyma na ręce? Uważała, że powinna żyć tak samo, a nawet skromniej niż jej poddani. Ludzie ją uwielbiali w średniowieczu i uwielbiają do dziś.

Kodeks Jadwigi, Jadwiga Śląska, 1353
źródło: getty.edu

I jeszcze link do starego tekstu o tym jak odróżnić damę od parweniuszki >>

4 komentarze:

  1. Ubawiłaś mnie. Najbardziej tym Gotfrydem de Bouillon na prezydenta! Co Ty czytujesz kobieto? Też to chce! Lu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pudelek, Pomponik i inne takie, a jak się zmęczę Tasso dla relaksu. Skończę to Ci mogę pożyczyć :)

      Usuń
    2. A w czyim przekładzie czytasz? Za Kochanowskiego dziękuję, nie skorzystam.

      Usuń
    3. Jak chcesz, ale moim zdaniem, ten przekład bardzo zyskuje z każdą kolejną lekturą.

      Usuń