piątek, 5 października 2018

Poprawiona "Wieczerza w Emaus" Pontorma

Piazza della Signoria, przed Galerią Uffizi

Galeria Uffizi urzekła mnie od wejścia. Otóż w przedsionku, między bramką a toaletą, uwagę przykuwał portret nobliwego, mimo młodego wieku, mężczyzny pędzla Velazqueza. Nadmienię, że prace hiszpańskiego artysty należą do jednych z największych rozczarowań mojego życia (takie zgrubne pociągnięcia pędzlem, mistrzowi po prostu nie przystoją). Ekspozycję obrazu w takim miejscu uznałam za dowód wysublimowanego dowcipu i zadziornego gustu decydentów galerii i od razu polubiłam to miejsce.
Zwiedzałam w tłumie, co i rusz przekonując się, że arcydzieła  malarstwa "na żywo" i w sąsiedztwie innych wspaniałości wyglądają:
- dokładnie tak samo jak na reprodukcjach,
- znacznie mniej spektakularnie, a nawet wcale nieinteresująco (zwłaszcza Leonardo, mimo desperackiego wysiłku kuratorów ekspozycji),
- znakomicie i ponad wszelkie oczekiwania, szczególnie i zachwycająco (absolutnie "Wiosna" Botticelliego),
- dziwnie i jakoś nieodpowiednio.

Jedna z sal Botticelliego w Uffizi

W tej ostatniej kategorii znalazła się "Wieczerza w Emaus" Pontorma. Na pierwszy rzut, nomen omen, oka obraz wydał mi się kuriozalny. Dzieła Pontorma były odbierane jak dziwaczne i  w pewien sposób przesadzone już przez  Giorgia Vasariego, ze zgoła jednak innych powodów niż moje powody.

Jacopo Carucci, Wieczerza w Emaus, 1525

Artysta namalował biblijną scenę. Św. Łukasz opisuje w swojej "Ewangelii", jak po drodze z Jerozolimy do Emaus dwaj uczniowie Jezusa, spotkali swego Nauczyciela, nie rozpoznając Go wszakże. Idąc, opowiedzieli Mu o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa i dziwili się, że nic o tych wypadkach nie słyszał. On zaś wysłuchawszy tej opowieści, przypomniał im, że dawni prorocy zapowiadali dokładnie takie wydarzenia. Apostołowie nalegali, by Nieznajomy zjadł z nimi kolację. Weszli więc do gospody. Podróżny zasiadł do stołu, wziął chleb, pobłogosławił go, połamał i podał im, i wtedy został rozpoznany. Pontormo zobrazował moment błogosławieństwa, odbiegając jednak od ewangelicznego opisu.

Jacopo Cerucci malował swoje dzieło w klasztorze Certosa del Galluzzo, gdzie schronił się uciekając przed zarazą, która dotknęła Florencję. W scenie przedstawiającej wieczerzę w Emaus postać Jezusa odzianego w niebiesko-złote szaty, siedzącego pośrodku stołu, twarzą do uczniów i widza, i błogosławiącego chleb, stanowi oś świata przedstawionego. Symetrycznie po Jego obu stronach Pontormo uwiecznił mnichów z Galuzzo, którzy tym samym stają się naocznymi świadkami biblijnego wydarzenia, a zarazem wprowadzają do obrazu elementy porenesansowej codzienności. Zakonnik po lewej stronie obrazu to, wg relacji Giorgia Vasariego, Leonardo Bonafé, przeor Galluzzo
Vasariemu nie podobało się takie ujęcie tematu. Współczesność w osobach mnichów, w nieco sfatygowanych poszarzałych habitach, naruszała transcedentną wymowę dzieła i wprowadzała doń zbędne elementy rzeczywistości mające miejsce tylko tam i wówczas w Certosa del Galuzzo.  

Naprzeciw Jezusa, tyłem w lekkim skręcie do widza, umiejscowił artysta jego uczniów. Wbrew biblijnemu opisowi jeden z nich, zapatrzony w twarz i gesty Boga, już trzyma w ręku bochenek chleba. Drugi zajęty jest wlewaniem wina z karafki do kielicha.
Jeśli ktoś zatrzyma się na chwilę przy obrazie Pontorma zauważy, że ewangeliczne postaci zostały przez malarz mocno wyidealizowane. Od Chrystusa, ale także od jego uczniów, siedzących przy owalnym stole przykrytym śnieżnobiałym obrusem, bije dyskretny blask wywołany czystością barw, którymi  postaci zostały namalowane i kolorystyką szat, w które artysta zdecydował się je ubrać, podkreślając ich jedwabistą miękkość mistrzowskim udrapowaniem. W subtelny sposób kontrastują one ze wspomnianą szarością mnichów i pospolitością ich twarzy, które choć oddane niewątpliwie z sympatią, potraktowane zostały bardzo realistycznie.

Pontormo, Wieczerza w Emaus, detal
Pontormo, Wieczerza w Emaus, detal














Realizmu i codzienności scenie dodają też szczegóły typowe dla malarstwa rodzajowego, jak zwierzęta pod krzesłami czy zwitek papieru, na którym autor umieścił datę powstania obrazu.

Domalowany detal
na obrazie Pontorma 
I wreszcie ostatni element płótna - oko Opatrzności w  trójkącie na tle świetlistego kręgu, nad głową Jezusa. Jak by na ten obraz nie patrzeć, oko nie pasuje do całości, psuje kompozycję, niszczy dosłownością dyskretną mistykę świata przedstawionego na obrazie. Pomyślałam sobie, że to niemożliwe, żeby wspaniały (sądząc po innych obrazach) Jacopo Carucci w roku 1525 namalował coś takiego.

I miałam rację. Szczegółowe badania obrazu pokazały, że detal został domalowany znacznie później (około 100 lat) przez nieznanego autora.
Na marginesie - nie wierzcie tym, którzy twierdzą, że ten element dobrze dopełnia płótno. W Uffizi znajduje się kilkaset dzieł wybitnych artystów, żadne z nich nie zadziwiło mnie nawet w niewielkiej części tak, jak "Wieczerza w Emaus". Normalnie szok z tym okiem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz