wtorek, 14 października 2014

O duchu czasu i historii

Od wczoraj jestem w szoku. Przeczytałam "Relatio post disceptationem" z obradującego synodu (cały tekst tutaj>>) i nie mogą oprzeć się wrażeniu, że grupa biskupów ogłaszająca dokument kierowała się raczej duchem czasu niż Duchem Świętym, a są to przecież zupełnie inne duchy ;-) Szczególnie naganny wydaje mi się sposób zacytowania "Biblii" w części II dokumentu, punkt 14. Wyrwanymi z kontekstu cytatami z "Ewangelii" można wiele uzasadnić, ale od biskupów trzeba wymagać, by zacytowali cały fragment, a nie zdanie, które pozbawione reszty wypowiedzi, wypacza sens nauczania. Link do całego fragmentu w wersji polskiej i łacińskiej (dla dociekliwych) tutaj>>  Tekst ewangeliczny rozwiewa wątpliwości co do cudzołóstwa.
Za "gifty i walory", które biskupi w dokumencie zachwalali, dziękuję, ale nie skuszę się na sodomickie frukta.

Przy okazji pomyślałam, że to dobra okazja, by napisać o fresku przedstawiającym, a jakże, ducha czasu. Okazuje się, że w pewnym sensie, unosi się on nad pogrążonymi w lekturze hierarchami odwiedzającymi Bibliotekę Watykańską od przeszło dwustu lat, a to za sprawą Antona Mengsa, który za czasów Klemensa XIV udekorował malowidłem sufit jednej z sal biblioteki.

Anton Raphael Mengs, Triumf historii nad czasem, 1772.

Poznajcie towarzystwo pełne mitologicznego wdzięku:
Patrząc od ogóry:
- skrzydlata postać w złocistej sukni ze szkarłatną tkaniną i złotą trąbą w ręce to nikt inny jak bogini Fama, roznosząca plotki po świecie;



- skrzydlaty chłopiec z wieńcem wawrzynu na skroni, dźwigający zwoje papirusu, osłaniający swe zaróżowione "walory" błękitnym jedwabiem to bożek Geniusz;

- dama z laurem we włosach i piórem w dłoni oraz wielką księgą wspartą na nodze oraz skrzydłach towarzysza to muza historii Klio, zapewne spisująca właśnie dzieje świata,

- siwowłosy i siwobrody mężczyzna z kosą przełożoną przez ramię, odpoczywający na pomarańczowej płachcie materiału, to wspomniany duch czasu, może Kronos, może Saturn, albo inna istota, które na swych ogromnych sinych skrzydłach wyleciała wprost z podziemnych czeluści. Bo o czymże innym mogłaby świadczyć odsunięta podłogowa płyta? Nie wydaje mi się, by roślinność zarastającą powoli podłogę można było interpretować w sposób optymistyczny, jako odradzające się życie. Przeciwnie w obecności Saturna zdaje się  być zwiastunem dzikiej przyrody, powoli zarastającej obiekty cywilizacji i pochłaniającej wszystko, jak Saturn swe dzieci;

- dwulicy mężczyzna w (!)szmaragdowo-krwistej szacie to Janus, jeden z największych bogów rzymskiego panteonu. Udzielił schronienia Saturnowi, kiedy wypędzono go z niebios. W zamian wygnaniec obdarzył go umiejętnością widzenia zarówno przeszłości jak i przyszłości. Stąd jego dwie twarze zwrócone w przeciwnych kierunkach. Ciekawe jest to, że na fresku Mengsa młodsza twarz Janusa patrzy w kierunku historii, czyli tego co było i właśnie jest spisywane, podczas gdy starsza, kieruje się na ścianę. Przyszłość czeka tylko chwile uwiecznione w annałach? Usytuowanie Janusa na wprost przejścia jest mitologicznie uzasadnione. Rzymianie otwierali drzwi świątyni boga w czasie wojny, na znak, że wyruszył walczyć, a zamykali w czasie pokoju.

Otwarte drzwi prowadzą do Museo Pio Clementinum w Watykanie, założonego przez wspomnianego papieża Klemensa w 1772 roku, gdzie znajdowała się kolekcja antycznych rzeźb. Pogański bóg wskazuje je ręką, jakby chciał powiedzieć, że miejsce mitologicznych bóstw jest za tymi drzwiami. Powinny się tam schronić, zanim zginą obrośnięte zielonymi pnączami. W końcu wyraz muzeum wywodzi się od greckiego mouseion, czyli świątyni poświęconej muzom. 

Wracając do teraźniejszości idącej z duchem czasu. Mam wrażenie, że właśnie otworzyły się kolejne drzwi, kolejnej sali muzeum cywilizacji ...

Aktualizacja 16.10.2016
National Catholic Reporter podał informację, że poniedziałkowe tłumaczenie Relatio nie było najlepsze i wprowadzono do niego poprawkii łagodzące nieuzasadnioną"rewolucyjność".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz