John Tenniel, "Wilk i Baranek", 1884 |
Dziś wam opowiem dziatki
Rzecz o baranku, co nie słuchał matki.
Grupa owiec o poranku
Wyszła na łąkę ku lesie i kwiatom.
Barania rodzina stała na łące,
Latały wokół bąki bzyczące.
Owcza matka mówi do synka:
Nie oddalaj się, bo spotkasz wilka!
Lecz do malca to nie dotarło,
Wpadło jednym uchem, drugim wypadło.
Kiedy spokojnie zajadali trawę,
Baranek zobaczył zjawę.
Ciemny cień przemknął wśród boru,
A bobas odejścia szukał pozoru.
Kroczył ku drzewom zaciekawiony.
Baran nie patrzył, że syn oddalony.
Tymczasem malec zagłębił się w las,
A zjawa uznała, że zbliża się czas.
A kiedy baranek stał między drzewami,
Był ze sto łokci z dala od mamy.
Coś podrażniło jego słuch i węch.
Chwilę potem zaparło mu dech.
Czarna zjawa jak się nie poderwie,
Zaraz zębami karczek rozerwie,
I zagłębia w ciele malca kły...
Baranka trzyma wilk zły!
I jak nie szarpnie paszczą, wnet
Na ziemię opada młody łeb.
Teraz wilk może spożyć kolacje
Z baranka, co uciekł matce.
Autorem tej uroczej bajki jest mój syn, Antek. Napisał ją w ramach pracy domowej z polskiego. Spodobała mi się sprawność językowa tego tekstu, a zarazem widoczna i po trosze zamierzona nonszalancja wobec wymogów tradycyjnej poetyki, a już szczególnie to, że oparł się pokusie zrymowania poranka z barankiem :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz