niedziela, 23 lutego 2014

I pusto — smutno — tęskno w bujnej Ukrainie

Alfons Dunin-Borkowski, Kozak w stepie, 1881
źródło: Agra-Art


"Ej! ty na szybkim koniu, gdzie pędzisz, kozacze?"
 - tak brzmi pierwsze zdanie, pierwszej polskiej powieści poetyckiej w stylu byronicznym. Antoni Malczewski, autor utworu, był po królewsku skoligacony, świetnie wykształcony, odważny, czarujący, jako pierwszy Polak zdobył Mont Blanc i zupełnie nie zapowiadał się na dobrego poetę. Jego pierwsze literackie próby śmiało i bez złośliwości można nazwać wierszokleceniem. Wena przyszła dopiero wtedy, gdy po licznych podróżach po Europie, osiadł na Wołyniu.


Wydana na rok przed śmiercią poety, "Maria. Powieść ukraińska" jest poezją prawdziwą, przejmującą i wywołującą dreszcze u czytelnika. Zapewniła Malczewskiemu trwałe miejsce w historii literatury polskiej, a z moich obserwacji wynika, że jest najchętniej czytanym i najczęściej cytowanym utworem romantycznym. "Maria" nie jest lekturą obowiązkową. Sięga się po nią dla przyjemności, by zanurzyć się w świecie pełnym tajemnic, mistyki, nieprzewidywalnych wyroków losu.

Malczewskiemu zawdzięczamy utrwalony w literaturze obraz Ukrainy jako bezkresnych, dzikich stepów, po których hula wiatr, a "ciemny Boh po granitach srebrne szarfy snuje".
Poeta sportretował także typowego kozaka, syna stepu rozmiłowanego w swobodzie, wolnego jak drapieżny ptak, przemierzającego na swym koniu niezmierne przestrzenie junaka o ogorzałej twarzy, hardym spojrzeniu i twardym karku, lojalnego i dumnego.

"A step — koń — kozak — ciemność — jedna dzika dusza."

"Maria" jest opowieścią o miłości i śmierci, zdradzie i honorze, o losie i fatum. Narrator wolno snuje historię pełną  niedopowiedzeń, niedomkniętą, przerażającą tym bardziej im więcej czytelnik o niej myśli. Przesuwa przed oczyma odbiorcy obrazy bujnej i zachłannej przyrody, stepu zroszonego krwią, husarskich skrzydeł przywracających spokój okolicy i twarzy wykrzywionych bólem, zakłamaniem lub złym przeczuciem.

Akcja poematu obejmuje dwa dni karnawału. Opisy szalonej  zabawy wtrącone w mroczną, przesyconą przeczuciem śmierci całość, czynią z "Marii" dzieło fascynujące i pełne grozy.  Malczewski jest autorem najbardziej złowieszczego opisu uczty w literaturze polskiej:

"Do późnej nocy w zamku zgiełk i tętent trwały;
Do późnej nocy trąby i wiwaty grzmiały:
Dawny wrócił obyczaj, wspaniała ochota,
Długie się stoły śklniły od srebra i złota;

I loch pański jak serce zdawał się otwarty —
A stary węgrzyn płodził nie bez duszy żarty;
I godząc huczne tony z wesołym hałasem,
Muzyka z swą melodią przebiła się czasem.
Do późnej nocy twarze — ostre — malowane —
Przodków w długim szeregu zebranych na ścianę,
Zdały się iskrzyć nieraz martwymi oczami
I śmiać się do pijących, i ruszać wąsami."

Opis weneckiego karnawału i staropolskiego kuligu, rytmiczny, skoczny, obłąkany mrozi krew w żyłach i nie pozwala oderwać się od utworu nawet na moment.

«Czy znasz weneckie zapusty?
I w noc, i we dnie,
Wesołe, szalone, przednie;

Maska twarz kryje — a kto się pyta
O sprawy czyje, tego przywita
Wrzawa, śmiech pusty.
Żywo, radośnie,
Skrycie, miłośnie,

Staruszek Doża, Arlekin młody,
Dziewczyna hoża szuka osłody;
Matrony, księża, oszusty,
Swobody;
A kryte łodzie

Czernią na wodzie
Wrzawa, śmiech pusty;
Czy znasz Weneckie zapusty?»

«My sobie jedziem kulikiem;
I w noc, i we dnie,

Wesołe, szalone, przednie;
Maska nas kryje — a kto chce wiedzieć,
Skąd my i czyje, to odpowiedzieć
Śmiechem i krzykiem.
Szczera ochota

Otwiera wrota,
Bo Krakowianki i pielgrzym stary,
Żydzi, Cyganki, uderzą w pary;
Wróżki, Diabli, nie oszusty,
W puchary.

Lecim saniami,
I jadą z nami
Wrzawa, śmiech pusty;
Czy znasz ty polskie zapusty?"

 a akapit dalej za Kochanowskim, ale bardziej przejmująco:

"Bo na tym świecie, Śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie."

I pomyśleć, że pierwsi krytycy zarzucali autorowi "Marii" niedostateczną znajomość polszczyzny.  Gdy widzę, jak Malczewski jednym słowem burzy spokój tekstu, jak jednym zdaniem buduje nastrój nieokreślonej tęsknoty, nostalgii, przesyconej grozą rozpaczy, to nie mam wątpliwości, że poeta był wirtuozem, mistrzem, który z językowych norm korzystał wtedy, gdy było warto i lekceważył je, kiedy zanadto go krępowały.

Antoni Malczewski nie wymyślił opisywanej historii. Zamknął w słowach, metaforach, zaklętym poetyckim rytmie zasłyszaną opowieść o rodzinnej tragedii. Zaczarował czytelnika wierszem o bezkresnym stepie i  spóźnionym kozaku na koniu mijającym bezdnie, jary, krzyże.

Ej! ty na szybkim koniu, gdzie pędzisz, kozacze?
Czy zaoczył zająca, co na stepie skacze?
Czy rozigrawszy myśli, chcesz użyć swobody
I z wiatrem ukraińskim puścić się w zawody?

2 komentarze:

  1. Masz rację. "Marię" bardzo dobrze się czyta, nie ma dłużyzn, a opisy przyrody wciągają.
    "Kozak w stepie" piękny.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że to najbardziej charakterny kozak w malarstwie, taki straszny, dziki. Czerwona, powiewająca na wietrze peleryna, czapka i czerwony lampas na spodniach podkreślają wojowniczość i siłę, i ten koń narowisty, bestia prawdziwa. A w tle krzyż i step, aż po horyzont. Czysta poezja.

      Na marginesie, obraz Dunina-Borkowskiego bardzo mi przypomina "Szał" Podkowińskiego.

      Usuń