Stanisław Samostrzelnik, Św. Stanisław adorowany przez Zygmunta Starego i biskupa Piotra Tomickiego, 1535 |
11 kwietnia 1079 roku w Krakowie, z rozkazu króla Bolesława Śmiałego, zginął biskup krakowski Stanisława ze Szczepanowa. Przez kilkaset lat zasługi męczennika nie podlegały dyskusji. Wierni zanosili doń błagania o wstawiennictwo u Boga i powierzali ojczyznę opiece świętego w chwilach dla kraju dramatycznych. Z potrzeby serca, na zlecenie dostojników kościelnych i kolejnych władców Polski artyści przedstawiali biskupa jako głównego patrona Polski, a poeci opiewali w pieśniach.
Co leżało u źródeł tej szczególnej czci? Może cuda, którymi święty zasłynął, może wyjątkowa skuteczność we wstawiennictwach (taki Władysław Jagiełło opiece św. Stanisława przypisywał zwycięstwo pod Grunwaldem), może narodowa duma z postawy tego wyjątkowego człowieka, może przekazywana z pokolenia na pokolenie legenda o duchownym, który życie stracił przeciwstawiając się wynaturzonym działaniom okrutnego władcy i nieudolnego wodza, a może wszystkie te przyczyny na raz.
Informacje o biskupie Stanisławie ze Szczepanowa, jego zatargu z królem Bolesławem Śmiałym i męczeńskiej śmierci czerpano z pisanych po łacinie kronik Galla Anonima i Wincentego Kadłubka. Przez kilkaset lat, kiedy łacina była językiem powszechnie używanym przez ludzi wykształconych, relacje te nie budziły większych kontrowersji, choć nie brakowało zapewne osób, które nie do końca dawały im wiarę :) i podejrzewały, zwłaszcza Kadłubka o pewną nadmierną skłonność do upoetyczniania tematu. Wszystko zmieniło się, kiedy oświeceniowi reformatorzy ograniczyli nauczanie łaciny w szkołach.
Św. Stanisław miał stać się jedną z pierwszych ofiar oświeconego zaniechania. W 1801 r. Tadeusz Czacki, herbu nomen omen Świnka, zaangażowany oświatowy aktywista, członek Komisji Edukacji Narodowej i współzałożyciel Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a także, o ironio, kawaler Orderu św. Stanisława, korzystając z tego, że liczba osób władających łaciną w naturalny sposób zmniejszyła się, opublikował tekst "Rozbiór dziejów narodu polskiego przez pierwszych dwóch pisarzów, Marcina Galla i Wincentego Kadłubka", w którym oskarżył św. Stanisława o zdradę kraju. Zdaniem Czackiego o winie biskupa przesądzają użyte w "Kronice" Galla Anonima słowa "traditione" i "traditorem"..
Łaciński tekst Kroniki Galla Anonima, za: August Bielowski, Pomniki dziejowe Polski, tom I, kliknij aby powiększyć |
Otóż owo "traditione" w opinii Czackiego należałoby przetłumaczyć jako "zdradę", a "traditorem" jako "zdrajcy". Akapit zaś od wersu szóstego miałby mieć postać:
"Jak zaś doszło do wypędzenia króla Bolesława z Polski, długo byłoby o tym mówić; tyle wszakże można powiedzieć, że sam będąc pomazańcem nie powinien był pomazańca za żaden grzech karać cieleśnie. Wiele mu to bowiem zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował i za zdradę wydał biskupa na obcięcie członków. My zaś ani nie usprawiedliwiamy biskupa zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swych praw...".
Pół wieku wcześniej, gdy znajomość łaciny była powszechna, rewelacje Czackiego pewnie skwitowane byłyby szyderczym śmiechem. Wystarczyłoby bowiem przeczytać "Kronikę", by wiedzieć, że Gall użył wyrazów "traditio", "traditor", "per traditionem", w sumie kilkanaście razy, także w znaczeniu "podstępu", "buntu", "niedochowania wierności panu feudalnemu". Co bardziej oczytani wiedzieliby również, że w średniowieczu łacińskim rzeczownikiem "traditor" określano, niejako tradycyjnie, dostojników duchownych, którzy grozili władcom ekskomuniką i groźbę spełniali. "Traditorem" był w tekstach źródłowych papież Grzegorz VII, biskup Miśni św. Benon czy św. Wilhelm. Każdy z nich miał zatarg z władcą, żaden nie był jednak zdrajcą we współczesnym znaczeniu tego słowa. Gdyby średniowieczny kronikarz chciał jednoznacznie powiedzieć, że ktoś zdradził ojczyznę użyłby słowa "proditor". Tadeusz Czacki musiał wszak gardzić takimi semantycznymi niuansami łaciny.
Temat podchwycili inni historycy doby postępu. Rewelacje Czackiego powtarzali w XIX wieku Aleksander Skorski, Maksymilian Gumplowicz, Stanisław Stefczyk i wreszcie na początku XX wieku rozwinął je Tadeusz Wojciechowski.
Zabójstwo św. Stanisława, fragment tryptyku ołtarzowego, 1500 |
Zapytacie pewnie, dlaczego polscy uczeni, działający w okresie zaborów, rzucali kolumnie na polskiego świętego i jaki mieli w tym interes. Nie wiem niestety i mówiąc szczerze nie chce mi się zagłębiać w życiorysy hejterów tylko po to, by odkrywać ich niecne motywacje. Proponuję więc uznać wspaniałomyślnie, że poświęcili swą naukową reputację, by w sposób nowoczesny walczyć z zabobonem, ciemnotą i polskim zaściankiem. Skoro w oświeceniu można było spłaszczyć Ziemię ludziom żyjącym w średniowieczu (więcej na ten temat tutaj>>) , w wieku Darwina zakazać średniowiecznym medykom przeprowadzania sekcji zwłok (więcej na ten temat tutaj>>), a w XXI wieku zamknąć uniwersytet przed średniowiecznymi dziewczętami (więcej na ten temat tutaj>>) to dlaczego ze średniowiecznego bohatera i świętego nie można byłoby zrobić zdrajcy w wieku XIX? Dla ludzi nauki owładniętych misją demaskowania wstecznictwa i wprowadzania postępu nie ma rzeczy niemożliwych i nie ma działań niemoralnych! Jakby poziom postępu był odwrotnie proporcjonalny do poziomu moralności.
O św. Stanisławie pisałam także tutaj>>
Zainteresowanym średniowiecznym konfliktem polecam pozycje:
Tadeusz Grudziński, "Bolesław Śmiały",
Tadeusz Wasilewski, Factum św. Stanisława w świetle roczników polskich Kwartalnik Historyczny, 1989, nr 3-4
Marian Plezia, Dookoła sprawy świętego Stanisława
Henryk Łowmiański, Król Bolesław II i biskup krakowski Stanisław. Dwie tendencje ustrojowe: jedynowładcza i patrymonialna, „St. Hist." 1979, nr 2,
a także
Michał Szuster, poczet.com, św. Stanisław
Andrzej Solak, "Zdrada" św. Stanisława, pch24.pl
Ciekawy tekst. Chyba będę zaglądał na tego bloga częściej :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam. Ja właśnie zajrzałam na Pana blog i znalazłam tam mnóstwo ciekawych i nowych dla mnie rzeczy.
Usuń