Zaimponowały mi działania Fundacji Książąt Czartoryskich. Występując z pozycji, wydawałoby się, z góry przegranej, narażając się na ataki ze strony licznej grupy postępowych wielbicieli sztuki rzucających wyzwiskami i obelgami, przedstawiciele Fundacji zablokowali możliwość wykorzystania "Damy z gronostajem" w reklamie pewnego trunku.
Jakiś czas temu pewien bardziej sprytny niż utalentowany grafik wymyślił sobie, że wygra międzynarodowy konkurs na reklamę piwa wykorzystując obraz Leonarda da Vinci. W ręku kobiety na portrecie zamiast zwierzęcia umieścił brązową butelkę z zieloną etykietą i dorzucił niegrzeszące oryginalnością copy "Beer for a real lady". Bardziej proste niż genialne, prawda? Gdy już szykował się do odbioru nagrody za "swoje" dzieło, skutecznie zaprotestowała Fundacja Książąt Czartoryskich, formalnie właściciel obrazu, która nie wyraziła zgody na jego reprodukcję.
Tym sposobem, póki co, dama nie będzie się pospolitowała w popularnych wyszynkach, a sprytnemu nie uda się skorzystać na użyczaniu jej wdzięków podchmielonym amatorom niskoprocentowych alkoholi. Osobom, które wątpią w czyste i rycerskie motywy działań Fundacji, pragnę zwrócić uwagę, że jest pewna różnica pomiędzy wydaniem zgody na ozdobienie ściany w największych galeriach sztuki, a zgodą na wykorzystanie np. na butelce z piwem.
Jest także jeszcze jeden powód, dla którego umieszczenie "Damy z gronostajem" w reklamie alkoholu jest pomysłem fatalnym, a może nawet powinno być ścigane i to z urzędu.
Leonardo da Vinci sportretował na wspomnianym obrazie wówczas dwudziestoletnią Cecylię Gallerani, córkę mediolańskiego szlachcica, poetkę i kochankę jednego z najbardziej wpływowych mężczyzn renesansowych Włoch, księcia i władcy Mediolanu Ludovica Sforzy.
Przyjmuje się, że zwierzę, które kobieta głaszcze ręką to gronostaj. Artysta miał w ten sposób nawiązać na nazwiska damy. Gronostaj po grecku to galee. Inni uważają, że da Vinci umieścił w objęciach dziewczyny gronostaja, by w ten sposób zasygnalizować jej związek ze Sforzą. Kilka miesięcy przed rozpoczęciem prac nad portretem Cecilii Ludovico został kawalerem "Orderu Gronostaja" przyznanego mu przez króla Neapolu, a samo zwierzę od tego czasy było jednym z jego emblematów.
Nie brakuje badaczy, którzy uważają, że panna Gallerami sportretowana została ze zwykłą łasicą. Trop tego ostatniego zwierzęcia wydaje się niezwykle ciekawy i legendogenny. Łasica bowiem jest uważana za symbol miłości stricte cielesnej, lubieżności oraz omen przepowiadający kłótnie i zagrożenie dla królewskich rodów (Ludovico w czasie, gdy romansował z Cecilią był narzeczonym, a potem mężem Beatrice d'Este). Często wyjaśniając symboliczne znaczenie zwierzęcia przywołuje się mit o narodzinach Heraklesa. Heros był owocem małżeńskiej zdrady Zeusa z Alkmeną. Rozgniewana i zazdrosna Hera zamierzała utrudnić jego przyjście na świat. Nie udało jej się dzięki służącej Alkmeny, Galanthis, która oszukała boginię mówiąc, że dziecko już się urodziło. Za karę bogini zamieniła Galanthis w łasicę.
Czy Cecylia Gallerani była w ciąży, kiedy portretował ją Leonardo da Vinci, a zwierzę zakrywające brzuch damy przypominające zarówno gronostaja jak i łasicę, jest sygnałem, że piękna kochanka spodziewa się dziecka Sforzy?
Leonardo da Vinci skończył malować obraz ok. 1490. 3 maja 1491 roku Cecilia urodziła syna, Cesara.
Musicie przyznać, że wkładanie butelki piwa w rękę kobiety będącej w stanie błogosławionym po to, by to piwo zareklamować jest pomysłem wyjątkowo głupim.
Na marginesie.
Kilka lat temu pracownicy jednej z dużych sieciowych agencji reklamowych wpadli na pomysł, by w reklamie tabletek na ból głowy wykorzystać obraz Edwarda Muncha. Niezmierne było zdziwienie kreatywnych, kiedy okazało się, że Munch Museet nie wyraziło zgody na sfotografowanie dzieła w rozdzielczości umożliwiającej użycie obrazu w reklamie.
Źródła:
Julio Arrechea, "Leonardo",
wawel.krakow.pl, "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci gości na Zamku Królewskim na Wawelu.
muzeum-czartoryskich.krakow.pl
Leonardo da Vinci, Dama z gronostajem, ok. 1490 |
Jakiś czas temu pewien bardziej sprytny niż utalentowany grafik wymyślił sobie, że wygra międzynarodowy konkurs na reklamę piwa wykorzystując obraz Leonarda da Vinci. W ręku kobiety na portrecie zamiast zwierzęcia umieścił brązową butelkę z zieloną etykietą i dorzucił niegrzeszące oryginalnością copy "Beer for a real lady". Bardziej proste niż genialne, prawda? Gdy już szykował się do odbioru nagrody za "swoje" dzieło, skutecznie zaprotestowała Fundacja Książąt Czartoryskich, formalnie właściciel obrazu, która nie wyraziła zgody na jego reprodukcję.
Tym sposobem, póki co, dama nie będzie się pospolitowała w popularnych wyszynkach, a sprytnemu nie uda się skorzystać na użyczaniu jej wdzięków podchmielonym amatorom niskoprocentowych alkoholi. Osobom, które wątpią w czyste i rycerskie motywy działań Fundacji, pragnę zwrócić uwagę, że jest pewna różnica pomiędzy wydaniem zgody na ozdobienie ściany w największych galeriach sztuki, a zgodą na wykorzystanie np. na butelce z piwem.
Jest także jeszcze jeden powód, dla którego umieszczenie "Damy z gronostajem" w reklamie alkoholu jest pomysłem fatalnym, a może nawet powinno być ścigane i to z urzędu.
Leonardo da Vinci sportretował na wspomnianym obrazie wówczas dwudziestoletnią Cecylię Gallerani, córkę mediolańskiego szlachcica, poetkę i kochankę jednego z najbardziej wpływowych mężczyzn renesansowych Włoch, księcia i władcy Mediolanu Ludovica Sforzy.
Przyjmuje się, że zwierzę, które kobieta głaszcze ręką to gronostaj. Artysta miał w ten sposób nawiązać na nazwiska damy. Gronostaj po grecku to galee. Inni uważają, że da Vinci umieścił w objęciach dziewczyny gronostaja, by w ten sposób zasygnalizować jej związek ze Sforzą. Kilka miesięcy przed rozpoczęciem prac nad portretem Cecilii Ludovico został kawalerem "Orderu Gronostaja" przyznanego mu przez króla Neapolu, a samo zwierzę od tego czasy było jednym z jego emblematów.
Nie brakuje badaczy, którzy uważają, że panna Gallerami sportretowana została ze zwykłą łasicą. Trop tego ostatniego zwierzęcia wydaje się niezwykle ciekawy i legendogenny. Łasica bowiem jest uważana za symbol miłości stricte cielesnej, lubieżności oraz omen przepowiadający kłótnie i zagrożenie dla królewskich rodów (Ludovico w czasie, gdy romansował z Cecilią był narzeczonym, a potem mężem Beatrice d'Este). Często wyjaśniając symboliczne znaczenie zwierzęcia przywołuje się mit o narodzinach Heraklesa. Heros był owocem małżeńskiej zdrady Zeusa z Alkmeną. Rozgniewana i zazdrosna Hera zamierzała utrudnić jego przyjście na świat. Nie udało jej się dzięki służącej Alkmeny, Galanthis, która oszukała boginię mówiąc, że dziecko już się urodziło. Za karę bogini zamieniła Galanthis w łasicę.
Czy Cecylia Gallerani była w ciąży, kiedy portretował ją Leonardo da Vinci, a zwierzę zakrywające brzuch damy przypominające zarówno gronostaja jak i łasicę, jest sygnałem, że piękna kochanka spodziewa się dziecka Sforzy?
Leonardo da Vinci skończył malować obraz ok. 1490. 3 maja 1491 roku Cecilia urodziła syna, Cesara.
Musicie przyznać, że wkładanie butelki piwa w rękę kobiety będącej w stanie błogosławionym po to, by to piwo zareklamować jest pomysłem wyjątkowo głupim.
Na marginesie.
Kilka lat temu pracownicy jednej z dużych sieciowych agencji reklamowych wpadli na pomysł, by w reklamie tabletek na ból głowy wykorzystać obraz Edwarda Muncha. Niezmierne było zdziwienie kreatywnych, kiedy okazało się, że Munch Museet nie wyraziło zgody na sfotografowanie dzieła w rozdzielczości umożliwiającej użycie obrazu w reklamie.
Źródła:
Julio Arrechea, "Leonardo",
wawel.krakow.pl, "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci gości na Zamku Królewskim na Wawelu.
muzeum-czartoryskich.krakow.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz