Od przeszło 60 lat, kiedy odnaleziono powyższy obraz, badacze zastanawiają się, kim była w zamyśle artysty sportretowana kobieta i co właściwie robi. Uczeni w malarstwie właściwie nie mieli wątpliwości, że dzieło zostało namalowane przez Georgesa de la Toura, bo nikt tak jak on nie uwieczniał wyciągniętego płomienia świecy z charakterystycznym pióropuszem dymu i jej rozproszonego światła, wydobywającego niezwykle monumentalnie sylwetkę kobiety z mroku.
Zdaniem tych badaczy, którzy w sztuce poszukują przede wszystkim piękna i odniesień do spraw wielkich i metafizyki, młoda kobieta na obrazie modli się. Trzyma w ręku różaniec i w skupieniu odmawia kolejne jego części pochylona nad źródłem światła. Niektórzy gotowi są dowodzić, że między jej palcami dostrzec można zarys pasyjki.
Georges de la Tour, detal obrazu |
Przywiązani do spraw doczesnych, praktyczni tropiciele kuriozów w sztuce, sięgają do czeluści swej erudycji i dowodzą, że artysta uwiecznił kobietę, kiedy wykonuje czynność bardzo przyziemną, mianowicie iska pchłę. Na poparcie tej tezy przywołują liczne siedemnastowieczne dzieła artystów holenderskich i włoskich, gdzie motyw kobiety polującej na pchły podnoszony był nader często w kontekście bez wątpliwości mało przyzwoitym, a u tych artystów, u których zapał górę brał nad talentem, w kontekście erotycznym (jakkolwiek pchły wydają się współczesnemu człowiekowi obrzydliwe i odpychające, trudno zaprzeczyć prześledziwszy europejską literaturę i sztukę od zarania po wiek XIX, że nasi przodkowie dostrzegając uciążliwości związane z owadem, przy okazji zauważali także pewne zmysłowe uroki życia).
Gerrit van Honthorst, Polowanie na pchłę, 1628, przykład typowego holenderskiego ujęcia tematu |
Dzieło Georgesa de la Toura jest jedynym znanym aktem namalowanym przez malarza, co ma potwierdzać przypuszczenia, że przedstawia kobietę z pchłą. A jak się dobrze przyjrzeć, to ponoć na jej brzuchu dostrzec można ślady ukąszeń.
Wielbiciele twórczości francuskiego malarza są przekonani, że dwuznaczność płótna została zamierzona. Tylko zestawienie dwóch pozornie wykluczających się interpretacji doprowadzi do odkrycia pełnego przesłania dzieła. Pamiętajmy, że de la Tour jest twórcą barokowym, a w baroku, jak wiemy, lubowano się w paradoksach, antytezach i innych artystycznych środkach, które najpierw miały wywołać szok, a potem zachwyt. Dzięki wznoszącemu się silnie ku górze płomieniowi świecy odbiorca może dostrzec, bardziej oczyma duszy niż tymi służącymi za zmysł wzroku, jak kobieta odmawiając każdą kolejną "Zdrowaśkę" równocześnie oczyszcza się z grzechu, który symbolicznie na obrazie został pokazany jako domniemana pchła. Nagość kobiety byłaby przy tej interpretacji odwołaniem się do tego, co pozostaje w niej niewinne i podkreśleniem szczerości intencji. Modelka nic nie ukrywa. W obrazie de la Toura nie ma erotyki.
Jacob van Campen, Kobieta podczas toalety, początek XVII w. Motyw iskania pcheł i różaniec - potwierdzenie, że de la Tour wykorzystał znane rozwiązania. |
Niektórzy badacze uważają, że omawiana praca jest kolejnym znanym wizerunkiem pokutującej Marii Magdaleny namalowanym przez artystę. Najbardziej śmiałym i najbardziej metafizycznym zarazem. Z każdym kolejnym święta coraz bardziej odchodziłaby w myślach od spraw ziemskich, by sięgnąć niebiańskich.
Georges de la Tour, Pokutująca Maria Magdalena, 1640 |
Georges de la Tour, Pokutująca Maria Magdalena, 1640 |
Na pewno zwróciliście uwagę na powiększony brzuch modelki. Modląca się, oczyszczająca się z grzechu niewiasta jest przy nadziei, w stanie błogosławionym. Przy czym ciążę tę należałoby potraktować metaforycznie. Żadna to nowość, święte brzemienne tylko w przenośni popularne były w sztuce późnego gotyku, o czym pisałam tutaj >>.
Oczywiście wspomniane wyżej trzy pomysły w żaden sposób nie wyczerpują interpretacyjnych możliwości dotyczących tego dzieła. Georges de la Tour wielkim malarzem był, a potwierdzeniem tej opinii jest każda, nawet nienamalowana przezeń siedemnastowieczna pchła.
Źródła:
Jacques Thuillier, Georges de La Tour,
Georges de La Tour and His World, pod red. Philipa Conisbee'a
Susan Haskins, Mary Magdalen: Myth and Metaphor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz