John Henry Fuseli, poeta, teoretyk sztuki, rysownik i malarz w 1788 roku cieszył się w Anglii rosnącą estymą. Uznanie przyniósł mu mroczny, wypełniony grozą obraz "Nocna mara" namalowany kilka lat wcześniej. Publikowane przezeń eseje także cieszyły się zainteresowaniem intelektualnych kręgów Londynu. Fuseli drukował je w słynącej z realizacji ambitnych projektów wydawniczych oficynie Josepha Johnsona. Na zamówienie Johnsona przygotowywał także ilustrację do tekstów innych autorów.
Na jednym z miłych towarzyskich wieczorów u swego wydawcy, Fuseli poznał najmodniejszą pisarkę sezonu Mary Wollstonecraft.
Dwudziestodziewięcioletnia Wollstonecraft sławę "hieny w spódnicy" zawdzięczała opublikowaniu pracy pt. "Thoughts On The Education Of Daughters: With Reflections On Female Conduct, In The More Important Duties Of Life", w której zawarła przemyślenia typowe dla singielki w jej wieku (czyli pretensje do całego świata, że nie docenia walorów kobiet, nie wykorzystuje ich możliwości i w ogóle nie ułatwia życia). Furorę zrobiła dzięki temu, że w dawnych czasach samotnych starzejących się pań absorbujących uwagę otoczenia było znacznie mniej niż obecnie, nikt też raczej nie wsłuchiwał się w wygłaszane przez nie mądrości, a już z pewnością nikt ich nie drukował. Panna Wollstonecraft była pionierką, jaskółką nadciągającej rewolucji.
Mimo deklarowanej emocjonalnej wstrzemięźliwości (teoretycznie rozum ceniła ponad porywy serca) i odporności na męski magnetyzm, spotkawszy pana Fuseli'ego, panna Wollstonecraft platonicznie poddała się jego urokowi. Czterdziestosiedmioletni artysta mógł wywołać szybsze bicie serca. Był inteligentny, błyskotliwy, dowcipny, życzliwy i przystojny, mówiąc krótko ujmujący. Nonszalancję i swobodę w kontaktach damsko-męskich zapewniało mu właśnie zawarte małżeństwo. John Henry Fuseli kilka tygodni wcześniej poślubił dwudziestoletnią Sophię Rawlins swą dotychczasową modelkę, faszionistkę, której ekstrawagancka elegancja budziła podziw najbardziej wykwintnych przedstawicieli londyńskiej śmietanki towarzyskiej, a niepokojąca uroda, była inspiracją dla twórcy. Pan Fuseli kochał się w żonie z wzajemnością, a szczęście, które z niego emanowało, czyniło go niezwykle pociągającym dla kobiet, także tych złych i ambitnych.
Na wspomnianym przyjęciu, latem 1788 roku, panna Wollstonecraft słuchała pana Fuseli z zainteresowaniem, a pan Fuseli mówił do niej z przyjemnością, wyrozumiale znosząc wtrącenia. Rozmówczyni wydała mu się intelektualnie frapująca, choć z wyglądu niechlujna. Swymi wrażeniami podzielił się z przyjacielem. Panna Wollstonecraft zanotowała zaś w jednym z listów, że była pod urokiem "wielkiej potęgi i biegłości jego wysławiania się, poetyckiej wyobraźni oraz lotnego umysłu”.
Wkrótce artysta przedstawił koleżankę żonie. Sophia natychmiast dostrzegła, że oczy panny Wollstonecraft robią się maślane, gdy patrzy na jej mężczyznę. Była pewna, że on także to dostrzega i ta adoracja sprawia mu satysfakcję. Pani Fuseli ufała swej drugiej połówce, a że była tzw. fajną żoną, w żaden sposób nie starała się ograniczyć kontaktów męża z adoratorką. Przeciwnie przyjmowała ją chętnie w domu, przysłuchiwała się poważnym rozmowom, cieszyła się, że ukochany ma rozrywkę, a przyjaciółce pozwalała wygrzewać się w rodzinnym cieple. Kontakty Johna i Mary zaowocowały kolejną książką "Wołanie o prawa kobiety" (A Vindication of the Rights of Woman). Szokujące ówczesnych odbiorców treści napisane przez Wollstonecraft zilustrowane zostały osobliwymi rysunkami Fuseli'ego, któremu pozowała zjawiskowa żona.
Mimo iż Mary Wollstronecraft przeniosła się ze swego nieco obskurnego mieszkania do bardziej komfortowego lokum odległego zaledwie o kilkaset metrów od domu państwa Fuseli, przyjaciele niekiedy nie mogli się spotykać tak często, jak pragnęli. Wtedy stęsknieni wzajemnego towarzystwa pisywali do siebie listy. Pan Fuseli czytywał je czasami żonie i razem żartowali z coraz bardziej kuriozalnego zaangażowania Mary oraz dobrotliwie litowali się nad jej samotnością. Potem artysta odpisywał, konsultując z ukochaną bardziej błyskotliwe fragmenty.
Po raz pierwszy Sophia poczuła ukłucie zazdrości, kiedy mąż zaczął malować portret pisarki. Od pewnego czasu odwiedzająca ich kobieta zaczęła bardziej dbać o siebie. W nowych czystych sukniach wyglądała schludnie, a nawet atrakcyjnie. Kiedy jednak pani Fuseli zobaczyła, że przy całej maestrii męża obraz prezentuje się jakoś tak nijako, uspokoiła się nieco. Tym chętniej, że pan Fuseli zapewniał małżonkę o swym niesłabnącym uczuciu. Nie zaniedbując Sophii, coraz więcej czasu spędzał także z Mary, równocześnie otrzymując od niej listy nawet kilka razy dziennie. Nie otwierał ich już jednak przy żonie, ale czytywał w pracowni. Wkrótce poinformował Sophię, że wraz z przyjaciółką i Josephem Jonesonem planuje wycieczkę do Paryża, by na własne oczy zobaczyć postępy rewolucji francuskiej, której gromadka szczerze kibicowała. Pani Fuseli przyklasnęła planom przyjaciół, choć sama nie miała najmniejszej ochoty uczestniczyć w niebezpiecznej, jak sądziła, eskapadzie.
Panna Wollstonecraft zaś czuła od pewnego czasu, że o ile Sophia stanowi cielesną połówkę Johna Fuseli, o tyle ona - Mary jest jego intelektualnym dopełnieniem. Stoczywszy bitwę sama ze sobą, doszła do wniosku, że jak każda kobieta ma przecież prawo do szczęścia u boku ukochanego mężczyzny, a w dobie rewolucji czas odrzucić przesądy i uprzedzenia. Napisała krótki list do pani Fuseli, w którym w dramatycznych słowach oznajmiła przyjaciółce, że nie wyobraża sobie, by mogła żyć "bez rozmów z jej mężem, bez radości codziennego widzenia go i rozmawiania z nim”, że stanowi z Henrym umysłową jedność, że odrzuca kłamstwo i fałsz i chciałaby bardzo dzielić życie z obojgiem w domu państwa Fuseli. We trójkę bowiem będą mogli żyć długo i szczęśliwie Po czym podniecona, ale pewna obaw udała się do domu przyjaciół.
Tu prawie nawróconą zadeklarowaną do niedawna singielkę czekało rozczarowanie. Sophia Fuseli oświadczyła stanowczo, a nawet kategorycznie, że nie życzy sobie, by panna Marry Wollstonecraft kiedykolwiek jeszcze zbliżała się do niej, jej męża i domu. Po czym wskazała nieszczęsnej feministce drzwi.
Trzaśnięcie drzwiami uratowało małżeństwo, ale przyszłość miała przynieść Sophii Rawlins Fuseli także przykre konsekwencje tej stanowczości. Uwieczniona na setkach prac jednego z najwybitniejszych twórców epoki, straciła prawo do bycia nazywaną jego muzą, pogrobowczynie wzgardzonej Mary odmówiły jej inteligencji, a twórcy Wikipedii prawa do samodzielnego hasła.
Pan Fuseli przyjął decyzję żony ze spokojem, a nawet pewną ulgą. Od pewnego czasu zauważał bowiem, że namolna wielbicielka psuje sielską atmosferę w domu. Ten inteligentny i doświadczony człowiek czuł instynktownie, że intelektualizujących natrętnych bab spotka jeszcze w życiu wiele, a na taką piękną, inspirującą i wyrozumiałą żonę mężczyzna trafia tylko raz.
Biedna Mary porozkoszowała się przez moment upokorzeniem. Odkrywszy bezmiar swej charakterologicznej nędzy, nie omieszkała podzielić się nią z Josephem Jonesonem. „Jestem
zwykłym zwierzęciem, a instynktowne emocje nazbyt często zagłuszają rady rozumu” - napisała w liście. Chwilę później wyruszyła w podróż, by ukoić sponiewierane nerwy w ogarniętej krwawą rewolucją Francji. W ojczyźnie markiza Sade'a miała nadzieję ubogacić się obyczajowo.
Źródła:
John Knowles, A Life and Writings of Henry Fuseli
William Godwin, Memoirs of the Author of a Vindication of the Rights of Woman
Henry Rocher James, Mary Wollstonecraft: A Sketch
Michael Jones, Libido Dominadi
Foty: wikipedia.org i npg.org.uk
John Henry Fuseli, Studium do autoportretu |
Na jednym z miłych towarzyskich wieczorów u swego wydawcy, Fuseli poznał najmodniejszą pisarkę sezonu Mary Wollstonecraft.
Dwudziestodziewięcioletnia Wollstonecraft sławę "hieny w spódnicy" zawdzięczała opublikowaniu pracy pt. "Thoughts On The Education Of Daughters: With Reflections On Female Conduct, In The More Important Duties Of Life", w której zawarła przemyślenia typowe dla singielki w jej wieku (czyli pretensje do całego świata, że nie docenia walorów kobiet, nie wykorzystuje ich możliwości i w ogóle nie ułatwia życia). Furorę zrobiła dzięki temu, że w dawnych czasach samotnych starzejących się pań absorbujących uwagę otoczenia było znacznie mniej niż obecnie, nikt też raczej nie wsłuchiwał się w wygłaszane przez nie mądrości, a już z pewnością nikt ich nie drukował. Panna Wollstonecraft była pionierką, jaskółką nadciągającej rewolucji.
Portret Mary Wollstonecraft wg nieznanego malarza |
Mimo deklarowanej emocjonalnej wstrzemięźliwości (teoretycznie rozum ceniła ponad porywy serca) i odporności na męski magnetyzm, spotkawszy pana Fuseli'ego, panna Wollstonecraft platonicznie poddała się jego urokowi. Czterdziestosiedmioletni artysta mógł wywołać szybsze bicie serca. Był inteligentny, błyskotliwy, dowcipny, życzliwy i przystojny, mówiąc krótko ujmujący. Nonszalancję i swobodę w kontaktach damsko-męskich zapewniało mu właśnie zawarte małżeństwo. John Henry Fuseli kilka tygodni wcześniej poślubił dwudziestoletnią Sophię Rawlins swą dotychczasową modelkę, faszionistkę, której ekstrawagancka elegancja budziła podziw najbardziej wykwintnych przedstawicieli londyńskiej śmietanki towarzyskiej, a niepokojąca uroda, była inspiracją dla twórcy. Pan Fuseli kochał się w żonie z wzajemnością, a szczęście, które z niego emanowało, czyniło go niezwykle pociągającym dla kobiet, także tych złych i ambitnych.
John Henry Fuseli, Pani Fuseli |
John Henry Fuseli, Pani Fuseli czytająca książkę |
Na wspomnianym przyjęciu, latem 1788 roku, panna Wollstonecraft słuchała pana Fuseli z zainteresowaniem, a pan Fuseli mówił do niej z przyjemnością, wyrozumiale znosząc wtrącenia. Rozmówczyni wydała mu się intelektualnie frapująca, choć z wyglądu niechlujna. Swymi wrażeniami podzielił się z przyjacielem. Panna Wollstonecraft zanotowała zaś w jednym z listów, że była pod urokiem "wielkiej potęgi i biegłości jego wysławiania się, poetyckiej wyobraźni oraz lotnego umysłu”.
Wkrótce artysta przedstawił koleżankę żonie. Sophia natychmiast dostrzegła, że oczy panny Wollstonecraft robią się maślane, gdy patrzy na jej mężczyznę. Była pewna, że on także to dostrzega i ta adoracja sprawia mu satysfakcję. Pani Fuseli ufała swej drugiej połówce, a że była tzw. fajną żoną, w żaden sposób nie starała się ograniczyć kontaktów męża z adoratorką. Przeciwnie przyjmowała ją chętnie w domu, przysłuchiwała się poważnym rozmowom, cieszyła się, że ukochany ma rozrywkę, a przyjaciółce pozwalała wygrzewać się w rodzinnym cieple. Kontakty Johna i Mary zaowocowały kolejną książką "Wołanie o prawa kobiety" (A Vindication of the Rights of Woman). Szokujące ówczesnych odbiorców treści napisane przez Wollstonecraft zilustrowane zostały osobliwymi rysunkami Fuseli'ego, któremu pozowała zjawiskowa żona.
John Henry Fuseli, Nowicjuszka, ilustracja do książki M. Wollstonecraft |
Mimo iż Mary Wollstronecraft przeniosła się ze swego nieco obskurnego mieszkania do bardziej komfortowego lokum odległego zaledwie o kilkaset metrów od domu państwa Fuseli, przyjaciele niekiedy nie mogli się spotykać tak często, jak pragnęli. Wtedy stęsknieni wzajemnego towarzystwa pisywali do siebie listy. Pan Fuseli czytywał je czasami żonie i razem żartowali z coraz bardziej kuriozalnego zaangażowania Mary oraz dobrotliwie litowali się nad jej samotnością. Potem artysta odpisywał, konsultując z ukochaną bardziej błyskotliwe fragmenty.
Po raz pierwszy Sophia poczuła ukłucie zazdrości, kiedy mąż zaczął malować portret pisarki. Od pewnego czasu odwiedzająca ich kobieta zaczęła bardziej dbać o siebie. W nowych czystych sukniach wyglądała schludnie, a nawet atrakcyjnie. Kiedy jednak pani Fuseli zobaczyła, że przy całej maestrii męża obraz prezentuje się jakoś tak nijako, uspokoiła się nieco. Tym chętniej, że pan Fuseli zapewniał małżonkę o swym niesłabnącym uczuciu. Nie zaniedbując Sophii, coraz więcej czasu spędzał także z Mary, równocześnie otrzymując od niej listy nawet kilka razy dziennie. Nie otwierał ich już jednak przy żonie, ale czytywał w pracowni. Wkrótce poinformował Sophię, że wraz z przyjaciółką i Josephem Jonesonem planuje wycieczkę do Paryża, by na własne oczy zobaczyć postępy rewolucji francuskiej, której gromadka szczerze kibicowała. Pani Fuseli przyklasnęła planom przyjaciół, choć sama nie miała najmniejszej ochoty uczestniczyć w niebezpiecznej, jak sądziła, eskapadzie.
Panna Wollstonecraft zaś czuła od pewnego czasu, że o ile Sophia stanowi cielesną połówkę Johna Fuseli, o tyle ona - Mary jest jego intelektualnym dopełnieniem. Stoczywszy bitwę sama ze sobą, doszła do wniosku, że jak każda kobieta ma przecież prawo do szczęścia u boku ukochanego mężczyzny, a w dobie rewolucji czas odrzucić przesądy i uprzedzenia. Napisała krótki list do pani Fuseli, w którym w dramatycznych słowach oznajmiła przyjaciółce, że nie wyobraża sobie, by mogła żyć "bez rozmów z jej mężem, bez radości codziennego widzenia go i rozmawiania z nim”, że stanowi z Henrym umysłową jedność, że odrzuca kłamstwo i fałsz i chciałaby bardzo dzielić życie z obojgiem w domu państwa Fuseli. We trójkę bowiem będą mogli żyć długo i szczęśliwie Po czym podniecona, ale pewna obaw udała się do domu przyjaciół.
Tu prawie nawróconą zadeklarowaną do niedawna singielkę czekało rozczarowanie. Sophia Fuseli oświadczyła stanowczo, a nawet kategorycznie, że nie życzy sobie, by panna Marry Wollstonecraft kiedykolwiek jeszcze zbliżała się do niej, jej męża i domu. Po czym wskazała nieszczęsnej feministce drzwi.
Trzaśnięcie drzwiami uratowało małżeństwo, ale przyszłość miała przynieść Sophii Rawlins Fuseli także przykre konsekwencje tej stanowczości. Uwieczniona na setkach prac jednego z najwybitniejszych twórców epoki, straciła prawo do bycia nazywaną jego muzą, pogrobowczynie wzgardzonej Mary odmówiły jej inteligencji, a twórcy Wikipedii prawa do samodzielnego hasła.
John Henry Fuseli, Nocna mara, 1781, Sophia Rawlins użyczyła kształtów i rysów śpiącej kobiecie |
Pan Fuseli przyjął decyzję żony ze spokojem, a nawet pewną ulgą. Od pewnego czasu zauważał bowiem, że namolna wielbicielka psuje sielską atmosferę w domu. Ten inteligentny i doświadczony człowiek czuł instynktownie, że intelektualizujących natrętnych bab spotka jeszcze w życiu wiele, a na taką piękną, inspirującą i wyrozumiałą żonę mężczyzna trafia tylko raz.
Biedna Mary porozkoszowała się przez moment upokorzeniem. Odkrywszy bezmiar swej charakterologicznej nędzy, nie omieszkała podzielić się nią z Josephem Jonesonem. „Jestem
zwykłym zwierzęciem, a instynktowne emocje nazbyt często zagłuszają rady rozumu” - napisała w liście. Chwilę później wyruszyła w podróż, by ukoić sponiewierane nerwy w ogarniętej krwawą rewolucją Francji. W ojczyźnie markiza Sade'a miała nadzieję ubogacić się obyczajowo.
Źródła:
John Knowles, A Life and Writings of Henry Fuseli
William Godwin, Memoirs of the Author of a Vindication of the Rights of Woman
Henry Rocher James, Mary Wollstonecraft: A Sketch
Michael Jones, Libido Dominadi
Foty: wikipedia.org i npg.org.uk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz