środa, 3 września 2014

Święte w ciąży zbyt dosłownie i zbyt w przenośni

Nadgorliwość w sztuce wypływa z jednej strony z marzenia, by zostać dokładnie zrozumianym, z drugiej z braku wiary w intelektualne możliwości odbiorcy. Zaniechanie zaś nie jest przeciwieństwem nadgorliwości, ale jej bliskim sąsiadem. Sądzę, że bierze się z przeceniania ludzkich intencji oraz tęsknoty za tym, by wszelkie myśli mogły być odgadnięte idealnie, nawet jeśli zostały niezręcznie i wieloznacznie wyrażone.

Marks Reichlich, Nawiedzienie św. Elżbiety,
przełom XV i XVI w.

Byłaby to całkiem zręczna ilustracja fragmentu Pisma Świętego, piękna i niepozbawiona elementów intrygujących, gdyby nie pedagogiczne zacięcie artysty, który z takim zapałem rozwiewał wszelkie wątpliwości, że niemal wpadł w otchłań herezji.


Zgodnie z Ewangelią wg św. Łukasza, Maria krótko po zwiastowaniu udała się do miasta, by odwiedzić swoją krewną Elżbietę. Moment spotkania widzimy na obrazie. Maria przedstawiona została w tradycyjnej dla niej niebieskiej sukni oraz czerwonym płaszczu. W jej wyglądzie nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie wizerunek Dziecięcia w brzuchu udzielającego właśnie błogosławieństwa.
Święta Elżbieta, znacznie starsza od Marii, na obrazie Raichlicha jest tylko nieco starszą. Ubrana w nałęczkę i czerwoną suknię także wyglądałaby dosyć przeciętnie, gdyby nie dziecię w jej brzuchu, klęczące ze złożonymi rękoma i przyjmujące błogosławieństwo. Elżbieta wita Marię na progu swojego domu.

Powitaniu dwóch świętych ze zdziwieniem przyglądają się dwie zapracowane mieszczki, a trzecia podsłuchuje sensacyjną rozmowę. Ich obecność także jest ewangelicznie uzasadniona. Elżbieta ukrywała swój odmienny stan, a Maria była w ciąży dopiero od niedawna. Trzy kobiety swoim zachowaniem dają do zrozumienia, że dzieje się coś ważnego i zaskakującego.

Nawiedzenie św. Elżbiety jest jednym z popularniejszych motywów biblijnych w malarstwie. Średniowieczne USG na tym obrazie nie jest ewenementem. Postaci Jezusa i św. Jana Chrzciciela w okresie życia płodowego pojawiają się w kilku innych pracach powstałych w XV i na początku XVI w.


Nawiedzenie św. Elżbiety, ok. 1410
detal Antependium Strasburg
Jakob Hans Strub, Nawiedzenie św. Elżbiety, 1505







Konrad Witz, Nawiedzenie św. Elżbiety, 1444



Maria Heimsuchung,
Nawiedzenie św. Elżbiety, XV w
Nawiedzenie św. Elżbiety, XV w.



























Przyznam szczerze, że taka edukacyjna zapobiegliwość nieźle mnie ubawiła.  A kiedy już ochłonęłam, to przyszły mi do głowy dwa pytania: z jakiego powodu i w jakim celu kilku utalentowanych artystów zdecydowało się na taką nachalność.  Nawet jeśli średniowieczna moda nie pozwalała strojem zaakcentować błogosławionego stanu kobiety (bo wówczas nieco odstające brzuchy były trendy i chętnie je podkreślano), istnieją inne sposoby, gesty, by o dziecku w brzuchu odbiorcę poinformować.

A potem pomyślałam o innych średniowiecznych ciążach, które albo były ciążami metaforycznymi, albo wręcz urojonymi przez odbiorców.

Mistrz z Mansi, Maria Magdalena,
początek XVI w

Petrus Christus, Opłakiwanie, ok. 1460


Obraz Petrusa Christusa przedstawia zdjęcie Chrystusa z krzyża i rozpacz towarzyszących mu osób. Maryja zemdlała i jest podtrzymywana przez Jana i Marię - matkę Kleofasa. Józef z Arymatei (z szablą przy boku) i Nikodem okrywają ciało Chrystusa  prześcieradłem. Po prawej stronie Maria-Salome ociera łzy zwrócona w stronę swego męża Zebedeusza. Najciekawsza dla potrzeb tego postu jest jednak postać Marii Magdaleny.

Petrus Christus, Opłakiwanie, detal

Kobieta przysiadła lekko odwrócona od innych i wydaje się być pogrążona w smutku i modlitwie. Zwróćcie uwagę na suknię Magdaleny. Sznurowana z przodu wydaje się być lekko za ciasna na brzuchu. Dlaczego artysta ubrał świętą w za ciasne ubranie, czyżby coś sugerował?

Takich obrazów jest oczywiście więcej. Wielbiciele spiskowych teorii dziejów i nauk hermetycznych widzą w nich informację o rzekomej ciąży Marii Magdaleny przekazywaną przez artystów miłośnikom sztuki godnym poznać tajemnicę.
Rozsądni przypominają, że wyrażenie "nowe życie" może być przenośną, którą ludzie uważający się za inteligentnych i wykształconych powinni z łatwością zrozumieć i odnieść do tzw. pojęć abstrakcyjnych.

Cóż, wydaje mi się, że malujący Marię Magdalenę pełną nadziei na nowe życie byli jednak niepoprawnymi optymistami, a chylić czoła należy przed zapobiegliwymi średniowiecznymi zwolennikami używania USG w malarstwie.

Roger van der Weyden,
Św. Katarzyna z Aleksandrii,
w ciąży... metaforycznej :)



źródła:
Penny Howell Jolly, "Picturing of pregnant Magdalene in Northern Art, 1430-1550"; posztukiwania.pl, Ciężarna Maria Magdalena?; worldvisitguide.com; wikipedia.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz