piątek, 26 lutego 2016

Polak na obrazie Giorgione'a?

Giorgio Barbarelli da Castelfranco zwany Giorgionem zachwycał dziełami tak sobie współczesnych wielbicieli malarstwa jak i potomnych. Nikt estetycznie wrażliwy nie był w stanie przejść obojętnie wobec obrazu olśniewającego doskonałością warsztatu i skłaniającego przedstawieniem tematu do interpretacyjnych szarży. Nie ma chyba w historii sztuki malarza, który stworzyłby dzieła bardziej "epickie" niż Giorgione (twórczość H. Boscha zaliczam do kategorii "bardziej odlotowe").  Za drugi po słynnej "Burzy" najbardziej inspirujący badaczy obraz uchodzi dzieło pod umownym tytułem "Trzech filozofów".



Giorgione, Trzech filozofów, ok.1509

Trzej mężczyźni w plenerze, na wzgórzu. 

Giorgione, Trzech filozofów, detal
Patrząc od prawej, najstarszy brodaty stoi na tle zielonego krzewu na najniższym stopniu z grubsza ociosanej skały. Ubrany jest w brązowo złotą szatę. W ręku trzyma rozwinięty zwój zapełniony rysunkami i wyliczeniami.

Zdaje się coś tłumaczyć stojącemu obok na nieco wyższym stopniu mężczyźnie w średnim wieku. Ten odziany jest z arabska w czerwienie i niebieskawe szarości, na głowie ma biały turban. Wydaje się po prostu słuchać. Palec prawej ręki zaczepił za biały pasek. 

Trzeci najmłodszy mężczyzna ubrany w biel i szmaragdową zieleń siedzi na najwyższym stopniu, na tle bezlistnych drzew. W ręku trzyma cyrkiel i węgielnicę. Spogląda przed siebie w czeluści pieczary porośniętej trawą i bluszczem. Zamyślony nie zwraca uwagi na towarzyszy.  W dali zamek w dolinie, zielone pagórki i słońce. 

 Czy mężczyźni są filozofami, astronomami, geometrami, magami, mierniczymi ze wschodu? Co właściwie przedstawia ta scena? Odpowiedzi jest wiele i właściwie każdy może wymyślić swą własną.



 
Giorgione, Trzech filozofów, detal
 
Giorgione, Trzech filozofów, detal






















Karolina Targosz w artykule opublikowanym lata temu na łamach czterdziestego numeru "Kwartalnika Historii Nauki i Techniki" dokonała wnikliwego przeglądu sformułowanych hipotez. Tu na blogu sygnalizuję je tylko.

Uważano, że dzieło Giorgione'a przedstawia:
  • epizod z Eneidy, króla Ewandera z synem Pallasem pokazującego Eneaszowi skałę, na której powinien zbudować Kapitol;
  • scenę z życia Marka Aureliusza pobierającego nauki u dwóch filozofów na rzymskim wzgórzu Celios;
  • Abrahama nauczającego Egipcjan;
  • trzech mędrców wypatrujących gwiazdy betlejemskiej; zgodnie z apokryficznymi zapisami mieli oni od kilkudziesięciu lat, z pokolenia na pokolenie, oczekiwać pojawienia się na niebie znaku powiadamiającego o przyjściu Mesjasza; oczekiwali na wysokiej górze porośniętej drzewami, skąd wypływały strumienie, w której była pieczara; za tą koncepcją przemawia odkrycie naukowców, którzy zbadali dzieło promieniami rentgena i zauważyli, że środkowa postać miała pierwotnie ciemną karnację skóry;
  • alegorię trzech wielkich religii monoteistycznych: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu;
  • alegorię pod postacią trzech postaci uosabiających filozofię starożytną, średniowieczną i renesansową; antyk reprezentowałby Arystoteles, średniowiecze Awicenna lub Awerroes, renesans zaś nieokreślony myśliciel doby humanizmu patrzący w czarną dziurę :)
  • astrologów - najmłodszy entuzjastycznie podchodzi do materii, obserwuje mierzy i popada w nostalgiczne zamyślenie, dojrzały uczony ;) rozumuje spokojnie, jest panem swych myśli, pewny siebie, najstarszy zaś opierając się na wieloletnim doświadczeniu, wykłada swe teorie, żąda posłuchu, narzuca autorytet;
          być może więc
          jest to alegoria trzech okresów w życiu: poszukiwania, rozumowania i nauczania;
  • postaci biblijne: doktora kościoła, ewangelistę i proroka, odpowiednio św. Hieronima, Dawida i św. Łukasza;
  • trzy stopnie wtajemniczenia: uczeń, towarzysz, mistrz - to oczywiście dogłębna interpretacja cyklistów i ich sympatyków;
  • trzy stopnie melancholii albo trzy władze duszy: imaginatio, ratio, mens;
  • platońskie tropy:
    jaskinię,
    trzy stopnie poznania: geometrię, fizykę i teologię,
    przechodzenie od świata materialnego do świata idei, z mroku do światła;
    trzy postaci to: starzec-Platon, młodszy-Arystoteles, najmłodszy-Aleksander Wielki;
  • trzy formy arystotelizmu: arystotelizm scholastyczny, awerroizm i renesansową filozofię natury;
  • trzech wybitnych myślicieli: Pitagorasa, Ptolemeusza i Archimedesa;
  • zdaniem pewnej wybitnej Niemki na obrazie obok Pitagorasa i Archimedesa przysiadł najwybitniejszy przedstawiciel niemieckiej astronomii wczesnego renesansu Johann Muller Regiomontanus, o czym świadczy porośnięta skała będąca wskazówką i odniesieniem do nazwiska astronoma.
W połowie lat 50 ubiegłego stulecia Bruno Nardi sformułował inną triadę. Brodatego starca uznał za ojca astronomii Ptolemeusza. Miał on dożyć 90 lat. Mężczyzna w średnim wieku to zdaniem Nardiego arabski uczony al-Battani. Najmłodszy zaś to studiujący na uniwersytetach w Bolonii i Padwie w latach 1497-1506 Mikołaj Kopernik.
Nardi podkreślał podobieństwo rysów postaci z obrazu Giorgione'a do znanych portretów Kopernika. 





Portret Mikołaja Kopernika,  XVI w.
Portret epitafijny M. Kopernika, ok. 1580





















Zwracał uwagę także, że podczas pobytu we Włoszech Kopernik wygłosił kilka wykładów i już wówczas uchodził za uczonego męża. Nie wykluczał, że to polski uczony zamówił dzieło u Wenecjanina i sam zasugerował postaci, które powinny się na nim pojawić. W swym przełomowym dziele "O obrotach sfer niebieskich" Kopernik odwoływał się do spuścizny obu uczonych. Namalowanie dzieła na zamówienie Polaka uzasadniałoby umieszczenie jego postaci w centrum sceny.

Do hipotezy tej entuzjastycznie odniósł się inny badacz Sergio Bettini, który przypomniał, że Mikołaj Kopernik został (rzekomo) uwieczniony na fresku "Zaślubiny Marii" Gulia Campagnolli w Scuola del Carmino. Postać o rysach Kopernika stoi przy kolumnie obok Durera i Giorgione'a. W owych czasach malowanie osób współczesnych w scenach zamierzchłych było powszechne i pożądane. 


Jakkolwiek wypatrzenie Kopernika na obrazach weneckich artystów jest bardzo kuszące, trudno nie mieć pewnych wątpliwości. Otóż nie ma żadnych dowodów na to, że Giorgione kiedykolwiek spotkał Kopernika, ale nie ma też takich, które ową możliwość by wykluczały. 
Kopernika pociągało malarstwo i sztuki piękne, podobno sam nawet malował, w listach często odwoływał się do terminologii z zakresu estetyki i używał malarskich metafor.
Giorgione zaś był zainteresowany nauką. Wiele jego prac przedstawia geometrów i astronomów. Ponadto Wenecjanin był bardzo popularny, niewykluczone więc, a nawet wielce prawdopodobne jest, że obaj wybitni przedstawiciele swego czasu przebywając niemal w tych samych miejscach spotykali się.


Entuzjazm wobec odkrycia Nardiego studzi spostrzeżenie, że domniemamy Kopernik na obrazie jest znacznie młodszy (około 20-letni) niż ten, którego mógł poznać Giorgione.
Przeciwko przemawia także fakt, że podczas pobytu we Włoszech polski uczony był już co prawda doktorem teologii, ale nie sformułował jeszcze swej przełomowej teorii. Umieszczenie go więc na obrazie obok najwybitniejszych astronomów miałoby coś z proroctwa i przeczucia, czyli cudu, a te jak wiadomo zdarzają się tylko świętym.

Niezmiernie intrygujące w "Trzech filozofach" jest światło. Pada z dwóch różnych źródeł. Pierwszym jest słońce. Według jednych badaczy wschodzi, a według innych zachodzi. Światło pada także z lewej strony obrazu. Według jednych odbija się od jakiejś planety, według innych to światło mistyczne. Twardo stąpający po ziemi, zwracają uwagę, że podczas pobytu Kopernika we Włoszech miały miejsce ciekawe zdarzenia astronomiczne. Otóż Polak był świadkiem zaćmienia Słońca, mógł obserwować kometę i dwukrotnie koniunkcję Jowisza z Saturnem. Podwójne, niezwykłe źródło światła na obrazie Giorgione'a byłoby więc odniesieniem do tych niezwykłych doświadczeń.

Bez względu na dowody zawsze można uznać, że wenecki artysta jest autorem najstarszego znanego wizerunku Mikołaja Kopernika, bo jego model zwyczajnie i po prostu pasował mu do koncepcji obrazu.



David Teniers młodszy, Trzech filozofów, parodia obrazu Giorgione'a,
połowa  XVII w.


David Teniers młodszy, Arcyksiążę Leopold Wilhelm w swojej galerii,
połowa  XVII w. Wśród obrazów 13 autorstwa Giorgione'a,
w czerwonym okręgu bohater postu

Źródła:
Karolina Targosz, Mikołaj Kopernik jednym z "Trzech filozofów" Giorgione, >>
Alessandra Fregolent, "Giorgione"

3 komentarze:

  1. Dorzucić trzeba jeszcze teorie o trzech etapach życia ludzkiego wg wirtuozerki wrażliwej semantyki Pani Joanny Pollakówny, Weneckie tęsknoty (2003), całą długą myślą swoja zawierza autorka temu obrazowi - polecam. To straszne i zarazem niesamowicie urocze, kiedy z jednej strony korespondencja tematu z detalem w czasach renesansu nie pozostawiała przestrzeni na niedomówienie, z drugiej zaś, jak dziś nadmiar wytrychów i współczesna optyka topi czytelność w bezmiarze spekulacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam tej książki J. Pollakówny, ale chętnie sięgnę po nią w wolnej chwili. Dziękuję za podpowiedź.

      Bawi mnie ten "bezmiar spekulacji" w przypadku tego obrazu. Sądzę, że to głównie dzięki kolejnym teoriom, Giorgione jest ciągle i niebywale intrygujący.
      To niesamowite, jakie opowieści można snuć patrząc na trzech mężczyzn na górce. Zaryzykuje stwierdzenie, że gdyby jakimś cudem, ktoś wreszcie dowiódł jedynej prawdziwej interpretacji zgodnej z intencją artysty, obraz straciłby na atrakcyjności i przestał być kulturotwórczy.

      Usuń
  2. Nie ma wątpliwości, że obraz przedstawia trzech Astronomów, w tym Kopernika, który wygłosił serię wykładów z matematyki Nieba w Rzymie w 1500 roku na otwartym zjeździe dla uczczenia okrągłej daty. Giorgione był głęboko zanurzony w wir Nauki i upowszechniał na swoich obrazach jej ciągłość, rywalizację autorytetów i zmienność. Tekst trzymany przez Ptolemeusza jest jego własnym, arabski uczony zamyśla się nad swoją rolą komentatora i archiwisty nie Odkrywcy, jak też dumnego narcyza, za jakich uważali Arabów europejczycy. Proszę spojrzeć na ich oczy, są smutne i zrezygnowane, nie tak patrzą uczeni. Kopernika natomiast pogrążony jest w swoim odkryciu, dlatego siedzi i patrzy w jaskinię platońską ale nie wywyższa się. Ot cała prawda o obrazie

    OdpowiedzUsuń