środa, 8 maja 2013

Z pewną nadzieją, ale bez ekscytacji - w oczekiwaniu na intymne dzienniki Gombrowicza

Po Gombrowicza sięgnęłam w liceum zmęczona dywagacjami romantycznych bohaterów. Cóż to było za odkrycie. Prawdziwy bunt przeciw konwencji, szczerość i odwaga, niebywała odwaga w dekonstruowaniu narodowych mitów i obnażaniu namiętności i ten język inny, taki nowoczesny. Pochłaniałam pozycję za pozycją, opowiadanie za opowiadaniem, dramat jeden za drugim i oczywiście "Dzienniki". Wielokroć wracałam do przeczytanych już tekstów, na pamięć uczyłam się fragmentów. Z "Pornografią" pod pachą czułam się wyróżniona, wybrana, wtajemniczona wreszcie. Dobre samopoczucie psuła mi nieco babcia, która równolegle ze mną czytywała teksty. Te fragmenty, które mnie fascynowały najbardziej i budziły niczym nieskrywany entuzjazm dla geniuszu pisarza, u babci, jak zauważyłam, wywoływały pobłażliwy uśmiech. Babcia opowiadała mi także, jak to przed wojną Gombrowicz przyjeżdżając w odwiedziny do brata, uganiał się za miejscowymi parobkami, wprawiając w osłupienie, ale i rozbawienie okolicznych ziemian i lud.  Nie każdy, jak wówczas myślałam, stworzony jest do tego, by rozumieć i podziwiać twórcę. Z perspektywy czasu sądzę, że mocno egzaltowana licealistka z prowincji jest wprost wymarzoną czytelniczką Gombrowicza z tą swoją młodzieńczością, niedojrzałością i ufnością w światową mądrość pisarza.

Walizka, z którą W. Gombrowicz udał się w 1939 r. do Argentyny,
źródło: wikipedia.org



Gombrowicza zdradziłam tuż przed maturą dla perwersyjno - zmysłowej prozy Schulza. Niezmiernie długie, nasycone znaczeniami zdania opowiadań, zapowiadały nieograniczoną  literacko-intelektualną rozkosz narastającą z każdym kolejnym fragmentem. Opowiadania Schulza pochłonęły mnie całkowicie na długie miesiące i do dziś lubię do nich wracać.

Wracając wszakże do Gombrowicza, jestem pewna na 99,9%, że gdyby jego intymne pamiętniki  miały znaczną wartość literacką, pisarz nie wahałby się ani chwili i opublikowałby je. Nie był nieśmiałym, zagubionym twórcą, a skandali nie unikał. Sądzę, że teksty mogą zawierać pewne szczegóły pikantnych przygód pisarza. Przemawia za tym ekscytacja wielbicieli różu od kilku tygodni podgrzewających atmosferę przed premierą. Pisząc szczerze, dosyć mam erotycznych wynurzeń wszelakich współczesnych twórców, którzy molestują mnie informacjami na temat swoich ulubionych zboczeń. Fuj! Po "Kronosa" Gombrowicza nie sięgnę, dopóki nie przeczytam jakiegoś fragmentu publikacji, który wnosiłby do literatury coś nowego.

Aktualizacja 25.05.2013
Czytam kolejne recenzje "Kronosa" i jest gorzej niż przypuszczałam. Zapiski Gombrowicza nie miały prawa ukazać się, bo do "poczytywania" ponoć zwyczajnie się nie dają. Żal mi naiwnych, którzy kupili książkę w tzw. przedsprzedaży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz