Hieronim Bosch, Szalbierz (Kuglarz), ok. 1502 |
Późne średniowiecze, popołudniowa godzina, gdzieś na północy Europy, przy wysokim murze. Wokół dużego stołu zebrała się grupa osób i on, magik, kuglarz. Do odbiorcy stoi bokiem w swojej długiej, czerwonej sukni wykończonej czarnymi lamówkami i czarnym pasem, w wysokim czarnym nakryciu głowy. Twarz ma ptasią, drapieżną, patrzy przenikliwie na obserwującego go mężczyznę. W ręku trzyma (a mówiąc precyzyjnie demonstruje) niewielką metalową kulkę. Dwie podobne leżą na środku stołu, jedna na stożkowatym kubku odwróconym dnem do góry. Na stole jest jeszcze jedno podobne naczynie, większa dwukolorowa piramida oraz różdżka. Magik powinien mieć przecież różdżkę, podobnie jak złociste koło. Nasz sztukmistrz oparł je z boku stołu. Drugą ręką przytrzymuje wiklinowy koszyk, z którego wygląda sowa, symbol inteligencji radzącej sobie świetnie bez wsparcia sił nadprzyrodzonych.
Każdy, kto kiedykolwiek występował przed publicznością lub stawał na tzw. ściance, wie doskonale, że przedmioty, atrybuty są niezmiernie ważne i uwiarygodniają człowieka w roli. Magik prezentuje się dostojnie i budzi zaufanie. Każdy widzi, że ręce ma czyste, a na stole utrzymuje idealny porządek. U stóp magika siedzi mały, brzydki pies. Taki pies w sztuce średniowiecza nie wróży nic dobrego, oznacza złe pokusy i herezję. Zwierzak jest widoczny dla oglądającego obraz, uczestnicy scenki jednak nie mogą go dostrzec.
Po drugiej stronie stołu poruszenie. Starszy mężczyzna w czerwonej szacie i w czerwonym nakryciu głowy, aż pochylił się do przodu, oczy wytrzeszczył i z otwartą buzią wpatruje się w pokazywaną przez magika kulkę. Z ust wypadła mu niewielka żaba, kolejna za moment opuści jamę gębową mężczyzny. Nie jest to żaden cud, ani iluzja, a zwykły symbol. Mały chłopiec z wiatraczkiem, z kolei, z zainteresowaniem przypatruje się gapiowi. Czy to nie dziwne, że ten pochłonięty przedstawieniem widz, jest dla malca większą atrakcją niż sztuczki magika.
H. Bosch, Kuglarz, detal |
H. Bosch, Kuglarz, detal |
Równocześnie stojący za oszołomionym, krótkowzroczny młody mężczyzna próbuje ukraść sakiewkę rozdziawionemu gapie. Dostrzega to widz stojący obok młodej kobiety. Lewą ręką położył jej na ramieniu, a prawą dotyka rzemienia zawieszonego na szyi towarzyszki, jakby chciał sprawdzić, czy ciągle obciąża go sakiewka. Z pięciu pozostałych osób dwie zdają się spoglądać na kuglarza. Mężczyzna w brązowej szacie, stojący obok kobiety w czerni (zakonnicy) spuścił wzrok. Czy właśnie okrada swoją sąsiadkę? Wielbiciel zieleni wyciąga rękę, jakby zamierzał przejąć łup.
W tej dziesięcioosobowej grupie po lewej stronie stołu jest przynajmniej trzech szubrawców, ciężko pracujących w swym złodziejskim fachu.
Pytanie, czy magik należy do szajki, moim zdaniem, nie wymaga odpowiedzi. Chociaż z pewnością znajdą się tacy, którzy będą przekonywać, że pokazuje swoje sztuki zupełnie bezinteresownie i nie jest jego rolą pilnować dobytku głupców. Być może na końcu przedstawienia kuglarz poprosi widzów o datek. Jaką zapłatę wtedy otrzyma?
I tu wróćmy na chwilę do żab wydobywających się z ust widza najbardziej oczarowanego występem. Jak sądzicie, jakimi plugastwami obrzuci występującego, kiedy uświadomi sobie, że został okradziony?
Na rycinie niżej widać, że z ust ofiary prosto na stół wydobywa się, przepraszam wrażliwych za kolokwialne wyrażenie, obfity rzyg.
B. van der Bosch, rycina wg obrazu H. Boscha "Kuglarz", 1550 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz