Właściwe zdefiniowanie problemu, prawie zawsze go rozwiązuje, nieprawdaż?
Przy okazji przypomniał mi się uroczy obraz namalowany w kraju słynącym z prawości, surowych obyczajów i mrozów.
Robert Lundberg, Męki Tantala, kuszony na tacę |
Pokój w zamożnym mieszczańskim domu. Na stole przykrytym grubotkanym obrusem stoi srebrna taca z filiżankami do kawy, srebrnym dzbanuszkiem na śmietankę, srebrną cukiernicą wypełnioną cukrem i srebrna patera. Na niej dwa ciastka polane słodkim lukrem. W ciastka wpatruje się z namaszczeniem kilkuletni chłopiec. Jest na tyle mały, że nie sięga jeszcze brodą ponad stół. Opiera na nim palce uniesionych rąk. Nie ma wątpliwości, że do patery nie dosięgnie. Niczym mityczny Tantal skazany na mękę głodu i pragnienia za wykradzenie bogom nektaru nieśmiertelności, może tylko patrzeć. Wpatruje się więc oczyma niebieskimi i błyszczącymi niemniej niż wypolerowane srebra. Gdyby tematem obrazu było łakomstwo, taca znajdowałaby się bliżej chłopca, a patera nie byłaby tak wysoka. Nie o silną wolę tu idzie, a o pragnienie tego, co fizycznie niedostępne.
"Proście, a będzie wam dane" - mówią słowa Pisma. Czy malec z obrazu je zna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz