Przed chwilą obejrzałam filmową relację z wiecu poparcia dla jednego z ministrów i łzy cisnęły mi się do oczu równocześnie z trzech powodów: ze wzruszenia, z zażenowania i ze śmiechu. Otóż, wyobraźcie sobie, że pewien mówca, zwracając się do swego szefa, zamiast swojsko brzmiącego, barejowskiego łubudubu, łubudubu, niech żyje nam itd., co byłoby obecnie bardzo na miejscu i nie wywoływało w obserwatorach większych emocji, postanowił sięgnąć po tekst z tzw. wyższej literackiej półki, znacznie bardziej osobisty, intymny wręcz i trawestując najwybitniejszego polskiego przedstawiciela młodopolskiej poezji erotycznej, rzekł zachowując pełną powagę:
"Panie profesorze,
mów do nas jeszcze, mów do nas jeszcze!
Za taką mową tęskniliśmy lata.
Każde twoje słowo budzi w nas dreszcze.
Mów do nas jeszcze, mów do nas jeszcze...."
Całość tutaj >>
Niezmiennie wzrusza mnie takie nieporadne, naiwne odwoływanie się do popularnych tekstów poetyckich i próby publicznego, nieskrępowanego zasadami przyzwoitości, wykorzystania ich bez względu na kontekst sytuacyjny, a nawet wbrew kontekstowi. Od tej chwili słowa utworu Tetmajera brzmią stokroć bardziej przejmująco, perwersyjnie i dekadencko, a na dodatek zabawnie.
Przy okazji pomyślałam sobie, że ku przestrodze wielbicielom erotyków młodopolskiego poety, przypomnę za Adamem Grzymałą-Siedleckim pewną anegdotę.
Otóż jak powszechnie wiadomo, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, mimo kobiecego uwielbienia towarzyszącego mu od czasu wydania drugiego tomu poezji, przeszedł przez życie w stanie bezżennym, nie do końca ze swej winy. Zdarzyło mu się kiedyś poznać i polubić z wzajemnością niepospolicie piękną i zachęcająco zamożną pannę. Rodzice dziewczęcia przychylnie patrzyli na miłosne zabiegi konkurenta do ręki córki i kiedy wydawało się, że nic nie stanie na drodze do szczęścia młodym, pewnego wieczora Kazimierz napisał na kartce krótki dystych na życzenie panny. O jeden wiersz za daleko.
"Dobranoc, cudzie kochany,
obróć się, czym chcesz do ściany."
Przeczytawszy tę impertynencję, rodzice panny przestali przyjmować kawalera w domu.
-------------------------------------------------------------
O skandalu wywołanym przez pewnego komendanta policji, który zdecydował się zadeklamować inny utwór Tetmajera z okazji Dnia Kobiet, pisałam tu >>
"Panie profesorze,
mów do nas jeszcze, mów do nas jeszcze!
Za taką mową tęskniliśmy lata.
Każde twoje słowo budzi w nas dreszcze.
Mów do nas jeszcze, mów do nas jeszcze...."
Całość tutaj >>
Niezmiennie wzrusza mnie takie nieporadne, naiwne odwoływanie się do popularnych tekstów poetyckich i próby publicznego, nieskrępowanego zasadami przyzwoitości, wykorzystania ich bez względu na kontekst sytuacyjny, a nawet wbrew kontekstowi. Od tej chwili słowa utworu Tetmajera brzmią stokroć bardziej przejmująco, perwersyjnie i dekadencko, a na dodatek zabawnie.
Józef Mehoffer, Cynie, 1911 |
Przy okazji pomyślałam sobie, że ku przestrodze wielbicielom erotyków młodopolskiego poety, przypomnę za Adamem Grzymałą-Siedleckim pewną anegdotę.
Otóż jak powszechnie wiadomo, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, mimo kobiecego uwielbienia towarzyszącego mu od czasu wydania drugiego tomu poezji, przeszedł przez życie w stanie bezżennym, nie do końca ze swej winy. Zdarzyło mu się kiedyś poznać i polubić z wzajemnością niepospolicie piękną i zachęcająco zamożną pannę. Rodzice dziewczęcia przychylnie patrzyli na miłosne zabiegi konkurenta do ręki córki i kiedy wydawało się, że nic nie stanie na drodze do szczęścia młodym, pewnego wieczora Kazimierz napisał na kartce krótki dystych na życzenie panny. O jeden wiersz za daleko.
"Dobranoc, cudzie kochany,
obróć się, czym chcesz do ściany."
Przeczytawszy tę impertynencję, rodzice panny przestali przyjmować kawalera w domu.
-------------------------------------------------------------
O skandalu wywołanym przez pewnego komendanta policji, który zdecydował się zadeklamować inny utwór Tetmajera z okazji Dnia Kobiet, pisałam tu >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz