Julian Fałat, Śnieg, 1907 |
Ten krajobraz śni mi się co jakiś czas, od dwudziestu lat, ostatnio dzień przed zapowiadanym końcem świata. Zobaczyłam go mimochodem na wystawie, której tytułu nie pamiętam, tak jak nie pamiętam innych prezentowanych wówczas dzieł. Wisiał tuż przy wejściu natrętny, absorbujący uwagę, przejmujący ciszą i spokojem.
Pustka, biała równina po horyzont, ostre, żółte światło, odbijające się od topniejącego, ciężkiego śniegu wywarły na mnie dziwne wrażenie. Woda płynąca korytem rozwidlającej się rzeki ciemna i głęboka, odbija błękit nieba i rażące światło, także brunatną ziemię wyzierającą gdzieniegdzie. Połyskuje zimnem. Ma w sobie coś porywającego i odpychającego zarazem. I jeszcze ta różowa poświata wcześnie zachodzącego słońca. Głębokie ślady stóp na śniegu prowadzą donikąd, albo znikąd. Całość niepokojąca, złowieszcza, nieuchronna.
Słynne "śniegi" Juliana Fałata przyniosły mu uznanie i sławę. Malował je wielokrotnie, niekiedy bardziej realistycznie, kiedy indziej bardziej impresjonistycznie, albo "po japońsku". Mnie podobają się te pierwsze oślepiające.
Julian Fałat, Śnieg, 1907 |
Julian Fałat, Krajobraz zimowy z rzeką, 1915 |
Julian Fałat, Śnieg, 1907 |
Julian Fałat, Śnieg, 1907 |
Julian Fałat, Potok w śniegu, 1907 |
O ile powyższe obrazy przedstawiają zapewne pierwsze dni marca, o tyle kolejny nie pozostawia złudzeń, że malowany był w środku zimy. Skuta lodem rzeka. Gładka tafla odbija w sinej tonacji zimowe niebo. Jedna pogodna, spokojna chwila, wokół pustka i przejmująca jak samotność cisza.
Julian Fałat, Śnieg, 1901 |
Fałat jest geniuszem. Nie ma sobie rownych w opisie zimowego krajobrazu. Kocham jego tworczosc, a teraz z zima, wrocily do mnie jego dziela. Jednak odbieram je jako pogodne i rzeskie, slonce wesole i energia jaka jest w nich, pozytywna
OdpowiedzUsuń