Popiersie Cataliny de Salazar y Palacios źródło: wikipedia.org |
Pani de Palacios uznała za stosowne przeczytać wielokrotnie swej córce dwa fragmenty dzieła. Pierwszy ostrzegał przed zbytnim strojeniem się i szminkowaniem, drugi zaś przed niebezpieczną lekturą ksiąg rycerskich. O ile w pierwszym przypadku śliczna jak marzenie Catalina dała się przekonać, o tyle w drugiej sprawie, mimo wysiłków matki, pozostała głucha na wezwania i napomnienia jej i świątobliwego mnicha.
Kiedy wreszcie zauroczona osobą i niezwykłymi bohaterskimi czynami Miguela de Cervantesa y Saavedry, bohatera bitwy pod Lepanto bez grosza przy duszy, zgodziła się zostać jego żoną, zdumiony autor niezbyt przychylnie przyjętej "Galatei", odkrył wstydliwą namiętność wybranki.
Catalina bez opamiętania oddawała się lekturze rycerskich romansów i żyła w ich wyimaginowanym świecie. Posiadała pokaźny zbiór takowych ksiąg, zbiór, który z każdym tygodniem rozrastał się coraz bardziej. Wędrowni kupcy handlujący książkami ciągnęli nawet z odległych hiszpańskich prowincji do maleńkiego Esquivias w La Manchy z nadzieją na sprzedaż kolejnych wydawniczych nowości. Dama czytała je wszystkie zachłannie. Jej umysł i serce zaprzątnięte były opowieściami o szlachetnych rycerzach w złotych kolczugach oddanych pełnym wdzięku cnotliwym księżniczkom, dla których gotowi byli z narażaniem życia pokonywać czarowników, olbrzymy, smoki oraz cierpieć głód i nędzę. Zdumiony Cervantes kartkował czytane przez Catelinę księgi i ponoć nie mógł uwierzyć, że można czytać i wierzyć w takie bzdury 😅 .
Dom Cataliny de Salazar y Palacios w Esquivias, w którym zamieszkał także Cervantes źródło: wikipedia.org |
Opowieść o Catalinie znalazłam w napisanej przez Bruno Franka w I połowie XX wieku powieści biograficznej poświęconej Cervantesowi. Zwiodło mnie nazwisko "Cervantes" w tytule. Autor z grubsza trzyma się chronologii i poświadczonych wydarzeń z życia twórcy "Don Kichota", tam jednak, gdzie źródła milczą, posiłkuje się swą jakże oryginalną fantazją. Dla czytelnika jest to doświadczenie swoiste. Trzecioosobowy narrator utworu z każdym kolejnym akapitem powieści daje upust swym frustracjom, uprzedzeniom i niechęci do wszystkiego, co hiszpańskie. W całej książce jest tylko jedna pozytywna postać - doktor Żyd, który na targu niewolników w Algierze nabywa uprowadzonego przez korsarzy brata Cervantesa, Rodriga i dobrze się z nim obchodzi. Wszyscy inni, łącznie z tytułowym bohaterem, są przez narratora deprecjonowani na dziesiątki różnych sposobów. Najbardziej obrywa się zakonnikom z Zakonu Świętej Trójcy od Wykupu Niewolników, których po prostu lży, jakby był poirytowanym bezinteresownością pośrednikiem w handlu żywym towarem. Koszmarnie Bruno Frank obszedł się z Hiszpankami, szczególnie siostrą Cervantesa Andreą. Kobieta miała skomplikowane życie osobiste. Powieściowe rewelacje na jej temat to jednak zwykłe kalumnie nie mające żadnych podstaw w źródłach.
Co do młodej żony Cervantesa, to jak sądzę, Frankowi obrzydzanie nie wyszło. Miała być głupiutką gąska, a wyszedł pierwowzór don Kichota. Strony jej poświęcone to właściwie jedyne warte przeczytania fragmenty powieści.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń