W ostatnich dniach w Warszawie padało prawie bez przerwy.
Zaangażowane społeczne panie postanowiły więc "nie składać parasolek" (gdyż te "mają moc") i po raz kolejny pokazać, że "nie są głupimi krowami". Odziane w wyszczuplającą czerń, w godzinach tzw. szczytu, domagały się w poniedziałek na ulicach miasta "pełni praw reprodukcyjnych". Te "prawa reprodukcyjne" wstrząsnęły mną nie mniej niż te "głupie krowy". Wyrażenie mocno bowiem trąci zootechniką i, mówiąc szczerze, bardziej pasuje do bydła niż do ludzi.
W wydanym przez PWN "Słowniku języka polskiego", znalazłam pięć znaczeń słowa "reprodukcja", w tym jedno potwierdzające intuicję dotyczącą odniesienia do hodowli zwierząt.
1. <<Kopia oryginału (obrazu, dokumentu itp.) wykonana w dowolnej skali metodą fotograficzną lub drukarską>>: Czarno-biała, kolorowa reprodukcja. Reprodukcja obrazu, szkicu. Album z reprodukcjami dzieł sztuki. Zbiór reprodukcji. Wykonać, sporządzać reprodukcję.
2. <<wykonywanie takiej kopii; odtwarzanie, odtworzenie, powtórzenie czegoś, reprodukowanie>>: Reprodukcja dokumentów.
3. <<rozmnażanie zwierząt i roślin dla celów użytkowych>>: Reprodukcja hodowlana. Reprodukcja stada. Reprodukcja zbóż.
4. ekon. <<nieustanne odtwarzanie wszystkich czynników biorących udział w procesie produkcji, w celu jej stałego kontynuowania>>
5. psych. <<odtwarzanie czegoś w pamięci jako składnik przypomnienia>>
Przymiotnik "reprodukcyjny" wyjaśniono następująco:
" przym. od reprodukcja (zwykle w zn. 2 i 3)
a) w zn. 2: Muzyczny mechanizm reprodukcyjny. Technika metoda reprodukcyjna dzieł sztuki.
b) w zn. 3: Hodowla reprodukcyjna. Gospodarstwo reprodukcyjne."
Zajrzałam także na internetową stronę PWN, a tu niespodzianka. Obok wspomnianych wyżej pięciu znaczeń, autorzy za stosowne uznali dodać odrębne hasło "reprodukcja ludności".
Zaprawdę redaktorzy witryny wykazali się godną pochwały rewolucyjną czujnością. Odpowiednie organizacje hodowców powinny docenić tę gorliwość i przypiąć stosowne ordery do piersi.
Znalezienie momentu, w którym kwestie ludzkiej seksualności i posiadania dzieci zostały językowo zrównane z problemami hodowlanymi nie wydaje się trudne. Internetowe strony poświęcone "prawom reprodukcyjnym" (reproductive rights) odsyłają do tzw. "Proklamacji teherańskiej" z roku 1968. Artykuł 16 tego dokumentu brzmi niewinnie:
W całym dokumencie nie pojawia się ani słowo "reprodukcja" (reproduction), ani "reprodukcyjny" (reproductive). Zaszokowałoby pewnie wówczas nie tylko konserwatystów.
Zrównanie ludzi z bydłem i trzodą na poziomie otoczenia leksykalnego w zakresie seksualności wypracowane zostało 26 lat później podczas konferencji w Kairze. W dokumencie "Cairo Program of Action" podsumowującym obrady znalazła się definicja "Zdrowia reprodukcyjnego" (reproductive health). O "reprodukcji" w odniesieniu do ludzi mówi się w nim około 170 razy. Autorzy kairskiego programu zastąpili zootechnicznym terminem bardziej ludzkie i bardziej osadzone w kulturze: "rodzenie dzieci", "posiadanie dzieci", "staranie się o dzieci", "prokreację", "płodność", "dzietność" i wiele innych określeń.
Uczestniczące w czarnych protestach kobiety domagające się "pełni praw reprodukcyjnych" odwoływały się właśnie do tego dokumentu. Obawiam się jednak , że nie pokazały, że nie są głupie. Coraz trudniej będzie im także udowodnić, że słowo "kobieta" nie jest synonimem "krowy".
Do krów bowiem równacie Drogie Siostry.
.............................................................................
Gorąco polecam artykuł dr Michała Łuczewskiego "Czarny protest jak greckie Dionizje" >>
Zwróćcie uwagę na motyw krowy :)
Zaangażowane społeczne panie postanowiły więc "nie składać parasolek" (gdyż te "mają moc") i po raz kolejny pokazać, że "nie są głupimi krowami". Odziane w wyszczuplającą czerń, w godzinach tzw. szczytu, domagały się w poniedziałek na ulicach miasta "pełni praw reprodukcyjnych". Te "prawa reprodukcyjne" wstrząsnęły mną nie mniej niż te "głupie krowy". Wyrażenie mocno bowiem trąci zootechniką i, mówiąc szczerze, bardziej pasuje do bydła niż do ludzi.
W wydanym przez PWN "Słowniku języka polskiego", znalazłam pięć znaczeń słowa "reprodukcja", w tym jedno potwierdzające intuicję dotyczącą odniesienia do hodowli zwierząt.
1. <<Kopia oryginału (obrazu, dokumentu itp.) wykonana w dowolnej skali metodą fotograficzną lub drukarską>>: Czarno-biała, kolorowa reprodukcja. Reprodukcja obrazu, szkicu. Album z reprodukcjami dzieł sztuki. Zbiór reprodukcji. Wykonać, sporządzać reprodukcję.
2. <<wykonywanie takiej kopii; odtwarzanie, odtworzenie, powtórzenie czegoś, reprodukowanie>>: Reprodukcja dokumentów.
3. <<rozmnażanie zwierząt i roślin dla celów użytkowych>>: Reprodukcja hodowlana. Reprodukcja stada. Reprodukcja zbóż.
4. ekon. <<nieustanne odtwarzanie wszystkich czynników biorących udział w procesie produkcji, w celu jej stałego kontynuowania>>
5. psych. <<odtwarzanie czegoś w pamięci jako składnik przypomnienia>>
Przymiotnik "reprodukcyjny" wyjaśniono następująco:
" przym. od reprodukcja (zwykle w zn. 2 i 3)
a) w zn. 2: Muzyczny mechanizm reprodukcyjny. Technika metoda reprodukcyjna dzieł sztuki.
b) w zn. 3: Hodowla reprodukcyjna. Gospodarstwo reprodukcyjne."
Zajrzałam także na internetową stronę PWN, a tu niespodzianka. Obok wspomnianych wyżej pięciu znaczeń, autorzy za stosowne uznali dodać odrębne hasło "reprodukcja ludności".
Zaprawdę redaktorzy witryny wykazali się godną pochwały rewolucyjną czujnością. Odpowiednie organizacje hodowców powinny docenić tę gorliwość i przypiąć stosowne ordery do piersi.
Znalezienie momentu, w którym kwestie ludzkiej seksualności i posiadania dzieci zostały językowo zrównane z problemami hodowlanymi nie wydaje się trudne. Internetowe strony poświęcone "prawom reprodukcyjnym" (reproductive rights) odsyłają do tzw. "Proklamacji teherańskiej" z roku 1968. Artykuł 16 tego dokumentu brzmi niewinnie:
"Ochrona rodziny i dziecka jest przedmiotem troski społeczności międzynarodowej. Rodzice mają podstawowe prawo człowieka do zdecydowania w sposób wolny i
odpowiedzialny o liczbie i odstępach czasowych pomiędzy narodzinami
dzieci”.
(The protection of the family and of the child remains the concern of the international community. Parents have a basic human right to determine freely and responsibly the number and the spacing of their children.)W całym dokumencie nie pojawia się ani słowo "reprodukcja" (reproduction), ani "reprodukcyjny" (reproductive). Zaszokowałoby pewnie wówczas nie tylko konserwatystów.
Zrównanie ludzi z bydłem i trzodą na poziomie otoczenia leksykalnego w zakresie seksualności wypracowane zostało 26 lat później podczas konferencji w Kairze. W dokumencie "Cairo Program of Action" podsumowującym obrady znalazła się definicja "Zdrowia reprodukcyjnego" (reproductive health). O "reprodukcji" w odniesieniu do ludzi mówi się w nim około 170 razy. Autorzy kairskiego programu zastąpili zootechnicznym terminem bardziej ludzkie i bardziej osadzone w kulturze: "rodzenie dzieci", "posiadanie dzieci", "staranie się o dzieci", "prokreację", "płodność", "dzietność" i wiele innych określeń.
Uczestniczące w czarnych protestach kobiety domagające się "pełni praw reprodukcyjnych" odwoływały się właśnie do tego dokumentu. Obawiam się jednak , że nie pokazały, że nie są głupie. Coraz trudniej będzie im także udowodnić, że słowo "kobieta" nie jest synonimem "krowy".
Do krów bowiem równacie Drogie Siostry.
.............................................................................
Gorąco polecam artykuł dr Michała Łuczewskiego "Czarny protest jak greckie Dionizje" >>
Zwróćcie uwagę na motyw krowy :)
Nie zrozumiała Pani idei tego protestu:"Nie jesteśmy głupimi krowami, a chciałybyśmy być!"
OdpowiedzUsuń... ;)
UsuńAborcja na życzenie jako element programu reprodukcji człowieka - absurd na absurdzie. Czuję, że większość kobiet uczestnicząca w tym proteście nie miała pojęcia o co walczy.
OdpowiedzUsuńCzekam teraz na reklamę, w której Wellman zareklamuje paszę z Lidla.
Sądzę, że lektura "Cairo Program of Action" otworzyłaby oczy wielu uczestniczkom. Aborcja jest najbardziej makabrycznym elementem programu, ale nie najbardziej szokującym. W największe zdziwienie wprawiło mnie zadeklarowane "prawo każdego człowieka do bezpiecznego i satysfakcjonującego życia seksualnego" połączone ze szczególną troską o "edukację i potrzeby w zakresie zdrowia reprodukcyjnego osób niepełnoletnich".
Usuń