poniedziałek, 12 stycznia 2015

Angielska szarada i język miłości

Isaac Oliver, Portret Elżbiety I z tęczą, ok. 1600

Ze wszystkich portretów Elżbiety I malowanych za jej życia i na jej zlecenie, patrzy na widza młoda kobieta. Nie świadczą one jednak o nadzwyczajnej nieprzemijającej urodzie królowej. Elżbieta innych portretów sobie zwyczajnie i kategorycznie nie życzyła, jakby zmarszczki i zwiotczałe mięśnie twarzy, ujmowały coś z królewskiego majestatu. Powyższy portret, przypisywany Isaacowi Oliverowi, namalowany został ok. 1600 roku, gdy dama dobiegała sześćdziesiątki.

Obraz jest szczególny nie tyle ze względu na wdzięk rudowłosej królowej, co z powodu niezwykle oryginalnej sukni, w którą malarz ją odział, intrygujących akcesoriów uświetniających kreację i napisanego niczym niezawoalowanego pochlebstwa.
 

Portret Elżbiety I z tęczą, detale

Podobno Elżbieta lubiła zagadki, bawiło ją rozwiązywanie ich. Sama wymyślała również szarady dla dworzan. Wielu historyków sztuki przypuszcza, że umieszczony wyżej portret został namalowany w pewnym sensie dla zabawy i zawiera kod, którego rozszyfrowanie pozwala poznać ukrytą wiadomość. Interpretatorzy od czterystu lat rozszyfrowują więc dzieło tworząc hipotezy równie finezyjne jak zagadkowy portret.

Do gustu przypadła mi najbardziej interpretacja wybitnego analityka biznesowego (sic!), profesora Uniwersytetu w Lund, Stevena Dedijera, którą na potrzeby tego testu dopełniłam kilkoma obłędnymi pomysłami Angielki, Frances Yetes wyspecjalizowanej w renesansowej tematyce wybiegającej poza sprawy ziemskiego podołu.

Otóż zdaniem profesora Dedijera "Portret królowej Elżbiety I z tęczą" zawiera zakodowaną informację o znaczeniu służb specjalnych za czasów panowania monarchini. Oczy, uszy i usta umieszczone na płaszczu mają świadczyć o tym, że jej majestat i królestwo chroniony jest przez wielu agentów. Ich celem jest obserwować, słuchać i przekazywać królowej zdobyte  informacje. Dedijer zwraca uwagę, że obraz został zamówiony i ofiarowany Elżbiecie przez Roberta Cecila, angielskiego polityka, wychowanka Francisa Walsinghama - sekretarza stanu, powszechnie uważanego za pierwszego szefa późniejszego MI5, czyli angielskich służb specjalnych. Sam Cecil również był odpowiedzialny na dworze za sprawy bezpieczeństwa kraju i po śmierci Walsinghama zarządzał siecią szpiegów i tajnych agentów. Jego najważniejsze zadanie polegało na tym, by wszelkimi sposobami zapobiec inwazji katolickich krajów Europy na Anglię oraz udaremnić zamachy na królową. Z tego zadania wywiązywał się doskonale. Angielskie służby wywiadowcze uchodziły za bardzo skuteczne i wielu władców w Europie zazdrościło Elżbiecie doskonałego rozeznania w sytuacji na dworach. Żartowano, że dzięki temu angielska królowa miała lepsze informacje na temat hiszpańskiej armady niż sam król Hiszpanii i ta wiedza zadecydowała o rozgromieniu floty nieprzyjaciela.

Na omawianym portrecie Elżbieta w prawej ręce dzierży tęczę, symbol pojednania. "Non sine sole iris" (Nie ma tęczy bez słońca) - głosi umieszczony wyżej łaciński napis. Zamówiony przez oddanego dworaka obraz jest hołdem dla królowej, która swym blaskiem rozświetla wszystko dookoła, a jej przymioty gwarantują spokój w kraju. Wydaje się, że pozostałe ekstrawaganckie dodatki do stroju są symbolami osobistych cnót Elżbiety.

Uwagę zwracają perły. Królowa upiększyła mini fryzurę, ozdobiła uszy, nadgarstki.  Sznurem klejnotów potrójnie oplotła szyję, a na wysokości serca zawiązała węzeł, dając tym do zrozumienia, że jest zatwardziałą singielką i niezdobytą dziewicą.


Portret Elżbiety I z tęczą, detal

 
Wzrok przyciągają dwa węże. Zdaniem wspomnianej wyżej Frances Yetes, gad na ramieniu wznoszący się ku górze, pokazuje. że najbardziej wzniosłe rzeczy muszą się rozpocząć na ziemi, choć są zapisane w gwiazdach. Litości! Elżbieta I to nie jakaś prowincjonalna urzędniczka przez przypadek brylująca na europejskich salonach. Wąż na lewym ramieniu mówi o tym, że jeśli strategia pojednania zawiedzie, królowa może sięgnąć inne metody mniej prawe, czyli z lewej strony, gdyż jest w swych dążeniach zdeterminowana (stąd sfera ze znakami zodiaku). Dobru kraju, świata może służyć nawet podstęp, a wąż jest symbolem podstępu. Zwróćcie uwagę na czerwone, słodkie serduszko umieszczone na koniuszku jadowitego języka. Tak właśnie musi wyglądać ów osławiony we współczesnej publicystyce język miłości.


Portret Elżbiety I z tęczą, detal

Motyw węża pojawia się również na fantazyjnym nakryciu głowy Elżbiety. W tym wypadku nie ma najmniejszych wątpliwości, że ułożony na kształt przewróconej ósemki wraz z innymi ósemkami umieszczonymi pomiędzy rządkami pereł jest symbolem wieczności, która odnosić się może zarówno do królowej jak i osób, które stanęły na jej drodze.

Z kolei księżyc wysadzany szafirami i rubinem z przymocowaną do górnego rogu perłą jest śmiałym nawiązaniem do wizerunków mitologicznej Artemidy, niezwykle skutecznej łowczyni, czczonej także jako jak skuteczne bóstwo w sprowadzaniu nagłych śmierci (!), przy okazji patronującej wiecznym dziewicom.
Podoba mi się wkomponowanie w całość najzwyczajniejszej królewskiej korony.


Portret Elżbiety I z tęczą, detal

Wysadzana kamieniami brosza w kształcie rycerskiej rękawicy po prawej stronie wielkiego koronkowego kołnierza królowej potwierdza, że jej władza pochodzi z boskiego nadania. Rękawica jest bowiem symbolem pana lennego.

Najmniej zaskakujące okazują się rośliny wyhaftowane na królewskiej sukni. Odrobina poezji w wielkiej polityce. Okazuje się, że wiciokrzew, bratki, goździki i mlecze pojawiały się w wierszach, które tworzyli współcześni królowej literaci porównując ją do bogini wiecznej wiosny lub bogini Astrei żyjącej wśród ludzi w mitycznym Złotym Wieku. Równie jasny przekaz zdaje się mieć gipiura zdobiąca skraj przezroczystej narzutki. Element okrągły przypomina symbol słońca, a trójkątny - drzewo, symbol życia.

Sam kształt narzutki łatwy do zinterpretowania nie jest. We wszystkich materiałach, które czytałam na temat tego portretu pojawia się skojarzenie ze skrzydłami motyla. Coś jest na rzeczy. Obraz wydaje się być konsekwentnie utrzymany w kolorystyce przypominającej ubarwienie owada nazywanego monarchą. Próbowałam sprawdzić, od kiedy ta nazwa jest używana i czy możliwe jest, że malarz starał się przywołać konkretnie takie skojarzenie. Potwierdzenia niestety nie znalazłam.

Danaus plexippus "Monarcha", fot. wikipedia.org

Wracając do skrzydeł. Mniej ważne, choć ciekawe, jest to czy skrzydła są motyle, czy też niemotyle, kolorowe, przezroczyste czy brunatne jak ziemia. One się Elżbiecie zwyczajnie należą, gdyż na wszelkich wizerunkach należały się Iris, greckiej bogini tęczy, a angielska królowa jest jej wcieleniem na swym malarskim pełnym zagadek portrecie.




źródła:
Steven Dedijer," British Intelligence, The Rainbow Enigma" w "International Journal of Intelligence and Counterintelligence".
Frances Yetes, "Astrea, The Imperial Theme in Sixteenth Century"
"Shakesperean Power and Punishment: A Volume of Essays" pod redakcją Gillian Murray Kendall 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz