piątek, 13 kwietnia 2012

Zwyczajnie głupi czy już wariat...

Czuł i myślał, pragnął i cierpiał — za miliony. Tylko — nic nigdy nie zrobił użytecznego. Zdawało mu się, że ciągłe frasowanie się całym krajem ma bez miary wyższą wartość od utarcia nosa zasmolonemu dziecku. (B. Prus "Lalka")

Wielokrotnie miałam ochotę napisać kilka słów "od serca" na temat Wielkiej Improwizacji w mickiewiczowskich "Dziadach". Ile razy czytam ten fragment dramatu, tyle razy czuję się zażenowana wyznaniami Konrada i nachalną autopromocją autora.  
Żądanie „Daj mi rząd dusz” - niepokoi mnie nieco. Gdy pada słynna sentencja: „Nazywam się Milijon, bo za milijony kocham i cierpię katuszę.”, uśmiech politowania ciśnie mi się na usta sam. Trzeba mieć tupet, by tak bez zażenowania, nie dokonując w życiu niczego wartościowego żądać od Boga władzy. Kolejne wyznanie: „Czuję cierpienia całego narodu, jak matka w łonie bóle swego płodu”, po prostu mnie paraliżuje, a w głowie rodzi się pytanie "zwyczajnie głupi czy już wariat". I gdyby nie to, że obowiązkiem każdego Polaka jest "Dziady" znać, zamknęłabym książkę natychmiast, bo w bohaterach aż tak niestabilnych emocjonalnie nie gustuję. 

 
Honore Daumier, Dandys


Słowotok Konrada jest porażający (zestawienie chorej treści z nadzwyczajną sprawnością wyrażania myśli), a polonistę powinien przecież wprawiać w zachwyt (i ponoć są tacy, których zachwyca)! "Lalka" Prusa po lekturze "Dziadów" jest jak balsam dla skołatanej duszy czytelnika. Liczą się czyny, a nie dywagacje ambitnego wierszopisa.
 

1 komentarz: