Hieronimus Bosch, Ogród ziemskich rozkoszy, fragment |
Kilka dni temu Kuria Krakowska odwołała zgodę na koncerty w kościołach, które miały się odbyć w ramach festiwalu Unsound, po tym jak otrzymała informacje, że mogą one mieć charakter satanistyczny. Decyzja ta w sposób powściągliwy komentowana była przez muzyczne media za granicą. Dziennikarze w Polsce, wraz ze wspierającą ich gromadką czytelników, skorzystali natomiast ochoczo z pretekstu, by udowodnić swoją nowoczesność, postępowość i obycie kulturalne przez nazwanie katolików "ciemnogrodem", i "średniowieczem" oraz zarzucić im zacofanie, obsesje, paranoje i inne choroby a nawet zalecić wizytę w Muzeum Medycyny, gdzie obejrzeć będą sobie mogli najdłuższy zachowany kołtun (zalecenie "Tygodnika Powszechnego"). Wszystko zgodnie z ciągle pielęgnowaną w naszym kraju tradycją marksistowsko-leninowsko-stalinowską i jako żywo w duchu kultowego pisma radzieckiego "Bezbożnik" (zobacz tutaj>>). Wśród licznych emocjonalnych i niewiele wnoszących komentarzy, na stronach tygodnika "Polityka" znalazłam taki, który pozwoliłam sobie skopiować ze względu na jego wartość merytoryczną. Swoją drogą znamienne, że człowiek z taką wiedzą i polemicznymi umiejętnościami ukrywa się pod pseudonimem. Styl wypowiedzi i zakres wiadomości jest jednak jak linie papilarne ;)
NieNietzsche
13 października o godz. 2:34
Na wstępie aby uniknąć bredni o ”moherach”, ”katotalibanie” itp. rytualnych połajanek zaznaczę iż nie jestem katolikiem ani w ogóle chrześcijaninem lecz agnostykiem, nie jestem więc stroną w tym sporze stąd mogę spojrzeć nań chłodnym okiem i przyznaję w nim rację akurat katolickiej kurii. Z całym szacunkiem ale zanim zacznie pan panie Bartłomieju pouczać katolików co i kogo mogą gościć w swych świątyniach lub nie i egzaminować ich z ”tolerancjonizmu” wpierw może sam zastanowi się nad bzdurami, które wypisuje np. ewidentnie przegiął Pan z tą ”mistyką chrześcijańską” w wypadku Tibeta – akurat nie są to raczej dziełka siostry Faustyny a jakieś gnostyckie apokryfy czy wręcz taoistyczna ezoteryka [ tu pojawia się fundamentalne zagadnienie prawdziwej przepaści między religiami Bliskiego i Dalekiego Wschodu ale nie czas i miejsce na roztrząsanie go tutaj ], przeżył on również okres fascynacji Crowleyem i nawet jeśli dziś dystansuje się nieco odeń nadal jak podkreśla jest to jedno z ważnych źródeł inspiracji w jego twórczości a doprawdy nie pojmuję jak dorosły człowiek może traktować serio taką nędzę intelektualną i estetyczną jak ten cały ”thelemizm”, reasumując z Tibeta taki ”chrześcijanin” jak Breivik – ”kulturowy”. Proszę nie oburzać się na zestawienie ze zbrodniarzem, masońskie inspiracje tegoż ostatniego wyrastały z podobnie mętnych, okultystycznych źródeł, nie powołuję się tutaj na jakieś dziwne strony typu ”stopsyjonizmowi”, przynależność terrorysty do wolnomularstwa została potwierdzona przez samych masonów, jakże by zresztą mogło być inaczej skoro sam niemal obnosił się z nią fotografując siebie nie tylko w rynsztunku bojowym w którym miał dokonać zamachu ale i rytualnym fartuszku, bez uwzględnienia tego faktu nie pojmiemy choćby jego bełkotu o ”templariuszach” i innych dziwnych konceptów zawartych w jego ”manifeście”, to rzecz jasna nie dowodzi iż fascynacja gnozą, magią itp. hermetycznymi kultami musi zaraz popychać do zbrodni ale jak widać może stąd nie lekceważyłbym tak prawdziwego problemu jaki się tu wyłania zbywając go lekceważącym machnięciem ręki.
Nie przypisując im nadmiernej roli nie możemy też jednak zapominać o mrocznych, okultystycznych nurtach w nazizmie [ matecznik hitleryzmu jakim było ”stowarzyszenie Thule”, ”arjozof” i bez wielkiej przesady można rzec ”duchowy ojciec” Hitlera Lanz von Liebenfels, ”czarny zakon” SS etc. ] ale i o czym mniej osób wie, także w wydawałoby się tak materialistycznym do szczętu komunizmie [ wystarczy wspomnieć, że Lenin musiał przed rewolucją stoczyć prawdziwą bitwę o przywództwo w partii bolszewickiej z frakcją ”bogotwórców”, Bogdanowem i Łunaczarskim, pod jej wpływem był również Gorki, pojawia się tu też nazwisko wysoko postawionego czekistowskiego ludobójcy, jednego z twórców Gułagu Gleba Bokija i podlegającego mu naukowca Aleksandra Barczenki, wreszcie wymienić należy słynnego w swoim czasie ”maga”, ezoteryka Nikołaja Roericha, który pod pozorem wyprawy do Tybetu, wysłanej na ponad 10 lat przed słynną nazistowską, wykonywał tajną misję dla sowieckiego wywiadu – więcej na ten i podobne tematy w znakomitej pracy rosyjskiego historyka Andrieja Znamienskiego pt. ”Red Shambhala”, która oczywiście nie doczekała się do dziś polskiego przekładu ]. Wracając do zagadnień stricte muzycznych – dziwię się nonszalancji z jaką podchodzi Pan do całego wydarzenia, jako znawca niechby i pop- kultury, a może właśnie tym bardziej, i krytyk muzyczny lepiej ode mnie powinien Pan zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństw towarzyszących twórczości w tej dziedzinie, przecież odpowiednio dobranymi dźwiękami można wywoływać i sterować emocjami tak jednostek jak mas a nawet zrobić im krzywdę, określone częstotliwości i natężenie hałasu może rozwalać łby dosłownie i w przenośni – nie jest to bynajmniej wytwór paranoicznego umysłu, przypominam choćby o torturowaniu w ten sposób więźniów Guantanamo i podobnych placówek, brak mi tu podkreślenia odpowiedzialności ciążącej na artyście, który bierze się za uprawianie muzyki czy w ogóle jakąkolwiek działalność kulturalną [ nie musi to oznaczać zaraz konotacji religijnych ]. A właśnie, skoro już wypomina Pan katolikom skandale obyczajowe gwoli uczciwości wspomniałby może wpierw, iż jedna z niedoszłych ”gwiazd” obecnego Unsoundu wylądowała właśnie w więzieniu za pedofilię :
http://www.timesherald.com/general-news/20151009/philadelphia-man-charged-with-attempting-sex-act-with-boy-in-upper-providence
http://pitchfork.com/news/61572-synthesizer-pioneer-charles-cohen-arrested-on-child-sex-charges/
– mam nadzieję, że nie będzie Pan ani też żaden z komentatorów brał w obronę tego entuzjasty ”międzypokoleniowej intymności”, trudno też stawiać na równi taki ”hardkor” z przypadkiem nieszczęsnego księdza, byłego rzecznika prasowego ”dni młodzieży” tym bardziej, że ten nie ukrywa bynajmniej, że skrewił i nie odstawia żenadnej latynoskiej telenoweli jak oszust Charamsa : owszem, za takowego go uważam, powinien oddać niemałą zapewne forsę, którą pobierał na znaczących stanowiskach w hierarchii KK przez czas, gdy zwodził członków wspólnoty i instytucji do której należał, w każdym razie gdybym był katolikiem tego właśnie bym się odeń domagał, jak mówię jestem poza kościołem więc nie mam pojęcia jak to u nich wygląda ale na ich miejscu wymagałbym umowy z każdym pracownikiem tej jakby nie było instytucji za której złamanie groziłyby odpowiednie sankcje, i bardzo proszę nie ośmieszać się ”stosami inkwizycji”, wystarczyłaby zwykła odpowiedzialność finansowa a w przypadku cięższych przewinień takich jak p. Cohena karna, na szczęście nikt nie ma obowiązku być kapłanem KK ani żadnej innej religii czy loży, przynajmniej tak jest póki co pod naszą szerokością geograficzną, stąd powinien zdawać sobie sprawę z zobowiązań jakie dobrowolnie – podkreślam to ! – przyjmuje wstępując do takiej lub innej organizacji co zakłada też pełną odpowiedzialność, nie powinno przed ponoszeniem konsekwencji swych wyborów chronić wyznanie, status majątkowy, orientacja polityczna czy seksualna [ rzecz jasna zdaję sobie sprawę, że tak wygląda teoria a z praktyką bywa różnie oględnie mówiąc niemniej co do zasady powinniśmy się tego trzymać jeśli nie chcemy usankcjonować barbarzyńskiego systemu kastowego bez względu na to kto miałby znajdować się na jego szczycie np. homofobi czy homofile ].
Generalnie zdumiewa mnie, że ludzie w swym mniemaniu przynajmniej racjonalni, o poglądach liberalnych zwykle lub lewicowych biorą w obronę jakichś hołdujących zabobonom pajaców, to ja już wolę scholastyków, można wprawdzie zżymać się na ich racjonalność ale oni nie wyrzekają się rozumu na rzecz guseł, mętnych pojęć, bełkotu mówiąc wprost mającego na celu stworzenie wrażenia ”niesamowitości” u otumanionych pijarowską sztuczką frajerów, czegoś ”głębokiego” i ”tajemniczego” a za którym nie ukrywa się nic, dosłownie nic, nie są wyznawcami ”złego oka”, piramidek, magicznych kamieni czy ziółek, sprzedawania ”złej energii”, żywienia się Słońcem, horoskopów, ciał astralnych itp. bredni. Nie pojmuję jak dorośli wydawałoby się a co gorsza bywa, że i faktycznie utalentowani ludzie mogą serio traktować takie piramidalne [ nomen omen ] bzdury i dać się dymać ordynarnie mówiąc na kasę a bywa, że i dosłownie jakimś cwanym hochsztaplerom pokroju wspomnianego na wstępie Crowleya, psychopatycznym kapłanom dętych ”starożytnych misteriów” i ”rytów egipskich”, nazi-bolszewickim ”rodzimowiercom” oddającym hołd bałwanom zlepionym z gliny i g…, poronionym fascynatom śmierci, destrukcji i wszelkiej obrzydliwości, całego tego egzystencjalnego łajna na którego negacji polega każda godna tego miana cywilizacja, jednym słowem kult opisanego wyżej syfu grozi nam stoczeniem się w barbarzyńską ”bebechowatość”, można oczywiście olać sprawę ale niestety u niektórych jego wyznawców opisana wyżej patologia zamienia się w agresywną manię, bywa, że i zbrodniczą nawet i to nie tylko w wymiarze indywidualnym ale i politycznym na co wskazywałem parę akapitów temu stąd ten satanistyczny czy okultystyczny [ z mojej perspektywy jeden pies ] gnój budzi we mnie obrzydzenie i to bynajmniej z pobudek religijnych. Widzę niestety, że wielu ”samooświeconym” jednak tak padło na mózg, że wolą nawet wyrzec się rozumu byle tylko dokopać znienawidzonym ”kołtunom” i ich kosztem utwierdzić się w swym całkiem na wyrost mniemaniu o sobie, zachowujecie się panie i panowie jak te przysłowiowe głupie dzieci odmrażające sobie na złość mamie uszy, słabe to, bardzo słabe… Żenada."
Źródła:
Blog Polifonia
Blog Krzysztofa Osiejuka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz