Seattle 2007, źródło: wikipedia.org |
Urocze zdjątko, które widzicie wyżej zostało zrobione podczas Słonecznej Parady Nagich Popapranych Rowerzystów (The Painted [Naked] Cyclists of the Solstice Parade) w Seattle. Takowa impreza jest organizowana corocznie zgodnie z nową świecką i postępową tradycją od 1991 roku z okazji przesilenia letniego. Jej celem jest ponoć promocja sztuki malowania ciała.
Początkowo ekshibicjoniści na rowerach spotykali się z niechęcią mieszkańców Seattle, którzy zniesmaczeni widowiskiem domagali się, skutecznie zresztą, interwencji policji. Z biegiem czasu jednak to wstydliwi zostali ostatecznie spacyfikowani.
W ostatnich latach kilkuset osobowa kolumna pedałujących golasów witana jest na ulicach Szmaragdowego Miasta entuzjastycznie i chroniona przed ludzką niechęcią przez nieugiętych stróżów prawa.
Wydarzenia wzorowane na rowerowej paradzie zaczęły być organizowane także w wielu innych amerykańskich, europejskich, a nawet afrykańskich metropoliach.
Jeśli zainteresowaliście się tematem i poszperacie w źródłach, zwróćcie koniecznie uwagę na organizacje wspierające imprezę. Stanowią piękny kontekst dla powiedzenia spopularyzowanego przez Antoniego Słonimskiego.
Przez europejskie metropolie już sobie raczej w najbliższych latach nie przejadą.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem powinni jednak spróbować poparadować np. w okolicach dworca w Kolonii i koniecznie w Hamburgu.
UsuńCo za ironia, wrogi naszej kulturze islam uzdrawia naszą kulturę.
UsuńTak...Operacja się powiedzie, tylko pacjent nie przeżyje.
OdpowiedzUsuń