Henryk Siemiradzki, Nimfa, 1863 |
Jeden z moich ulubionych obrazów. Henryk Siemiradzki namalował go jako 26-letni student Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu w czasach, gdy wróżono mu znakomitą przyszłość. Namalował po mistrzowsku.
Scena mitologiczna. W leśnej gęstwinie, przez którą z trudem przedzierają się promienie gorącego słońca, wśród ogromnych liści łopianu, na omszałym głazie, nad rwącym strumieniem siedzi leśna nimfa. Jest zjawiskowo piękna, co raczej nie dziwi, bo nimfy ze swej natury olśniewają urodą. Na ciemnych, skromnie spiętych włosach ma wianek z powojów, nogi i biodra osłoniła lekką tkaniną. Odwraca twarz w stronę odbiorcy. Patrzy poważnie, może nawet karcąco, podnosi do góry prawą rękę w geście, którym jednoznacznie daje do zrozumienia natrętnemu widzowi, że wszelkie zachwyty, achy i ochy byłyby nie na miejscu. To jeden z niewielu znanych mi obrazów, na których postać tak bezpośrednio wchodzi w interakcję z odbiorcą jednocześnie narzucając, z dużym wdziękiem prawdzie, ale narzucając zasady tego kontaktu. Wartka woda z hałasem rozbija się o skały, krople rozbryzgują się dokoła pieszcząc stopy nimfy i przynosząc ulgę tego upalnego dnia.
Niech nic nie zakłóca tej sceny.
Fajna Strona pozdrawiam Serdecznie
OdpowiedzUsuńFeel free to surf to my weblog :: moderowany