Mistrz M.S. Nawiedzenie św. Elżbiety, 1506 |
Najpiękniejszy obraz, jaki kiedykolwiek widziałam, znajduje się w Węgierskiej Galerii Narodowej. W sali sztuki gotyckiej, pośród wizerunków pięknych Madonn i licznych scen biblijnych wzrok przykuwa niezwykła scena.
Ciepły, słoneczny dzień. Na tle lekko górzystego krajobrazu przeciętego przez strumyk i wijącą się drogę, pośród żywej zieleni spacerują dwie piękne kobiety. Wyraźnie cieszy je to spotkanie i rozmowa. Kobieta z prawej strony podnosi dłoń towarzyszki, by ją pocałować, drugą ręką wskazuje na jej brzuch. Kobieta z lewej nieśmiało skłania głowę, patrzy łagodnie. Odwzajemnia gest przyjaciółki, dając do zrozumienia widzowi, że obie są w stanie błogosławionym. Wiatr lekko rozwiewa jej wspaniałe włosy, porywa biały szal, lekko burzy wykwintne szaty obu dam. U ich stóp dekoracyjny motyw kwiatowy, irysy i pięciopłatkowe piwonie namalowane bardzo starannie z dbałością o szczegóły, niczym w zielniku.
W postaciach obu kobiet jest wiele wdzięku i czułości, bezkresna nadzieja i subtelnie okazywana radość, szczęście. Obie są kwintesencją kobiecości, tej młodzieńczej i tej dojrzałej.
Obraz jest ilustracją fragmentu "Nowego Testamentu" i przedstawia Marię odwiedzającą św. Elżbietę, po tym jak dowiedziała się, że urodzi Syna i że krewna także spodziewa się dziecka.
Tajemniczy artysta o inicjałach M.S. zdecydował się przedstawić to spotkanie w plenerze. Użył mocnych, nasyconych kolorów, starannie odmalował detale, umieścił obie postaci w centrum dzieła (ich głowy znajdują się dokładnie na 1/3 wysokości) i osiągnął doskonały efekt. Od obrazu oczu nie można oderwać.
Gdyby nie podpis, ten obraz wyglądałby na świecką scenkę. Pozy i suknie obu kobiet są bardzo wytworne. Mnie trochę przypominają sesję modową.
OdpowiedzUsuńPiękny obraz, a mam wrażenie, że zupełnie nieznany.