|
Ołomuniec |
Wyjechawszy z Warszawy w porze obiadowej, do Ołomuńca dotarliśmy wieczorem. W hotelu dwudziestoparoletnia recepcjonistka z gigantycznym dekoltem, za to otulona kocem, wręczyłam nam klucz do pokoju. Zostawiliśmy bagaże i wyszliśmy w miasto, aby coś zjeść.
Było ciemno, mglisto, zimno i przeraźliwie pusto. W centrum stutysięcznego, uniwersyteckiego ośrodka wąskimi, źle oświetlonymi uliczkami przemykały krokiem dalece niepewnym pojedyncze osoby o osobliwej fizjonomii. Słabo widoczne w mroku budynki robiły za to oszałamiające wrażenie. Ponure i majestatyczne mogłyby stanowić idealną scenerię jakiejś historycznej powieści sensacyjnej.
Większość mijanych po drodze lokali była albo zamknięta, albo nie odpowiadała nam charakterem. Piwo lało się tam strumieniami z wielkich beczek, a rozbawieni goście grali z zapałem w karty, głośno komentując i zagrzewając się wzajemnie okrzykami. My chcieliśmy tylko zjeść coś pożywnego na kolację, bez przygód.
Po godzinnej włóczędze, wściekli, bo głodni, zgodnie odrzuciliśmy pokusę wejścia do pustej pizzerii i otwartego obok pustego kebabu, skąd jakiś smagłolicy atleta kiwał na nas ręką, odłożywszy na blat gigantyczny nóż. Tęskniliśmy za knedlami z wołowiną. Na kolację wróciliśmy do hotelu. O północy z półsnu wyrwał nas głos dzwonu z pobliskiej katedry. Wiedzieliście, że na Morawach kościelne dzwony odganiają złe moce przez całą dobę?
|
Katedra świętego Wacława, Ołomuniec |
Rankiem idąc na ogrodzony starym murem plac, przerobiony na hotelowy parking, rzuciliśmy okiem na katedrę. Wyglądała zachwycająco.
|
Katedra świętego Wacława, Ołomuniec |
|
Katedra św. Wacława w Ołomuńcu, drzwi |
|
Katedra św. Wacława w Ołomuńcu, detal |
|
Katedra św. Wacława w Ołomuńcu, detal |
|
Katedra św. Wacława w Ołomuńcu, detal |
|
Katedra św. Wacława w Ołomuńcu |
|
Katedra św. Wacława w Ołomuńcu |
Kilka dni później planując powrót, pod uwagę braliśmy popołudnie i nocleg w Salzburgu, Wiedniu, Brnie lub Ołomuńcu. Ten ostatni właściwie, ze względu na intrygujący charakter miasta, był bezkonkurencyjny. Tym razem mieliśmy więcej szczęścia. Zatrzymaliśmy się w tym samym miejscu. Atutem recepcjonistki na dyżurze był jednak perfekcyjny angielski i doskonała znajomość miasta. Na mapie zaznaczyła nam miejscówki z najpyszniejszymi regionalnymi smakołykami i prawdziwie czeską atmosferą. Po drodze mijaliśmy pełne przepychu barokowe kościoły, klasycystyczne gmachy i secesyjne kamienice.
|
Ołumuniec, boczna brama Kurii Archidiecezji |
|
Ołomuniec, Kuria Archidiecezjalna |
|
Kuria Archidiecezjalna, detal |
|
Kuria Archidiecezjalna, detal |
|
Ołomuniec, Uniwersytet |
|
Ołomuniec, Uniwersytet, detale |
|
Ołomuniec, wrota |
|
Ołomuniec, wrota |
|
Ołomuniec, wrota |
|
Ołomuniec, detal na budynku |
|
Wejście do kościoła Matki Boskiej Śnieżnej |
|
Drzwi do kościoła Matki Boskiej Śnieżnej |
|
Muzeum Sztuki Współczesnej w Ołomuńcu |
|
Elewacja kamienicy w Ołomuńcu |
|
Detal kamienicy w Ołomuńcu |
|
|
Wejście do bocznej kaplicy
Kościoła św. Maurycego w Ołomuńcu |
|
Dwie wieże Kościoła św. Maurycego
w Ołomuńcu |
|
Kościół św. Maurycego w Ołomuńcu |
|
Ołomuniec, brama |
|
Pomnik Trójcy Świętej w Ołomuńcu |
|
Ołomuniec, kamienice na Górnym Placu |
|
Ołomuniec, kamienice na Górnym Placu |
|
Ołomuniec, Ratusz z boku, niestety elewacja od głównego wejścia w remoncie |
|
Żółw, element Fontanny Ariona w Ołomuńcu |
|
Ołomuniec |
|
Jedna z 25 barokowych fontann
w Ołomuńcu |
|
Wejście do kościoła św. Michała
w Ołomuńcu |
|
Ołomuniec, Plac Dolny |
|
Elewacja kamienicy na Dolnym Placu w Ołomuńcu |
|
Ołomuniec |
|
Ołomuniec |
|
Kaplica św. Jana Sarkandra
w Ołomuńcu |
|
Kaplica św. Jana Sarkandra
w Ołomuńcu |
|
Mural na elewacji kamienicy |
|
Mural na elewacji kamienicy |
|
Hanacka Hospoda na Dolnym Placu |
|
Knedliki z wołowiną |
|
Ołomuniec |
Pani Stanisławo dziękuję za ten tekst i zdjęcia. Poruszyła Pani "klapkę" w moim mózgu. Dawno temu włóczyłem się przez kilka dni po Ołumuńcu. Było to wczasach gdy można było bez przesiadki dojechać pociągiem z Poznania do Brna. Zdjęć zrobiłem niewiele, mniej niż 1 film. Wydobyłem je dzisiaj z kartonu a kilka klatek, które dotąd nie zostały powiększone zeskanowałem. Jednak najbardziej utkwił mi w pamięci fakt, że w Muzeum Sztuki między obrazami - jako pełnoprawne dzieła sztuki - wisiały fotografie. Wtedy (2002 r.) było to u nas nie do pomyślenia. Ale Czesi zawsze kochali fotografię i potrafili ją promować. Za ich kuchnią nie przepadam, wtedy w ogóle nie dodawali warzyw, surówek itp. Czy coś się zmieniło, sadząc po załączonym talerzu - niewiele. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo wspaniale, że fotografował Pan Ołomuniec. Mnie miasto wydało się przepiękne. Niestety, w ogóle nie umiem robić zdjęć. Cykam komórką, co mi w oko wpadnie i zamieszczam na blogu, licząc na to, że ktoś rzeczywiście utalentowany, jak Pan, zwróci uwagę na skarby kultury, które można zobaczyć zupełnie niedaleko i uwieczni je.
UsuńNiestety Muzeum Sztuki widziałam tylko z zewnątrz.
Co do czeskiej kuchni, nadal nie dodają warzyw i surówek. Nie jest tak, że przepadam za czeską kuchnią, ale jak wyjeżdżam, lubię dla odmiany jeść miejscowe specjały i pić miejscowe trunki. Trochę taki ukłon w stronę gospodarzy.
Tak w ogóle to nie przepadam też za Czechami(zwłaszcza tymi w z Pragi), których uważam za cwaniaków i mogłabym z własnego doświadczenia podać kilka przykładów jak niecnie postępują z turystami. Morawianie jednak wydali mi się uczciwsi i sympatyczniejsi.