piątek, 23 października 2015

Jak Mickiewicz "Do matki Polki" napisał

Spośród wszystkich tekstów literackich, jakie zdarzyło mi się przeczytać, najszczerzej i z całego serca nie cierpię wiersza "Do matki Polki" Adama Mickiewicza. Uważam, że nie ma w literaturze polskiej tekstu, który narobiłby większej szkody. Poecie z Zaosia koło Nowogródka zawdzięczamy ugruntowanie w narodzie przekonania, że polskie matki mają zwyczaj zamartwiania się, zbolałą twarz i wypisane na niej nadciągające nieszczęście. Chodzące cierpiętnice wychowują swych synów po to, by wróg powiesił ich na szubienicy, ściął im głowy, gdy tylko osiągną wiek męski, albo w najlepszym razie zakuł w kajdany. Mocno podlane patosem, poetyckie draństwo z zapałem wykorzystywane jest przez wszelkich popaprańców z szyderą wypowiadających się o polskich kobietach tylko dlatego, że mają czelność odwoływać się do wartości konserwatywnych, są świetnie zorganizowane i gotowe poświęcać czas i uwagę swoim najbliższym. "Matką-Polką" potrafią terroryzować także powołujący się na narodowe tradycje demagodzy-manipulanci żądni krwi i mięsa armatniego.

Adam Mickiewicz napisał "Do matki Polki"  w połowie lipca 1830 roku. Bawił wówczas we Włoszech, a mówiąc dokładnie zwiedzał sobie co bardziej urokliwe włoskie miasta i miasteczka. Wiersz powstał gdzieś po drodze z Florencji do Genui. Zachowana korespondencja poety i relacja nieodłącznego towarzysza Edwarda Odyńca pozwalają sądzić, że procesowi twórczemu towarzyszyło silne wzburzenie. Gotowa jestem założyć się o tomik poezji wieszcza, że jeśli nie wiecie, to nigdy nie zgadniecie, co tak poruszyło Mickiewicza.


Otóż w paryskiej prasie ukazały się inspirowane przez przyjaciół poety artykuły na jego temat. Ich celem było przygotowanie publiczności do odbioru utworów, które lada moment miały zostać wydane we Francji. Mickiewicz otrzymał gazety z kilkutygodniowym opóźnieniem, a to co przeczytał, przeraziło go nie na żarty. Wyobraźcie sobie, że w ostatnim kwietniowym numerze tygodnika "Globe" anonimowy autor  informował swych czytelników o patriotycznej młodzieńczej działalności Adama Mickiewicza. Widział w nim jednego z twórców szkoły narodowej i członka Stowarzyszenia Patriotycznego. Po takim wprowadzeniu autor artykułu dodawał, że Mickiewicz przebywając "za karę" w Petersburgu i Moskwie napisał także popularną w krajach Północy powieść poetycką "Konrad Wallenrod" gloryfikującą zdradę, jako jedyną broń dostępną ludziom zniewolonym. Sytuację Mickiewicza pogarszał jeszcze bardziej tekst Alphonse'a d'Herbelota opublikowany w majowym "Revue encydopediue". Profesor, będący znawcą historii Polski, doskonale orientował się także w bieżącej polityce. W błyskotliwym eseju zdradzającym gruntowną znajomość tematu czarno na białym udowodnił, że na kartach "Konrada Wallenroda" w historycznej masce, Mickiewicz przedstawił narodowy dramat i porozbiorową rzeczywistość. D'Herbelot zachęcał Francuzów do przeczytania tego wyjątkowego dzieła.

Nasz poeta poczuł się zagrożony obiema publikacjami. Najbardziej uraziły go oskarżenia o aktywny patriotyzm. Niezwłocznie napisał list do Leonarda Chodźki, którego podejrzewał o nazbyt gorliwe udzielanie informacji na swój temat francuskiej prasie. Zbeształ go niemiłosiernie: "Przypomnij, że oprócz mnie, wszyscy przyjaciele są na wygnaniu, i że wystawia ich jako ludzi niebezpiecznych jest-to im na zawsze drogę do powrotu zamyka. Nie rozumiem, kto tych o mnie podyktował szczegółów, ale mię w przykrem postawił położeniu, kiedy wszystkich moich przyjaciół i protektorów Rosyan ogłosił za malkontentów przeciwko rządowi, co jest fałszem i odstraszy od protegowania innych moich kolegów..." - pisał wściekły do przyjaciela.

Troska o "przyjaciół i protektorów Rosjan" była uzasadniona. Mickiewicz bowiem korzystał we Włoszech z rosyjskiego wsparcia chętnie i bez ceregieli. Rozbijał się powozami księżnej Zinaidy Wołkońskiej, flirtował z Anastazją Klustin (Chlustin), rosyjską arystokratką, sawantką, anglofilką, kolegował się z jej bratem Siemionem i nader często gościł w salonie księcia Grigorija Gagarina, ambasadora Rosji w Rzymie, a przy okazji prosił go o drobne przysługi. Bawił się dobrze i nie sądzę, by Rosjanie mieli powody, by podejrzewać Adama o jakiekolwiek wrogie zamiary wobec cara i imperium. Artykuły kreujące Mickiewicza na jakiegoś spiskującego bohatera i na dodatek polskiego patriotę z pewnością mogły mu utrudnić relacje towarzyskie i prestiżu nie przynosiły.

Sam Adam Mickiewicz zdawał się oceniać niegdysiejszą działalność w Towarzystwie Filomatów dosyć krytycznie, skoro we wspomnianym liście napisał także: "Na miłość kraju i na przyjaźń dla niewinnie prześladowanych wygnańców, zaklinam, abyś nadal pilnował i ostrzegał zapaloną młodzież nasze, która oby mogła poprawić się z dawnej wady: wiele krzyczeć, mało robić."

Skończywszy list Adam Mickiewicz poczuł natchnienie i swą frustrację uzewnętrznił w rytmach i rymach starannie dobierając je w wierszu "Do matki Polki".  Ten liryk jest przepełniony ironią, sarkazmem i mówiąc szczerze nie mam pojęcia, jak można interpretować go jako utwór afirmujący patriotyzm. Poeta zakrzykuje i wykpiwa postawy patriotyczne w każdym wersie swego wiersza, a czyni to w sposób brutalny i obraźliwy wobec tych, którzy gotowi są życie poświęcić dla ojczyzny. Do motywów religijnych odwołuje się zaś nie po to, by budować koncepcje mesjanistyczne, jak sądzą prostoduszni i naiwni czytelnicy, ale w celu unieważnienia takich poglądów i wyśmiania ich. Podmiot liryczny wyraźnie przeciwstawia Zbawiciela i krzyż powstańcowi na szubienicy, a poranek Zmatwychwstania nocy, kiedy to spiskują Polacy. W zapale rzuca też uwagę o męczeństwie ... bez zmartwychpowstania. Gdzie tu zatem jest mesjanizm?

Władysław Mickiewicz, syn Adama, w "Melanges Posthumanes" napisał, że inspiracją do napisania siódmej zwrotki tekstu był obraz Rafaela Santi, który poeta miał widzieć w jednej z włoskich galerii.

"Nasz Odkupiciel, dzieckiem w Nazarecie,
Piastował krzyżyk, na którym świat zbawił".

Wspomniane przez Władysława dzieło miało przedstawiać Madonnę z Dzieciątkiem i Janem Chrzcicielem.  Mówiąc szczerze ten post powstał właściwie z powodu tej wzmianki. Pomyślałam, że dobrze byłoby pokazać obraz, który wywarł wrażenie na genialnym poecie. Zgodnie z opisem, Madonna miała na nim patrzeć na krzyż rozdzielający dwie dziecinne główki i przytulać Jezusa, wokół głowy którego widniała aureola.
W trakcie poszukiwań dzieła trafiłam na kilkanaście prac Rafaela przedstawiających Jezusa, Marię i Jana Chrzciciela. Najbardziej bliski opisowi wydaje mi się obraz niżej, obecnie w kolekcji Alte Pinakothek w Monachium. Czy to właśnie do tego dzieła nawiązał Adam Mickiewicz?


Rafael Santi, Madonna z Dzieciątkiem
i św. Janem Chrzcicielem, 1514


Źródła: 
Władysław Mickiewicz, Melanges Posthumes, t. II,
Edward Antoni Odyniec, Listy z podróży, tom II
Adam Mickiewicz, Korespondencje, tom I
Piotr Bańskowski, Na marginesie mickiewiczowskiej bibliografii
Piotr Chmielowski, Adam Mickiewicz. Zarys biograficzno-literacki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz